Opinia na temat książki Żona lekarza

Na plaży znaleziono ciało, a spojrzenie dwa tygodnie wstecz pozwoli nam się dowiedzieć, w jaki sposób się ono tam znalazło i do kogo należy.

Małżeństwo Devlinów przeprowadza się do pięknego domu leżącego tuż nad brzegiem morza. To ma być dla nich kolejna szansa, nowy początek, jednak doktor Devlin nie potrafi wyzbyć się starych nawyków i wciąż oszukuje żonę, która w końcu mówi: basta!

Fern jest miastową dziewczyną i nie dla niej uroki wiejskiego życia, jednak zależy jej, by uszczęśliwić Drew, który okazuje się mieć zgoła inne, niż przedstawia powody, by chcieć tej zmiany. On zdaje mi się zapatrzonym w siebie bufonem, a ona to typowa cicha woda — dobrze zna prawdziwie powody, dla których on naciskał na porzucenie dawnego życia. Ponoć zemsta najlepiej smakuje na zimno, a ona ma teraz naprawdę dużo czasu, by opracować plan doskonały.

Naprzemienna narracja pierwszoosobowa leży po stronie żony i męża, którzy dość swobodnie wyrażają swoje przemyślenia. Atmosfera gęstnieje z każdą przeczytaną stroną, a zachowanie małżonków budzi niepokój i wywołuje wewnętrzne napięcie — niczym cisza przed burzą. Kto przeżyje tę nawałnicę?

"Żona lekarza" to typowy thriller psychologiczny o zdradzie, zemście i obsesyjnej miłości, która zawsze kończy się tragicznie. Mój jedyny zarzut to przewidywalność.