Książki fantasy pełne są nieustraszonych bohaterów. Nasza wyobraźnia podsuwa nam zapewne osiłka w typie Conana, a może jakiegoś inteligentnego woja, który przeszedł specjalne szkolenie, a może awanturnika nie stroniącego od pań i trunków. Kto by to nie był, będzie to raczej mężczyzna. Przymiotem kobiet w fantasy są zazwyczaj czary, religia albo rola towarzyszki. Natomiast Artur Sobczak – trochę przekornie – uczynił główną postacią swojego zbioru opowiadań „Serce Tajgi” kobietę. Zwą ją Eweliną albo Płomienną, a ja byłam bardzo ciekawa, z kim przyjdzie się jej zmierzyć.
Jeżeli chodzi o treść „Serce Tajgi” jest klasyczny przygodowym fantasy. W kolejnych opowiadaniach główna bohaterka ma do zrealizowania różne misje np. kogoś odnaleźć, pokonać potwora. Im dalej w książkę zadania są trudniejsze i mroczniejsze. Uniwersum, które wykreował Artur Sobczak pełne jest niezwykłych stworzeń. Z tego co zrozumiałam Ewelina jest człowiekiem (jednym żyjącym w tym świecie), ale współpracuje m.in. z elfami. Znajdą się też krasnoludy czy rusałki i różne demoniczne stwory do pacyfikacji. Nie bark tu scen walki, ale też rozbudowanych dialogów (w mojej ocenie nieco przydługich). Język opowiadań mogę określić jako przaśno-awanturniczo-obozowy, gdzie „chędożyć” i „żyć” (w sensie koniec pleców) odmienia się przez wszystkie części mowy. Jak to mówi moja koleżanka z pracy: „czytelnicy fantasy wiedzą, o co chodzi”.
Nie do końca jestem przekonana, czy opowiadania sprawdzają się, jako narzędzie do poznawania nowego świata, z jego charakterem i problemami. Zawsze uważałam, że literatura fantasy potrzebuje rozmachu, którego krótkiej formie brak. Przyznam natomiast, że Artur Sobczak całkiem dobrze poradził sobie w przedstawieniu swojej wizji (chociaż w tym miejscu należy podkreślić, że nie jest ona jakaś szczególnie skomplikowana). Oczywiście, czytelnik musi sobie ją trochę poskładać na podstawie kolejnych tekstów, ale wymagało to mniej uwagi niż początkowo przypuszczałam. Z uwag warsztatowych, poza zbyt rozbudowanymi dialogami, sugerowałabym zastanowić się autorowi nad „wprowadzeniem”. Miałam wrażenie, że trochę długo trwało, aż dotarł do sedna sprawy w poszczególnych tekstach. Szczególnie widoczne jest to w pierwszym opowiadaniu pt. „Płomienna Północy”. Czytelnik wkracza na pole bitwy, a właściwe pobojowisko, i nie ma pojęcia na kim i na czym się skupić. Miejsce akcji obserwujemy oczami jakiegoś woja, żeby – po przeczytaniu dłuższego fragmentu – okazało się, że nie jest za bardzo istotny dla fabuły. Okropnie dezorientujące.
„Serce tajgi” Artura Sobczaka okazało się całkiem przyzwoitym zbiorem opowiadań fantasy. Teksty, które zawiera są dość rozbudowane (jak na standardy krótkiej formy). W moim odczuciu można by je nieco skondensować, ale ja ma małego „fizia” na tym punkcie, ponadto tego typu literatura często jest przegadana, co jej czytelnikom nie przeszkadza. Jeżeli cenisz przygodowe fantasy polecam przypatrzeć się temu zbiorowi bliżej.
"Książkę otrzymałem/otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl"