Maciej Stobierski: To moja pierwsza tak długa żegluga, a jednocześnie sesja fotograficzna. Debiutuję w tej roli na morzu. Wstaję przed świtem, by nie tracić miękkiego, rozproszonego światła. Ludzkie oko ulega złudzeniu, a aparat fotograficzny pokazuje obiektywną,pastelową barwę świtu. Tym zdjęciom zawsze towarzyszy zdziwienie. Między obrazem zapamiętanym a tym utrwalonym na zdjęciu istnieje zaskakująca różnica. Natomiast zachód słońca to misterium światła! Ludzie, którzy spędzili na morzu kilka miesięcy, stają się mimowolnie czcicielami słońca. Jego intensywna barwa często zalewa żagle soczystą czerwienią. Zazwyczaj unikam fotografowania zachodu wprost; na ten temat w fotografii powiedziano już wszystko. Szukam więc miejsc i przedmiotów, na których światło zanika. Osobnym bohaterem zdjęć staje się naturalnie morze. Seriami fotografuję jego zmienną strukturę i fakturę, zależną od wiatru, jego siły i kierunku, i oczywiście od słońca. Od soczystej ultramaryny z pływającymi delfinami po głęboką czerń po burzy - woda dramatycznie kontrastuje z bielą rozpiętych żagli. Panta rei. Pozostają fotografie.