Lewa ręka Boga recenzja

Bardzo nieporęczne fantasy

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @RuBrykaPopkulturalna ·4 minuty
2020-03-22
Skomentuj
8 Polubień
Czytelnicy literatury fantasy zapewne już dawno przywykli do tego, że młody bohater swoją podróż musi rozpocząć od długiego procesu nauczania, najczęściej w jakimś zamkniętym i niedostępnym ośrodku szkoleniowym. Po drodze niemal na pewno nawiąże pierwsze przyjaźnie na całe życie, zrobi sobie niejednego wroga, zostanie ulubieńcem jednego członka grona pedagogicznego, by zaraz zniechęcić do siebie innego. Odkryje tajemnicę, zdemaskuje spisek i uratuje wszystkich w pobliżu. Zdarzy mu się być nieposłusznym, wpadnie w kłopoty, a wszystkie swoje porażki przekuje w życiowe lekcje. Rozpoczęcie przygody w tym miejscu to również świetna okazja, aby przedstawić czytelnikowi bohaterów, świat oraz obowiązujące w nim zasady i wartości, czy nawet zarysować strony przyszłego konfliktu. W sumie można do tego przywyknąć (o ile wspomniany dzieciak nie jest przesadnie utalentowany i zapatrzony w siebie). W przypadku, gdy główny bohater ma aplikować na stanowisko profesjonalnego skrytobójcy lub czarodzieja trudno wyobrazić sobie pominięcie tego elementu, prawda? To teraz poznajcie Thomasa Cale’a.

Paul Hoffman w swoim książkowym debiucie przenosi nas do świata, w którym dominuje wiara w Powieszonego Odkupiciela. Jego oddani słudzy szkolą w zimnych kamiennych murach spowitego mgłą Sanktuarium młodych chłopców – sieroty z ulicy pozbawione domu i przyszłości. Mają się oni stać bronią w walce z heretykami i swym poświęceniem zmazać z siebie wszelkie grzechy. Jednym z akolitów w tym miejscu jest Thomas Cale. Piekielnie inteligentny, przebiegły i pewny siebie nastoletni chłopak. Grzech pychy nieustannie przynosi na plecy chłopca kolejne uderzenia karcącej dłoni surowych opiekunów, ma on w sobie (a jakżeby inaczej) odrobinę współczucia. Ratuje młodą dziewczynę przed śmiercią z ręki jednego z kapłanów. Zabijając swojego przełożonego, wydaje na siebie wyrok śmierci. Wraz z dwójką kompanów oraz niedoszłą ofiarą opuszczają mury Sanktuarium i spróbują odnaleźć dla siebie nowe miejsce w świecie.

W zasadzie tyle można dowiedzieć się z opisu znajdującego się na okładce. Sanktuarium jest okrutne i pozbawione miłosierdzia. Główny bohater natomiast inteligentny, czarujący i zdolny do okrucieństwa. Zestaw takich cech z automatu powinien wpisać Thomasa do grupy oziębłych młodych bohaterów z wadliwie funkcjonującym kompasem moralnym i systemem wartości dalekim od rycerskiego. Czego chcieć więcej? Mrukliwy skrytobójca kryjący się w cieniu na belkach stropowych i niemający najmniejszych skrupułów przed wbiciem komuś ostrza w nerki nadal jest typem bohatera, który wzbudza sporo sympatii. Tyle że ja bym Cale’a z tej grupy od razu wykopał. Cały problem polega bowiem na tym, że z samej książki nie dowiemy się nic ponad to, co przeczytamy w jej opisie.

Dość łatwo można się domyślić, że świat przedstawiony przez Hoffmana jest alternatywną rzeczywistością, wariacją na temat naszej historii i przebiegu kluczowych wydarzeń religijnych. W Inkwizytorze Piekary Jezus zszedł z krzyża, by nieść ogień, śmierć i sprawiedliwość. W Lewej ręce Boga Odkupiciel nie został ukrzyżowany, ale powieszony. Co za tym idzie, głównym religijnym symbolem jest szubienica. Wyznawców owej charakteryzuje fanatyzm, umiłowanie cierpienia i chwalebnego męczeństwa oraz wiara w zepsutą duszę ludzką niegodną stanąć przed obliczem Boga. I to w zasadzie tyle. Hoffman wcale nie bawi się w podsuwanie tropów i wskazówek. Raczej skąpi wszelkich informacji na temat świata i zmian, jakie mogły w nim nastąpić.

Wątłe wyobrażenie możemy skleić ze zdawkowych i raczej przypadkowych wzmianek w dialogach. Mamy wspomniane Gdańsk, Norwegię, Odessę czy Polski Las, a Jezus z Nazaretu w tej wersji historii okazuje się prorokiem uwięzionym w brzuchu wieloryba. Tylko że nawet te skrawki nie stanowią opowieści na temat świata, a jedynie słowa przewijające się w rozmowach. Również ważniejsze dla samej fabuły elementy są skromnie zarysowane. W opozycji do obowiązującej religii stoi herezja, której wyznawcy nazywani są… antyodkupicielami. To tylko jedna z perełek prezentująca skromną wyobraźnię autora.

O ile niedokładny zarys świata (a raczej jego absolutny brak) można przełknąć, to w przypadku samego bohatera stosowanie skrótów, niedopowiedzeń i unikanie wyjaśnień w takich ilościach jest już całkowicie niezrozumiałe. Cale szkoli się w Sanktuarium, lecz tajemnicą dla czytelnika pozostanie, w jaki sposób przebiega jego nauka. Czy to morderczy trening z bronią mający stworzyć bezmyślnego siepacza, czy może medytacja połączona z ziółkami i cuchnącymi naparami gwarantująca wyostrzenie zmysłów i koncentracji, a może w Sanktuarium najważniejszy jest intelekt, który pokona miecz, katapulty, pióro, wściekłą gawiedź i wszystko, co stanie odkupicielowi na drodze? Od początku autor skupia się na nieważnych wątkach, ma problem z dobraniem właściwej (w tym przypadku po prostu ciekawej) perspektywy i pomija rzeczy naprawdę istotne. Fabuła pozbawiona jest jakiegoś sensownego kierunku, w którym mogłaby zmierzać. W obliczu kolejnych zagrożeń Cale okazuje się cudownym dzieckiem obdarzonym przydatnymi w danym momencie umiejętnościami. Jak dowiadujemy się w końcówce książki, są one efektem jego wcześniejszego szkolenia. Łatwo odnieść wrażenie, że Hoffman pracował bez planu, a kolejne elementy dodawał, bo było to akurat wygodne.

Długo można wyliczać niedopracowane elementy. Bohaterowie pozbawieni głębi i charakteru. Relacje między nimi przedstawione są niedbale, a wiele dialogów jest pustych i wymęczonych. Świat zaprezentowany został maksymalnie powierzchownie, a niektóre z jego elementów brzmią wręcz komicznie: władca przestępczego półświatka znany jest pod pseudonimem Kicia Zając, jedna z bohaterek nosi miano Łabędzioszyjej, a jedyny arystokratyczny ród przewijający się w ogromnym Cesarstwie to Materazzi… i wygląda na to, że wszyscy do niego należą.

Lewa Ręka Boga nie tylko nie wnosi nic nowego do gatunku, ale nie reprezentuje przyzwoitego poziomu w realizowaniu wybranego utartego schematu. Bohaterowi brak porządnej historii, a kolejne elementy przeciągają na siłę nieskładną całość. Hoffman nie włożył najmniejszego wysiłku, aby przekonująco przedstawić swój świat i pomysł i trudno sobie nawet wyobrazić, żeby działał zgodnie z jakimkolwiek planem.

RuBryka Popkulturalna ocenia 2/10

Recenzja ta została początkowo opublikowana na portalu Nerdheim.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-02-17
× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Lewa ręka Boga
2 wydania
Lewa ręka Boga
Paul Hoffman
7.3/10
Cykl: Lewa ręka boga, tom 1

Niezwykła, wymykająca się klasyfikacjom powieść z elementami fantasy Paula Hoffmana, amerykańskiego pisarza i scenarzysty. „Lewa ręka Boga” otwiera epicką trylogię o młodym Thomasie Cale, niepokornym ...

Komentarze
Lewa ręka Boga
2 wydania
Lewa ręka Boga
Paul Hoffman
7.3/10
Cykl: Lewa ręka boga, tom 1
Niezwykła, wymykająca się klasyfikacjom powieść z elementami fantasy Paula Hoffmana, amerykańskiego pisarza i scenarzysty. „Lewa ręka Boga” otwiera epicką trylogię o młodym Thomasie Cale, niepokornym ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Sanktuarium położone na Skarpie Shotover od dziesiątek lat owiane jest tajemnicą. Wiadomo jedynie, iż jest to siedziba Odkupicieli od setek lat toczących walki z antagonistami, uważanymi przez nich za...

@Amarisa @Amarisa

Sanktuarium Zakonu Odkupicieli. Jeżeli komukolwiek nazwa ta kojarzy się z miejscem, w którym młodzi mężczyźni, w czarnych sukienkach, popijając ciepłą herbatę i zajadając się domowymi obiadkami babci ...

@Scoobes @Scoobes

Pozostałe recenzje @RuBrykaPopkultur...

Wieża asów
Rozdanie na porządnym haju

Potwór rodem z opowiadań Lovecrafta? Masoneria złożona z niepoczytalnych nadludzi? Międzyplanetarni szpiedzy, inwazja kosmicznego robactwa, superbohaterskie starcia i za...

Recenzja książki Wieża asów
Bogowie muszą być szaleni
Toksyczne uczucia do własnej bohaterki

W drugim tomie przygód niezwyciężonej Dory Wilk okazuje się, że nie tylko bogowie potrafią być szaleni. Wszystko wskazuje na to, że nieokrzesane rozentuzjazmowanie swego...

Recenzja książki Bogowie muszą być szaleni

Nowe recenzje

Pocałunki w ciemności
✧ 𝑅𝑒𝑐𝑒𝑛𝑧𝑗𝑎 ✧
@books_.and_...:

''Pocałunki w ciemności'' - Nell Grudzień ✧ Lubię Was własnymi słowami zachęcać do przeczytania mojej najnowszej opini...

Recenzja książki Pocałunki w ciemności
Uważność. Trening mindfulness na co dzień
Tu i Teraz
@zanetagutow...:

Uważność jest niezwykle trudną do opanowania umiejętnością w życiu. Nauczenie się jej daje jednak spokój duszy, umysłu ...

Recenzja książki Uważność. Trening mindfulness na co dzień
The Marvellers. Cudmistrzowie
Dla fanów Harry'ego Pottera!
@zkotemczytane:

Cudmistrzowie Dhonielle Clayton to pierwszy tom serii; idealny dla fanów Harry’ego Pottera. Szkoła Magii, dużo niebezpi...

Recenzja książki The Marvellers. Cudmistrzowie
© 2007 - 2024 nakanapie.pl