Maciuś musiał szybko dorosnąć. Kiedy umiera jego ojciec, król Stefan Rozumny, zgodnie z prawem to jego jedyny syn musi zasiąść na tronie. Nie szkodzi, że ma zaledwie dziesięć lat. Prawo jest prawem. Przed Maciusiem trudne rządy. Krótko po tym, jak obejmuje panowanie wybucha wojna, a w jej konsekwencji mnożą się kolejne problemy. Jak poradzi sobie niewiele wiedzący o świcie malec?
„Król Maciuś Pierwszy” Janusza Korczaka to klasyka polskiej literatury dla dzieci. Pamiętam, że jak miałam około 11 lat próbowałam zmierzyć się z tą książką, ale poległam. Przy okazji wznowienia tego tytułu przez wydawnictwo Świetlik, postanowiłam odświeżyć sobie tę historię. Zrobiła na mnie ogromne wrażenie, także przypomniałam sobie, dlaczego przerosła mnie w przeszłości.
Z pozoru jest to książka przygodowa. Maciuś podejmuje kolejne decyzje, odwiedza innych władców, chce być jak najlepszym królem. Jednak czytelnik szybko orientuje się, że to nie o przygody, a o to, co pod nimi się kryje tak naprawdę chodzi. Tak naprawdę ciężko podsumować treść tej powieści jednym zdaniem. Janusz Korczak podejmuje wiele tematów i to im postaram się przyjrzeć nieco bliżej.
Jednym z nich jest szukanie idealnego systemu politycznego. Maciuś chce być dobrym królem – Maciusiem Reformatorem, czasami jednak słynne dziecięce „bo ja chcę” bierze górę i budzi się w nim Maciuś Tyran. Natomiast chłopak wyciąga wnioski z impulsywnych decyzji i chce, aby jego poddani byli zadowoleni. Chce ich wysłuchać i dać im narzędzia do podejmowania decyzji na szczeblu państwowym, co prowadzi do chaosu. Dyskutować o plusach i minusach różnych systemów politycznych moglibyśmy długo. To co Januszowi Korczakowi udało się uchwycić, to ogromna odpowiedzialność, jaką dźwigają na swoich barkach rządzący i oraz krótka droga od uwielbienia do porażki.
Kolejna sprawa to relacja dziecko-dorosły. Janusz Korczak znany jest z partnerskiego traktowania swoich podopiecznych i ten ogromny szacunek do dzieci widać w tej książce. Decyzje Maciusia są różne. Jako dorosła czasami widziałam ich konsekwencje, jednak ani przez moment nie poczułam, że rządy Maciusia są głupie. Autor tak zręcznie pisze o młodych ludziach, że w naszych oczach nie są infantylni. Są przenikliwymi obserwatorami, tylko czasami brak im cierpliwego mentora, który ich poprowadzi.
Właśnie dobrego nauczyciela zabrakło Maciusiowi. Było mi żal tego ambitnego chłopca skazanego na współpracę z ministrami, których ciężko było nazwać doradcami. Na barki młodego króla spadło dużo i niespecjalnie było komu ten ciężar zdjąć. Kiedy patrzę na współczesny pęd, ku ciągłemu samodoskonaleniu się, na osiąganie najlepszych pozycji w rankingach, muszę zadać pytanie, czy nie wpychamy na siłę dzieci w dorosły świat. Czy dajemy im przestrzeń na bycie dzieckiem, a może gonimy do pracy już od najmłodszych lat? Czy presja nie ciąży im, jak ciążyła Maciusiowi?
„Król Maciuś Pierwszy” to nie jest łatwa przygodówka dla dzieciaków. Książka zdecydowanie dla czytelnika 9+. Janusz Korczak się „nie szczypie” i bez ogródek pisze o takich zjawiskach jak zdrada, szpiegostwo, niewola, kara śmierci. Wojacy palą i piją, nie przejmując się młodzieżą w okopach. Z perspektywy rodziców, którzy mocno filtrują docierające do ich pociech treści niektóre fragmenty mogą być nieakceptowalne. Wielowymiarowość tej książki też jest wyzwaniem przed czytelnikiem. W tym tekście poruszyłam zaledwie 3 tematy, które dla mnie były najjaskrawsze, jednak jestem pewna, że serca czytelników mogą poruszyć inne kwestie, a są to sprawy trudne nawet dla dorosłych.
Żeby nie przedłużać napiszę, że to książka dla ludzi z otwartym umysłem. Kiedy zdecydujecie się ja przeczytać nie możecie być, jak ci ministrowie, którzy obrażają się na Maciusia. Musicie wiernie stać z nim do końca.