Powiedziało się A, trzeba powiedzieć B, a w tym wypadku nawet C, bo ta książka to trzecia część serii. Kolejne tomy to nierozerwalna ciągłość, zintegrowana historia.
Pierwszy tom mnie rozczarował. Myślałam, że łączy ze sobą wątek kryminalny z romansem. Okazało się, że to powieść obyczajowa opowiadającą o prawnikach. Wątek kryminalny był jedynie tłem, który nawet przez chwilę nie wybijał się na pierwszy plan. W drugim tomie wątek obyczajowy nie był już tak bardzo dominujący, a poboczne zostały rozszerzone. Okazało się, że autorka całkiem sprawnie uknuła intrygę, choć w moim odczuciu mogłaby jej nadać większą wagę. W tej części wynudziłam się okropnie. Akcja praktycznie stoi w miejscu, a bohaterowie stali się nijacy, płascy, bez początkowej charyzmy. Piotr i Judyta są naprzemiennie pierwszoosobowymi narratorami. To o swoich uczuciach i przeżyciach opowiadają. W tym tomie nadal mają własne charaktery, kierują się zasadami moralnymi, pozbawieni są naiwności, ale z początkowej hardości nie pozostało nic.
Autorka odznacza się dobrą stylistyką, ale bez kwiecistego języka. Lekką, przyjemną, z małą ilością wulgaryzmów. Chyba tylko dlatego udało mi się dotrzeć do ostatniej strony.
Do wcześniejszych tomów miałam zastrzeżenie dotyczące nieprzypominania, co działo się w poprzednich częściach jednej i tej samej historii. Niestety w tej sprawie nic się nie zmieniło, autorka tego nie poprawiła.
Książka niewątpliwie posiada atuty, jednak jest to powieść z gatunku obyczajowych, za którymi nie przepadam. Przez większość czasu mnie nudziła. Ocena odzwierciedla, w jakim stopniu książka mnie zaangażowała.