Opinia na temat książki Zapisane w kościach

Po pierwsze: diaboliczny klimacik. Odizolowana wyspa, odcięta od lądu podczas burzy, żadna pomoc z zewnątrz nie ma szans przybyć. Pogoda jak z horroru, lokalna społeczność pełna dziwacznych postaci.
Po drugie: on. Główny bohater, którego szczerze polubiłam. Antropolog sądowy. Człowiek o specjalistycznej wiedzy, empatyczny i prawy. Lepiej niż żywych rozumie zmarłych, tych ostatnich potrafi skłonić do zwierzeń. Światły umysł. Tylko ile jeszcze da radę znieść konfrontacji na śmierć i życie?
Po trzecie: nowe dla mnie obszary wiedzy, czyli rozszerzają mi się horyzonty. Ależ to ciekawe - antropologia sądowa, tym razem w kontekście ludzkiego ciała i działającego nań ognia. Samozapłony, ludzki tłuszcz jak świeca, a odzież jak knot… Ciekawe? Dla mnie tak.
I wreszcie po czwarte: pełna zwrotów akcji fabuła ze spalonymi kośćmi, grasującym po wyspie mordercą i niejedną ofiarą. I to zaskoczenie na końcu!!! Autor nie pozostawił mi wyboru. Następna część niebawem musi pójść w ruch, już czeka na czytniku. Przecież nie mogę zostawić postaci z ostatniej sceny w takich tarapatach.