Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja recenzja

A może trzeba bać się prawdziwego ja?

Autor: @Meszuge ·4 minuty
2020-07-23
1 komentarz
1 Polubienie
Przyznam, że ten Rohr wiele razy ekstremalnie podniósł mi ciśnienie. To już nie był ten sam autor, z którym znajdowałem wspólny język w książce „Spadać w górę”. Parę razy nieomalże miałem ochotę krzyknąć:nie, nie zgadzam się!Oczywiście tego nie zrobiłem, bo zawsze jednak przypominałem sobie, że mowa jest o wierze i przekonaniach. Ja mam jakieś, Rohr często, bardzo często, zupełnie inne. I co z tego? Tu nie chodzi o rację, którą dałoby się w jakikolwiek sposób udowodnić lub wykazać. Takich przekonań, które ja mam inne albo nie rozumiem, jest w książce wiele, choćby to, że nasza dusza jest w jakiś sposób większa od nas samych, albo to, że Bóg jest całkowicie we mnie, ale jednocześnie całkowicie poza mną.

Stwierdzenie:

„…nawet właściwe postępowanie »fałszywej osoby« przynosi złe owoce”[1].

…jest jak najbardziej moje, zgadzam się z nim całkowicie, to efekt także moich przeżyć i doświadczeń. Natomiast to:

„Nikt z nas nie przechodzi na drugą stronę dzięki własnym staraniom czy zasługom, za sprawą własnej czystości czy doskonałości”[2].

…jest już nieco trudne do pojęcia. Skoro na drugą stronę przejdą wszyscy, bez względu na ich zachowanie, postawę życiową, starania lub odwrotnie, zupełny ich brak, to po co starać się być przyzwoitym człowiekiem?

Jest w książce rozdział „Pan przyzwolenia”, w którym Rohr zachwyca się tym, że Bóg akceptuje zło. Jednak argumentacji i przekonywania, dlaczego to jest takie wspaniałe, nie rozumiem. Przekonania (przytaczanego za Thomasem Mertonem – a czy to nie on właśnie jako pierwszy użył określenia „fałszywe ja”?), że lepiej jest być pijakiem niż odnieść sukces, też jakoś nie łapię, a może po prostu mam zupełnie inne. Ale teodycea (jak pogodzić wiarę w kochającego i miłującego, i wszystkomogącego Boga z ewidentnym istnieniem zła) to problem chrześcijaństwa od dwudziestu wieków. Nie oczekiwałem, że amerykański franciszkanin, Richard Rohr, nagle go rozwiąże. Choć z drugiej strony… szkoda, że mu się to nie udało.

Tytułowym nieśmiertelnym diamentem jest oczywiście nasze prawdziwe „ja”. Chociaż autor widzi pewne różnice, okazuje się, co było do przewidzenia, że chodzi w sumie o duszę człowieka. W „Nieśmiertelnym diamencie” Riachard Rohr konfrontuje ją z ego lub fałszywym „ja” człowieka.

„Większość ludzi pozostaje tak zauroczona swoim fałszywym (wymyślonym) »ja«, że albo wątpi w istnienie swego »ja« prawdziwego lub go nie akceptuje, albo w ogóle nie ma świadomości jego istnienia. Żyją w lęku i cierpią z powodu własnej wrażliwości. Tak bardzo angażujemy się w wytworzenie fałszywego »ja«, że nie dopuszczamy do siebie myśli o jego nieprawdziwości – że nie jest »mną«”[3].

I kontynuując…

„Świat fałszywego »ja« jest smutny i zagrożony rozpadem. A jednak we wnętrzu każdego z nas kryje się odpowiedź, której szukamy. Nasze problemy mają rozwiązanie – nie w świecie mody, lecz faktów. Nasze prawdziwe »ja« wie, że nie mamy dokąd tak pędzić. Jesteśmy już u siebie – wolni i spełnieni. Na tym polega istota dobrej nowiny”[4].

Dobra wiadomość jest taka, że prawdziwe „ja” posiada każdy człowiek, a zła taka, że nie da się do niego dotrzeć (odkryć) żadnym staraniem, czy to moralnym, czy religijnym. A przynajmniej nie da się według Richarda Rohra. Natomiast da się tego »ja« szukać.

Parę razy podczas lektury rozważałem przekonanie Rohra, że mamy wszystko tu i teraz, że jest cudownie, mamy nawet więcej niż jest nam potrzebne, że raj jest dostępny na Ziemi dla każdego, i podobne w tym stylu. I za każdym razem przypominało mi się cyniczne, ale absolutnie prawdziwe powiedzenie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Możliwe, że i ja głosiłbym podobne idee, gdybym był bogatym Amerykaninem, obsługiwanym przez gromadę zakonnic, pracującym dla „firmy”, która nijak nie może zbankrutować. Wydaje mi się, że absolutne poczucie bezpieczeństwa materialnego (i chyba nie tylko materialnego) naprawdę zmienia optykę. To oczywiście nie jest zarzut, ale próba zrozumienia źródła jego przekonań, choćby częściowo.

Skoro istnieje coś takiego, jak prawdziwe »ja«, musi też funkcjonować »ja« fałszywe. Rohr tłumaczy jednak, że nie jest ono złym »ja«, wprost przeciwnie, nasze fałszywe »ja« bywa nawet dość dobre, może nawet na pewnym etapie wręcz konieczne, jednak nie może ono przekroczyć pewnej granicy. To fałszywe »ja« jest nie tyle złe, co po prostu fikcyjne. Ostatecznie nasze prawdziwe »ja« jest naszą absolutną tożsamością i tożsame jest z naszą duszą, natomiast fałszywe »ja« jest tożsamością relatywną, tożsamością, którą sami sobie stworzyliśmy. Oczywiście ma na proces jego powstawania znaczący wpływ środowisko, otoczenie, wychowanie, warunki lokalne, ale właśnie – jest to tożsamość determinowana przez to, co zewnętrzne.

Dość długi rozdział autor poświęca słabym punktom psychoterapii i udowadnia, dlaczego czasem dobry przewodnik duchowy, jak Rohr, będzie w stanie skuteczniej pomóc, od terapeuty, którym zresztą też jest. Ale wytyka też słabości chrześcijaństwa, pogrążonego w moralizatorstwie i nawołującego nieustanie do składania mało sensownych ofiar.

„Jak podpowiada mądrość ludowa, wszelkie poświęcenia i ofiary to nic innego jak zawiść, która tylko czeka na odpowiednią okazję”[5].

Czasem miałbym ochotę spytać Rohra, czemu nadal jest członkiem tego Kościoła, ale to, oczywiście, bardzo jest naiwne...

„Żyję w Kościele, który największymi zaszczytami nagradza oczywiste grzechy »ducha«, a karze odmową dostępu do Stołu Pańskiegobłędy ciała. Jezus czynił nieomal odwrotnie” [6].

Dobra, choć mocno wymagająca lektura. Nie trzeba się z autorem zgadzać, najważniejsza wartość „Nieśmiertelnego diamentu” polega na polemice, jaką czytelnik zaczyna toczyć sam ze sobą, właśnie w trakcie lektury.





--
[1] Richard Rohr, „Nieśmiertelny diament”, przekład Marek Chojnacki, WAM, 2013, s. 9.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 49.
[4] Tamże, s. 51.
[5] Tamże, s. 67.
[6] Tamże, s. 70.

Moja ocena:

× 1 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja
2 wydania
Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja
Richard Rohr
7/10

To może być najważniejsze spotkanie w twoim życiu. Czy wiesz, kim jesteś? Czy znasz swoją prawdziwą wartość? Czy masz odwagę odkryć nieśmiertelny diament? Książka ojca Richarda Rohra pomoże Ci spotk...

Komentarze
@jatymyoni
@jatymyoni · ponad 4 lata temu
Nie jestem pewna, czy nadal jest członkiem "tego kościoła", czy tylko tak pisze.
Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja
2 wydania
Nieśmiertelny diament. W poszukiwaniu prawdziwego ja
Richard Rohr
7/10
To może być najważniejsze spotkanie w twoim życiu. Czy wiesz, kim jesteś? Czy znasz swoją prawdziwą wartość? Czy masz odwagę odkryć nieśmiertelny diament? Książka ojca Richarda Rohra pomoże Ci spotk...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Meszuge

Kairos
Tragiczne losy Górnego Śląska

Musiałem przeczytać nieco ponad dwa tomy siembiedowej trylogii, żeby znaleźć właściwe określenie na jego warsztat. Jeśli Nikifor Krynicki był przedstawicielem prymitywiz...

Recenzja książki Kairos
Rondo
Złoty róg rozmieniony na drobne

Książka bardzo dobrze wydana. Solidna, twarda oprawa, czytelna i nie za mała czcionka, przyzwoitej jakości reprodukcje zdjęć – a to ważne, zważywszy na fakt, że fotograf...

Recenzja książki Rondo

Nowe recenzje

Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Historia zamknięta w czterech ścianach.
@Anna_Szymczak:

„Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca” to książka, która budzi nie tylko ogromne emocje, ale i pytania dotyczące gr...

Recenzja książki Ruinerwold. Uciekłem z sekty mojego ojca
Zadzwoń, jak dojedziesz
O tym, jak silna bywa tęsknota
@z_kultury_:

Przychodzi do Nas niezapowiedziana. Często pojawia się po stracie bliskiej Nam osoby. Sprawia, że Nasze życie powoli tr...

Recenzja książki Zadzwoń, jak dojedziesz
Wszyscy zakochani nocą
Wszyscy zakochani nocą
@Gosia:

„Wszyscy zakochani nocą” to moje pierwsze spotkanie z twórczością Mieko Kawakami, ale od razu na wstępie powiem, że jes...

Recenzja książki Wszyscy zakochani nocą