Bree jest czarnoskórą nastolatką, która wyjeżdża z rodzinnego miasta na wczesny program nauczania razem ze swoją przyjaciółką Alice. Przeżywa żałobę po śmierci matki. Nadal jest cierniem w jej oku i przez to jeszcze bardziej chciała uciec od ojca i domu rodzinnego. Czy szkoła, do której uczęszczała jej mama przyniesie ukojenie, a może pogoń za tajemnicami okaże się nazbyt ryzykowna? Do czego to wszystko doprowadzi?
Nigdy nie podkreślam karnacji bohaterów tutaj zrobiłam wyjątek. Sama autorka zaznacza to na każdym kroku, co nie powiem na samym początku irytuje, bo dla mnie przynajmniej nie ma to najmniejszego znaczenia. Jak się okazało tutaj w tej historii ma to ogromne znaczenie. Kiedy na początku przewracałam na te nie potrzebne wzmianki oczami to im dalej to bardziej rozumiałam ich sens.
Zacznijmy od tego: wszyscy znamy legendy arturiańskie. Był król, miecz, jego żona, która wolała jego najlepszego przyjaciela. Nie zapominajmy o Pani Jeziora (chociaż tutaj akurat nie ma żadnego jej odpowiednika). Czy można to przełożyć tak aby stworzyć coś innego? Czego jeszcze nie było? No można i to niezwykle dobrze. Zróbmy tajemnicze stowarzyszenie z niezwykłymi mocami trwające od pokoleń. Wrzućmy do tego czarnoskórą, nie omieszkajmy dodać, że reszta jest strasznie uprzedzona do innej nacji i zróbmy z tego bombę nuklearną. Pomału rozniesiemy kampus, posypmy szczyptą demonów różnego rodzaju. Dodajmy też dwóch przystojniaków (nie, nie ma tutaj trójkąta miłosnego) i turniej taki mały dla niektórych nic nieznaczący.
Jestem zaskoczona, nie mogłam się oderwać od lektury i miejscami dostawałam zawału jak i czytałam z prędkością światła. Jak to można było połączyć w tak zgrabną całość? Czasami miałam tylko z tyłu głowy: Ona się tam przyjechała uczyć, a walczy z demonami: no jak?! Niezwykłe połączenie. Jedynym minusem jest ta mała czcionka w książce, ale od czego jest czytnik.
Skupmy się na konkretach: bohaterowie różnorodni, z charakterem, dopasowani do swoich mocy. Idealnie ukazany złoty chłopczyk (Nick) na przemian z czarną owcą (Selem). Ten drugi mógłby być moim najlepszym kumplem: jego arogancja, trochę też to jak bardzo zrobili z niego nie-człowieka na swój sposób mnie urzekło. Uśmiać się też przy nich można. Te szpileczki w konwersacjach– charyzma na idealnym poziomie. Nie zapomnijmy o historycznych wątkach i krążącej wokół tego wszystkiego rywalizacji. Udało się połączyć dwie różne historie. Niewolnictwo ze średniowiecznymi rycerzami. Mogłoby to w jakiś sposób okrawać na kpinę i być kompletnie bezsensu, gdyby nie to, że szczegóły wyjaśniły wszystko w taki sposób, aby nabrało logicznego wyjaśnienia i wszystko trzymało się kupy. Zarys świata mamy ogromny, współczesny jak i ten z innej epoki.
Podsumowując jest to historia niezwykła, która na pewno wyląduje w topce tego roku. Młodzieżowa fantastyka pełna akcji, magii, demonów, historycznych wątków i romansów, które są w tle. Nie zapomnijmy o zróżnicowanych bohaterach i poruszanym w tym przypadku tolerancji na tle historycznym odbijającym się na współczesności. Nic, tylko zabierać się za czytanie! Ja, czekam na dalszy ciąg z utęsknieniem.