Shaq bez cenzury recenzja

Bractwo Bang Bang

Autor: @ansomia ·3 minuty
2013-07-15
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
„Miałem mnóstwo pomysłów na fotoreportaże, których nikt nie chciał kupować. Szybko poznałem dziennikarską prawdę – na pierwszą stronę idzie to, co ocieka krwią.”[str: 39]

Na świecie są przeróżne zawody. Wykonywanie jednych nie sprawia trudności, jak prace biurowe , inne wiążą się z ryzykiem tak jak praca górnika, kolejne jeszcze wykonywane są w akcie niesienia pomocy jak etat pielęgniarki czy lekarza. Czym jest w takim razie zajęcie fotoreportera wojennego? Wiąże ze sobą w wielu przypadkach pasję, ogromne ryzyko i słuszną sprawę informowania ludzi o tym co dzieje się na świecie. Pozostawia jednak po sobie więcej niż zwyczajna spokojna praca, mianowicie wspomnienia, bardzo drastyczne obrazy, które zatruwają równowagę emocjonalną.

Bractwo Bang Bang tworzyła czwórka reporterów: Greg Marinovich, Ken Oosterbroek, Kevin Carter, João Silva. Swoją pracę wykonywali w Południowej Afryce, każdego dnia głodni sensacji stawali naprzeciwko śmierci. Podziwiani przez nich bohaterowie poprzez okno aparatu fotograficznego bardzo często byli cierpiącymi, bliskimi śmierci ludźmi. W ich zdjęciach na pierwszy plan każdorazowo wysuwał się mord i rozpacz. Wszystko to trafiało potem na łamy przeróżnych gazet, wywołując rozgłos i sensacje. Każdy z członków Bractwa Bang Bang, swoim talentem i zapalczywością odniósł ogromny sukces, jednakże zapłacili za niego wysoką cenę, będąc świadkami masakr, odczuwali strach i cierpienie. Wszystko pozostawiło po sobie wspomnienia, dla niektórych życie skończyło się już na wojnie, cały czas z aparatem w dłoni.

Książka „Bractwo Bang Bang” została napisana przez dwóch z wyżej wspomnianych reporterów: Grega Marinovicha i João Silva, którym udało się przeżyć. W swojej książce opowiadają jak przez długi czas przyglądali się z bliska śmierci. Między latami 1990-1994 przeżyli i wdzieli więcej niż wiele osób przez całe życie. Ich praca odbywała się na czarnych przedmieściach Johannesburga w czasach apartheidu. Każdy z nich swój zawód wykonywał z pasją i całkowitym oddaniem, jako pierwszy w imię poświęcenia dla zawodu, przypłacił swoim życiem Ken Oosterbroek, został trafiony zabłąkaną kulą, umarł tego samego dnia. Ucierpiał wtedy również Greg Marinovich, ale jemu udało się przeżyć. Trzy miesiące po tym przytłoczony narkotykowym uzależnieniem i ciągłymi przeciwnościami losu- Kevin Carter popełnił samobójstwo.

"Mam nadzieję, że umrę z najlepszym kurewskim zdjęciem na negatywie. Inaczej to nie jest tego warte..."


Greg, Kevin, João, Ken tę czwórkę osób łączyła nie tylko wspólna praca, ale również przyjaźń: szczera i prawdziwa. Dzielili się swoimi problemami i cierpieniem. Wydarzenia, które wspólnie dokumentowali i przeżywali sprawiały, że ich więź wciąż rosła. Mimo tego, że pracowali w jednym fachu, nigdy nie rywalizowali między sobą. Każdy z nich doświadczał żalu i niepokoju w obliczu wojny, bardzo często cierpieli na depresję i uciekali od rzeczywistości w narkotyki i alkohol. Tragedie jakie widzieli śniły im się po nocach, sprawiały trudności w normalnym funkcjonowaniu i nawiązywaniu kontaktów z innymi ludźmi.

Przerażające fakty ukazane w książce, są żywe i bardzo szczere. Ich świadectwo bolesnej prawdy wojennej zapada w pamięć i głęboko wzrusza. Czytając często czułam żal i irytację. Jak mogli fotografować w obliczu tej całej tragedii, a nie próbować pomóc? Potem jednak starałam się ich zrozumieć. Wiem, że zdjęcie wygłodniałego dziecka z sępem, nigdy nie zniknie z mojej pamięci. To dzięki niemu Kevin Carter otrzymał tak bardzo pożądaną przez fotoreporterów nagrodę Pulitzera.

„Bractwo Bang Bang” trudno jest ocenić, to książka przerażającego fragmentu życia fotoreporterów. Wstrząsająca i przede wszystkim trudna lektura. Wzbudzająca ogromne emocje: wrażliwość, smutek, irytacje a nawet gniew. Nie jest to na pewno jedna z wielu byle jakich historii, które giną. Nie, tej książki na pewno nie da się zapomnieć. Polecam wszystkim, jest warta przeczytania w stu procentach. Przepraszam, że nie wystawię oceny w skali liczbowej tak jak zawsze to robię, w tym przypadku to oryginalna lektura, autentycznych wydarzeń. Nie jestem w stanie ocenić czyjegoś życia. Mogę tylko powiedzieć każdemu by przeczytał, a na pewno nie pożałuje.

„W którymś momencie samobójstwo stało się alternatywą. Myślałem o tym coraz częściej, a im częściej o tym myślałem, tym wydawało się bardziej kuszące”[str:48]
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Shaq bez cenzury
Shaq bez cenzury
João Silva, Greg Marinovich
10/10

Superman. Diesel. The Big Aristotle. Shaq Fu. The Big Daddy. The Big Shaqtus. Wilt Chamberneezy. The Real Deal. The Big Shamrock. Shaq. Znasz go pod wieloma imionami. Istnieje nawet szansa, że wiesz w...

Komentarze
Shaq bez cenzury
Shaq bez cenzury
João Silva, Greg Marinovich
10/10
Superman. Diesel. The Big Aristotle. Shaq Fu. The Big Daddy. The Big Shaqtus. Wilt Chamberneezy. The Real Deal. The Big Shamrock. Shaq. Znasz go pod wieloma imionami. Istnieje nawet szansa, że wiesz w...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Bractwem Bang Bang nazywano czterech młodych fotoreporterów wojennych – Grega Marinovicha, João Silva, Kena Oosterbroeka i Kevina Cartera. Oosterbroek i Carter już nie żyją. Pozostała dwójka postanow...

@MarKo @MarKo

“Jeśli Twoje zdjęcia nie są wystarczająco dobre, znaczy to tylko, że nie podszedłeś wystarczająco blisko” - Robert Capa W Republice Południowej Afryki do 1994 roku obowiązywał system ścisłej segregac...

@Gosiarella @Gosiarella

Pozostałe recenzje @ansomia

Malinche: Malarka słów
Malinche Malarka słów

Malinalli uchodzi za najbardziej kontrowersyjną i tajemniczą postać w historii Meksyku. Była tłumaczką jak i kochanką Hernána Cortésa, uznawanego wśród Azteków za wcielen...

Recenzja książki Malinche: Malarka słów
Powrót do Nałęczowa
Powrót do Nałęczowa

Możliwość podróżowania w czasie otworzyłaby nam wiele drzwi. Czymś niesamowitym byłoby zawsze móc cofnąć się do przeszłości i naprawiać popełnione błędy, czy nawet zmieni...

Recenzja książki Powrót do Nałęczowa

Nowe recenzje

Taniec z diabłem
Taniec z diabłem
@na_ksiazke_...:

Przyznam się bez bicia , że Santino jest moim pierwszym przeczytanym dziełem od autorki , choć robiąc przegląd półek że...

Recenzja książki Taniec z diabłem
Za nadobne
Za nadobne
@WystukaneRe...:

W polskiej literaturze mamy mnóstwo nazwisk do wymienienia, których warto wypatrywać w księgarniach. Zarówno kryminały,...

Recenzja książki Za nadobne
Wahadełko w magii
Wahadełko prawdę ci powie...
@Mirka:

@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługując...

Recenzja książki Wahadełko w magii