„Większość dziewczyn raczej nie jest w stanie zadać kopnięcia okrężnego tak wielkiemu facetowi. Wyjątek stanowią laski, które mają trochę paranormalnego kopa.”
Jak wyobrażacie sobie przemianę w wilkołaka? Wystarczy spojrzenie na księżyc? Chwila zdenerwowania? A może dzieje się to tylko wtedy, gdy wypowiesz magiczne słowa? Bezboleśnie, w ciągu sekundy, czy jednak po długotrwałych torturach? Na te pytania mogą odpowiedzieć bohaterowie książki Łaska Utracona. Lecz nawet oni, po codziennych i długich treningach nie są czasem w stanie zapanować nad bestią, która drzemie w ich wnętrzu.
Okładka utrzymana jest w tym samym klimacie co poprzedniczka. Chociaż do tej pory nie wiem, co ma wspólnego z treścią. Nogi, chusta… Czy ktoś mógłby mi to wyjaśnić?
Ciężko jest mi opisać książkę tak, aby nie zdradzić szczegółów z treści. Kontynuacja ta jest bardzo ściśle powiązana z Dziedzictwem Mroku, czyli pierwszą częścią serii. Oczywiście, parę przypomnień znajdziemy, jednak było ich niewiele i dość skąpe. Od czasu, kiedy przeczytałam poprzedniczkę, sporo zapomniałam. Podczas czytania co nieco wróciło mi do głowy, jednak poleciłabym przeczytać Łaskę Utraconą od razu po pierwszy tomie. Została ona bowiem napisana tak, jakby był to dosłownie dalszy ciąg historii. Tak, jakby jedną książką podzielono na dwie części.
Ale wracając do treści, mogę powiedzieć tyle: Grace, nasza główna, już prawie osiemnastoletnie bohaterka, spędza teraz wyjątkowo dużo czasu ze swoim chłopakiem, Danielem. Lecz pewnego dnia dostaje od brata szokującą wiadomość. Czai się na nią niebezpieczeństwo od… Od własnego wybranka. Ale nie tylko. Postanawia więc wyruszyć na poszukiwania braciszka i stać się Niebiańskim Ogarem. Tylko tak może uratować siebie i rodzinę. Pomaga jej nowy mieszkaniec, Talbot. Daniel ma więc powody do zazdrości. Tym bardziej, że na końcu tej trudnej trasy, czeka ją śmiertelna pułapka. Poza tym przydałoby się także rozpracować szajkę złodziejaszków. Może być jednak nieco trudniej, niż ze zwykłymi… Ludźmi.
Kilka wydarzeń stanowiło dla mnie nie małe zaskoczenie, innych spodziewałam się od początku. A przypomnienia, o których wspominałam wcześniej, nie są barierą nie do przejścia. Po przeczytaniu paru rozdziałów nasze umysły będę znowu pełne wiadomości o Niebiańskich Ogarach i wilkołakach.
Niejaki Talbot od początku wydawał mi się jakiś podejrzanie fajny. Co rozdział zmieniałam decyzję: on jest dobry, on jest zły. Daniel także zaczął się podejrzanie zaczął się wyjątkowo podejrzanie zachowywać, co także wzbudzało we mnie wręcz negatywne odczucia.
Ostatnie 100 stron było wręcz niewiarygodne. Przeczytałam je na jednym wdechu. To, co się tam działo, było na do opisania. Ciągłe walki i zamiany ról, nie wiadomo, kto tak naprawdę jest czarnym charakterem. A ostatnia strona? Cóż, tylko czekać, aż ukarze się kolejny tom.
Osobom, które zaznajomiły się już z Dziedzictwem Mroku, polecam sięgnąć teraz po kontynuację. A tym, którzy nie mieli jeszcze takiej szansy: jeżeli lubicie powieści akcji z romansem i humorem no i oczywiście wilkołakami, ale gdzie główna, kobieca postać nie rozpacza nad swoim losem, tylko wszystko bierze na swoje barki – biegnijcie do księgarni.
„Jeśli wpuścisz do serca złość, ona zniszczy twoją zdolność do kochania.”
Łaska Utracona
The Lost Saint
Dziedzictwo Mroku t. II
Bree Despain
Galeria Książki
512 str
2011