Wojna Sprawiedliwości. Tak też pełni własnej pychy zwą zagładę mojego ludu. Mojej przeszłości. Mojej cywilizacji i wartości przez nią dzierżących. Arkony... Ostatnia Arkonka, przeklęta, by mimo końca trwać. Kroczyć, żyć mimo dawnego zakończenia historii naszej. Świadek zmian, świadek powstawania nowych krain, świadek nienawiści i pogardy wobec mnie i wszystkiego co w życiu kochałam, które tylko tak gorszący mnie strach może tłumić. Na zawsze wrota Nawi przede mną zamknięte i obcować mi na tak obcej mojej ziemi, zwanej inaczej kogo byś się nie zapytał. Gaja zwaną tak przez rasy nowodzierżce Elfy, Lupiny, Wodniki i Wąmpierze, Jothrostrad, przez komunalnych jelenioludzi kontynent Bradę zasiedlających. Może Drzewnia, nazwa stara od Kosmicznego Drzewa się wywodząca. Moja. Przez Arkończyków i dzisiejsze krainy tlące we mnie iskrę złudnej nadziei, Pyrię i Rusałcze Jezioroborze używana. Vedotea, nazwa pradawna. Do starych ludzi przynależna, gdy po świecie stąpała jeszcze nasza bogini kochana, chramowi, któremu pracę mego ciała oddałam. Święta buntowniczka, która stawiła się swym boskim władcom, by ludzkości dać nadzieję. Złamać cykl degradacji. Ciało świątynią człowieka, a każdy człowiek - bogiem... Cykl toczy się dalej. Zostałam tylko ja. Moje popadające w szaleństwo ciało i nieliczne demony, czy stwory mityczne, co to pamiętają starą naukę. Zasiądź zatem czytelniku, gdyż zabiorę Cię w początki sagi, epoki, którą przyszłe pokolenia "Końcem Jutra" będą zwać.