To było moje pierwsze spotkanie z książką duetu Karoliny Głogowskiej i Katarzyny Troszczyńskiej. Pozycja została wydana pod koniec listopada 2019 r. i wprowadza czytelników w klimat Świąt Bożego Narodzenia. Ja zabrałam się za czytanie tej książki dopiero teraz przed Świętami Wielkanocnymi, co mi zupełnie nie przeszkadza.
Sama książka jest bardzo chudziutka, ale jak to się powszechnie mówi, to nie rozmiar decyduje o wielkości. Bohaterką opowieści jest będąca kiedyś na szczycie aktorka Nina Sobieraj, która przyjeżdża do Łeby by być gwiazdą balu noworocznego. Niestety przez pomyłkę zamiast w ekskluzywnym hotelu zostaje zameldowana w zwyczajnej Willi Posejdon, której właścicielką jest 38–letnia Sonia.
Obie kobiety mimo, iż dzieli je znaczna różnica wieku stoją na życiowym zakręcie. Nina tuż przed wyjazdem dowiedziała się od lekarza, że ma początki alzheimera. Natomiast Sonia otrzymała propozycję sprzedaży pensjonatu. Ponieważ jego prowadzenie wcale nie jest prostą sprawą, zastanawia się nad ofertą. Pomiędzy Niną a Sonią powoli zaczyna nawiązywać się nić porozumienia.
Książkę czyta się dobrze. Muszę przyznać, że na początku niezbyt polubiłam Ninę przez jej oziębłość w stosunku do innych osób. Dopiero poznając jej historię zrozumiałam co ją ukształtowało. Zresztą często sami zamykamy się w swojej małej skorupce by nie zwariować i nie dać się zranić innym. No cóż, można rzec – samo życie. Nie będę się rozwodzić, czego mogło być w książce więcej, a czego mniej bo to nie jest istotne. Ważne jest raczej to, że się nie nudziłam i spędziłam z książką miły wiosenny wieczór.