Christie znów mnie zaskoczyła. "Zatrute Pióro" na ostatnich stronach nabiera romantycznego rumieńca. Cała opowieść utrzymana została w charakterystycznym dla autorki stylu.
Wraz z bohaterami dociekałam kim jest Zatrute Pióro. Zaczęło się niewinnie i typowo dla naszej królowej kryminału. W pierwszym odczuciu początek był kalką „Róży i Cisu”recenzja tutaj. Niepełnosprawny lotnik, Jerry Burton wraz z siostrą Joanna osiedla się w spokojnym miasteczku Lymstock, by odzyskać siły i zdrowie po wypadku lotniczym. Na szczęście tylko początek jest schematyczny a dalej akcja rozwija się zaskakująco oryginalnie.
Ktoś rozsyła anonimy do mieszkańców, które nie mają najmniejszego sensu. Dlaczego to robi? Nie wiadomo. Najwyraźniej w swej frustracji czuje ulgę dopiekając innym do żywego. Takie są pierwsze wnioski bohaterów kryminału. Niebawem pojawia się trup. A potem następny. Będąc już na stronie 171 i widząc oczami wyobraźni, jak panna Marple rozmawia z … (tego Wam nie zdradzę, bo chyba ostatnio mam tendencję do spoilerowania), to myślę sobie, że rozwikłałam zagadkę i czytam z zapartym tchem przekonana o swojej racji. I oczywiście... nie mam jej! Ale zaraz, ni z gruszki ni z pietruszki wspominam pannę Marple. Podobnie Christie, ni stąd ni zowąd wprowadza właśnie tę starszą panią w sam środek akcji, która sama nie może się rozwikłać, a główny bohater a zarazem narrator, choć ma przed nosem poszlaki to jakoś wnioski, które mu się nasuwają raczej powodują, że kluczy wokół zagadki, niż ją rozwiązuje.
Powrócę na moment do samej fabuły, aby wyjaśnić, o co chodzi z wątkiem romantycznym wplecionym w kryminalny. Jerry Burton zaprzyjaźnia się z młoda Megan córką doktorowej Simmington i pasierbicą doktora Ryszarda Symmingtona. Młoda kobieta nie dba o wygląd, chadza własnymi ścieżkami, lubi matematykę, ma trzeźwe spojrzenie na świat a przy tym jednocześnie jest nieco infantylna. Najwyraźniej magnetyczna mieszanka dla Jerrego Burtona. Z początku lotnik traktuje ją prawie jak zagubione dziecko. I Megan rzeczywiście jest zagubiona. Czuje się piątym kołem u wozu we własnej rodzinie. Matka nie zwraca niemal na nią uwagi zajęta nową rodziną. Wkrótce w rodzinie Simmingtonów dochodzi do tragedii. Pod wpływem okropnych anonimów doktorowa popełnia samobójstwo. Wtedy Jerry i Megan zbliżają się do siebie. A Megan przechodzi przemianę zupełnie, jak we współczesnej komedii romantycznej. Wow, ale mnie Christie zaskoczyła. Przyznam, że ten wątek miło mi osłodził ten kryminał i nie przeszkadzał, ani trochę. Uwaga! Nie spodziewajcie się scen intymnych, to wciąż kryminał. W dodatku naprawdę udany.
Literacki kącik Sary
sarasamusionek.blogspot.com