"Jako rasowy Francuz Brantome widział przede wszystkim kobietę. Patrzy na to osobliwe stworzenie oczyma naiwnego zaciekawienia; wszystko go w niej interesuje: anatomia, umysłowość, skłonność, obyczaje, wszystko to opisuje wiernie z współczesnych żywych wzorów, czerpanych w najwyższych, często koronowanych sferach, nie przebierając z goła w wyrażeniach, wciskając subtelne nieraz obserwacje w język zabawnie kłócący się ze swoim tematem, czasem paradny naiwnością, czasem monstrualny bezwstydnym obnażeniem i lubowaniem się w szczegółach, a mimo to zawsze okraszany na wskroś sceptycznym i filuternym uśmiechem dworskiego bywalca. Książka Brantome'a ma opinię wysoko gorszącą. Nie mówię tu o tej kategorii czytelników, którzy szukają w Brantomie "pornografii"; co do tych, milejby mi było, aby nie brali tej książki do ręki."