„Pragnę magii w swoim życiu”*
Phyllis Christine Cast to amerykańska pisarka fantasy i romansów, znana z napisanej wraz z córką, Kristin Cast, serii "Dom Nocy", jak również jej własnych cyklów: „Goddess Summoning” i „Partholon”. P. C. Cast w swoich powieściach podkreśla siłę i niezależność kobiet, co widać także w „Bogini Oceanu”.
Christine Canady, znana wszystkim jako CC, pragnie magii w swoim życiu. W dniu dwudziestych piątych urodzin wypowiada magiczne zaklęcie, z nadzieję, że odmieni ono jej szare i nudne życie. Nie spodziewa się jednak jakie zmiany można wywołać w ten sposób. Gdy ma lecieć do Arabii Saudyjskiej, jej samolot rozbija się nad głębokimi wodami, a wtedy jej życie zmienia się diametralnie. Po tym incydencie budzi się jako mityczna syrena Undine, córka Gai i Lira, w zupełnie innym czasie i miejscu. Dziewczyna nie pragnie życia w wodzie, przez co jej matka bogini Gaja obdarza ją możliwością posiadania ludzkiego ciała, lecz pod pewnymi warunkami. Wydawać by się mogło, że CC znajdzie szczęście na wyspie, jednak zaczyna tęsknić za oceanem i przystojnym trytonem, któremu oddała serce…
CC, gdy wciela się w postać syreny, jest postawiona w nowej sobie sytuacji. Przede wszystkim już nie jest człowiekiem, a magiczną postacią o dużej mocy. Od tamtego czasu musi mierzyć się z zupełnie innymi problemami niż dotychczas, jako sierżant w Siłach Powietrznych. Ale jako, że jest ona osobą ciekawą świata, wesołą, zaradną i dobrą, potrafi sobie poradzić z wieloma sytuacjami. Bardzo polubiłam tę bohaterkę, gdyż nie była ona strachliwa i skulona w sobie, była silną i roztropną kobietą o wielkiej mocy.
Autorka przedstawia nam ciekawy świat, w którym bogowie i boginie nadal żyją. Wraz z CC, po jej przemianie przenosimy się do średniowiecznej Walii, cofając się przy tym w czasie o około tysiąc lat. Ludzie tam żyjący nadal wierzą w czarownice, które bezwzględnie karzą oraz traktują kobiety jako gorsze od mężczyzn, jako ich własność. W klasztorze, w którym zagości Christine, wierzą w przesądy, a opat zmusza ludzi do wierzenia, że piękno jest złem. Ukazuje wszystkim cierpienie i ból, dzięki czemu skupia wokół siebie wiele osób, przekonując ich by nie grzeszyli, a tak naprawdę tylko i wyłącznie robi to dla własnej korzyści. W takim świecie przyszło żyć wolnej kobiecie.
Fanowie wartkiej akcji niestety by się zawiedli. Najwięcej dzieje się dopiero pod koniec książki, gdy następują niespodziewane wydarzenia, zaś przez jej ¾ nie jesteśmy świadkami szybkich zwrotów akcji, czy natłoku zdarzeń. Jednak, choć stosunkowo mało się dzieje, powieść pozostaje ciekawa, nie potrzeba w końcu, niesamowitych przygód, by zainteresować czytelnika. Skupiamy się bardziej na Undine, która próbuje podejmować właściwe decyzje w obcym ciele i świecie.
Lir, Gaja, Udine… te mityczne postaci, nie były jedynymi czynnikami wprowadzającymi trochę magii i niesamowitości do książki. Przed nami otwiera się zupełnie nowy świat, gdzie delfiny mogą uratować życie, nieustraszonej księżniczce oceanu, a zwykła dziewczyna może zostać wrzucona w sam środek średniowiecza. Pani Cast bardzo ciekawie i realistycznie ukazała niezwykłe zdarzenia, byłam pod wrażeniem jej przedstawienia tamtego świata.
Pisarka ma świetne pióro. „Bogini Oceanu” wyzwala emocje, którym nie da się oprzeć: doprowadza do śmiechu, niekiedy jesteśmy zaś przez nią bliscy łez. Autorka potrafi zaciekawić odbiorcę nawet zwykłą codziennością, gdyż w jej opisie da się wyczuć to, że wiele włożyła do tej książki.
Pierwszy tom „Wezwania bogini” bardzo mi się spodobał. Mimo braku wielkich przygód, pokochałam tę książkę i trafiła ona na listę moich ulubionych. Pozycja ta łączy w sobie magię, humor, silne emocje oraz pikantny romans. Niczego tutaj nie zabraknie. Polecam tę lekturę wszystkim interesującym się gatunkiem paranormal romanse lub mitologią, jednak sądzę, że inny czytelnik także nie wzgardziłby tym utworem.
Moja ocena 9/10
*cytat z „Bogini Oceanu”