Konflikt na Ukrainie bardzo wyraźnie pokazał nam zmiany geopolityczne, jakie zachodzą na całym świecie. Zmiany te faktycznie zachodzą od lat, jednak dopiero wkroczenie armii rosyjskiej na tereny ukraińskie otworzyło ludziom oczy na to co było maskowane, i zakłamywane. Bez wątpienia to Zachód ukształtował Władimira Putina i dziś ponosi tego konsekwencje.
Wielu analityków, politologów, wybitnych autorów ostrzegało, że świat, jaki znamy, ulegnie niewyobrażalnej przemianie i nie będziemy wiedzieli, w którą stronę odwracać głowę, tak wiele złego nas czeka. Największa krytyka dostaje się Stanom Zjednoczonym Ameryki, które pod pozorem zrzucania wszędzie swojej wątpliwej demokracji, są iskrą, która doprowadza do wielu niepotrzebnych konfliktów. Ostatnio głośny spór na linii USA Chiny doprowadził do powstającej powoli, ale coraz wyraźniejszej i bliskiej wojny na Tajwanie. Jak wiadomo Chiny od lat zainteresowane są tym kawałkiem świata ze względu na firmę TMSC, głównego i największego twórcę układów scalonych na świecie. Co do tego mają Stany Zjednoczone? Otóż to właśnie one nie chcą dopuścić do przejęcia zakładów TSMC przez Państwo Środka, gdyż mogłoby to odciąć amerykańskie firmy od dostaw niezbędnych technologicznych podzespołów. Konflikt więc będzie się coraz bardziej zaogniał, a walka będzie toczyła się do ostatniego chipa.
Z biegiem czasu Ameryka straci zainteresowanie wojną na Ukrainie, ze względu na większe problemy z Chinami, co doprowadzi do prawdziwej rosyjskiej ekspansji z jednej strony a dyktatu Unii Europejskiej z drugiej na całą Europę. Przeciw sobie po raz kolejny staną dwa hegemony, a najbardziej ucierpią na tym kraje tak nic nieznaczące jak np. Polska.
Niestety konflikt na Tajwanie, czy na Ukrainie nie jest jedynym, który toczy się na świecie. Nie można tutaj zapominać o sytuacji między Izraelem a Palestyną, która robi się coraz bardziej agresywna z winy Izraela. Jeśli dołożymy do tego otwarte groźby, jakie rząd w Tel Awiwie wysyła w stronę Iranu, czeka nas kolejna pełnoskalowa awantura o wpływy i władze.
Wiek XXI to nie tylko wojny i konflikty. To także dążenie do nowego porządku świata, który już możemy obserwować. Zachwiania rynku, upadek gospodarek, wzrosty cen, nieudolność rządów, dyktat pojedynczych państw, głód, choroby, upadek moralny i całkowita degrengolada wyznaniowa to dopiero początek. Jeśli dołączymy do tego nieobudzone społeczeństwo, które pozwala odbierać sobie prawa człowieka, mamy początek tragicznego końca.
Po bezsprzecznie wspaniałych pozycjach Pana Tima Marshalla czas na Następne 100 lat Georga Friedmana. W publikacji tej przeczytamy nie tylko o kolejnej zimnej wojnie z Rosją, która i tak nic nie daje. Pisarz porusza także takie tematy jak globalne konflikty kulturowe, zakończenie walki USA z islamskim fundamentalizmem. Pan Friedman w swej książce przewiduje upadek Rosji i zwiększenie znaczenia Stanów Zjednoczonych, oraz Polski co jest raczej wątpliwe. Następne 100 lat to publikacja analityczna, której niektóre fragmenty już zaczęły się sprawdzać.
Cóż tutaj dużo pisać, jestem pasjonatką tematów politycznych, gospodarczych i ekonomicznych i kocham takie pozycje. Każda wnosi coś do informacji z szeroko pojętej opinii publicznej i uzupełnia stan wiedzy o świecie w konkretnym okresie. Do tej pory niemal wszyscy analitycy są zgodni, mimo że ich wizje szokują i momentami są nie do przyjęcia. Dzieło Pana Friedmana nie spodoba się tym, którzy nie są zainteresowani analizą wydarzeń światowych, to raczej publikacja dla zainteresowanych tematem. Wszystkie rozdziały uważam, są wyczerpująco omówione, można je sobie uzupełnić innymi dostępnymi informacjami. Książka z całą pewnością zmusza do myślenia oraz pokazuje, co nas spotka w najbliższej przyszłości w prawdzie subiektywnie, ale rzetelnie.
To pierwsza pozycja Pisarza, jaką czytałam, mam nadzieję, że ukarzą się kolejne tomy. Wiem, że polityka i wszystko, co z nią powiązane może być nudna, ale polecam, ze względu na toczące się obecnie wydarzenia.