W moim zamierzeniu "Wolna Trybuna" miała być przerażająco podobna do rzeczywistości Polski Ludowej. Spod bombastycznej frazeologii, opatulony w przepyszne dekoracje i ewangeliczne szlachetne pryncypia, wyłaniać miał się gnijący i cuchnący wrzód- czyli ta postać człowieczeństwa, do jakiej komunizm zdegradował polskość drugiej połowy naszego wieku. Naturalnie nie tylko polskość, każdy inny naród poddany presjom komunistycznych praktyk musiał zbrzydnąć i spotwornieć duchowo, ale moja powieść posługiwała się substancją życia społecznego Polski Ludowej, dlatego jest manifestacją owej degeneracji made in Poland.