Pierre de Bourdeille, seigneur de Brantôme (1540-1614) – francuski historyk, żołnierz i biograf. Zasłynął głównie jako pamiętnikarz. Był autorem barwnych Mémoires wydawanych w latach 1665-1666. Stanowią one cenny dokument obyczajowy epoki. Obejmują m.in. Żywoty pań swawolnych. Brantome, jak się nam w życiu i w pismach swoich (poza talentem pisarskim) odzwierciedla, jest doskonałym typem współczesnego szlachcica francuskiego. Jest nawet w kroju jego postaci, tak samo jak w jego umysłowości pewna miara, pewna przeciętność, która właśnie czyni go typem. Jest odważny, chciwy przygód, ale bez nieopatrzności i bez przesadnego junactwa. Ma z natury odruchy raczej pańskie i bezinteresowne, ale w rozpamiętywaniach swoich gorzko nad tym ubolewa. Jest hardy, ale ogląda się nieustannie na łaskę możnych. Posiada dość wykształcenia, ale przeważnie na ten użytek, aby jakimś przekręconym przykładem z Plutarcha lub Pliniusza okrasić pieprzną anegdotę; poza tym tkwiący niemal we wszystkich przesądach swojego wieku. Dumny ze swojej Francji i bezwiednie w niej rozkochany, ale zarazem gotów, z całą świadomością, dla błahej prywaty „ściągnąć na nią największe nieszczęścia”. Wreszcie, w religijnych kwestiach niemal obojętny, posiada ów naturalny sceptycyzm człowieka, który wiele żył po świecie i wiele podróżował; nie ma zaciekłości względem hugonotów, pomiędzy którymi liczy wielu osobistych przyjaciół, ale ze spokojnym sumieniem gotów jest powtarzać o wyznawcach Reformy najpotworniejsze baśnie. Oto Brantome jako człowiek, „wizerunek człowieka poczciwego” współczesnej Francji. Na tle ówczesnej epoki jest on może najbardziej podobny do tego typu, jakim był inny ogromny talent literacki, Jan Chryzostom Pasek, na tle Polski XVII wieku. Mimo tej pewnej przeciętności jeden jest rys w Brantomie, który dowodnie świadczy o jego przynależności do owej wspaniałej rasy ludzi Odrodzenia, a mianowicie ta niesłychana bujność, ta bezwzględna afirmacja wszystkiego, co jest życiem, ten fanatyczny kult dla energii we wszystkich jej przejawach. Rys ten jest tym bardziej imponujący, ile że Brantome w okresie spisywania swoich wspomnień był starcem złamanym długoletnią chorobą. Ten kult tryska z każdej karty jego książki; wyraża się w jego wybuchach zachwytu, w zabawnych irytacjach, w przykładach dobieranych z historii, w sposobie ich komentowania. Odwaga i dziarskość u mężczyzny, piękność i hojność miłosna u kobiety – oto jedyne credo Brantome'a. Pomimo trzynastu tomów, jakie obejmuje wydanie zbiorowe pism Brantome'a, i mimo że inne jego książki nie są bynajmniej pozbawione historycznego interesu, Brantome pozostał dla potomności jedynie niemal i wyłącznie autorem „Żywotów pań swawolnych”. Raz przez skandaliczny rozgłos, jaki dla jej tematu i zawiesistości jej języka przylgnął do tej książki, z krzywdą dla niej i dla jej autora; po wtóre dlatego, iż w żadnym z jego dzieł niepospolity talent pisarski Brantóme'a nie rozlewa się tak bujno i swobodnie.
Przełożył i wstępem opatrzył Tadeusz Żeleński (Boy).