Lubię podrzucać Wam recenzje przedpremierowe, bo wiem jak to może wpłynąć na decyzję o tym, czy daną książkę zamówicie, czy jednak zmienicie zdanie. W każdej staram się znaleźć zalety, ale także wady no i przede wszystkim wskazać coś, co mi może się niekoniecznie podobać, ale innym czytelnikom już tak. W końcu możemy mieć skrajnie różne gusta, prawda?
I tak oto dziś mam dla Was przygotowane kilka słów o "Cieniu Judasza" Anny Kusiak, która premierę będzie miała szesnastego marca, czyli równiutko za tydzień.
Zacznijmy, jak zwykle, od tego, co to za książka, o czym jest i z jakim gatunkiem można by ją położyć na półce. Nie mam tu na myśli, węży, kotów, czy chomików, choć pewnie niektóre by nie pogardziły możliwością pogryzienia kawałka dobrej powieści!
Akcja toczy się w dwóch różnych momentach czasowych, określanych już w opisie książki jako "Kiedyś" i "Teraz". To kiedyś działo się dziesięć lat wcześniej niż. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam takie zabiegi, bo ma się większą perspektywę i można poznać lepiej zarówno bohaterów, ich pobudki, ale często również wypełnić dziury, które specjalnie zostawia autor. Te dziesięć lat temu wydarzyła się tragedia. Tutaj już zaznaczę, że to typowy początek kryminału. Dwie kuzynki świetnie się bawiły na festynie, ale niestety do domu wróciła tylko jedna z nich. Ciało drugiej zostało znalezione kilka dni później i w zasadzie nie wiadomo co się stało. Dlaczego? A no, śledztwo było prowadzone tak, że nic z niego nie wyniknęło. Tymczasem druga z dziewczyn żyje poza miejscowością rodzinną i właśnie po tym długim czasie wraca do niej, ponieważ zmarła jej matka i czuje się w obowiązku uporządkować pewne sprawy. Tak, również chce się dowiedzieć co stało się z jej kuzynką lata temu. A cała miejscowość nie jest jej przychylna i dziewczyna to widzi, a raczej czuje wypalające w skórze okropne, wrogie spojrzenia. Czy uda jej się dojść do prawdy? Jak bolesne mogą być fakty? Musicie sprawdzić sami!
Przede wszystkim spodobała mi się główna bohaterka. To nie takie naiwne dziewczę, które nagle sobie przypomniało, że może by się zainteresować śmiercią kuzynki i dojść prawdy, aby zaspokoić własne sumienie. Jest bardzo inteligentna, wytrwała i nie przejmuje się każdym złym słowem innego człowieka, ale brnie do przodu. Bardzo ją polubiłam i myślę, że wielu czytelników poczuje do niej sympatię i z zapartym tchem będzie śledzić jej poczynania. A to już, według mnie, ogromny plus dla powieści.
Atmosfera w tej książce jest typowa dla thrillerów. Choć powiedziałabym, że to thriller kryminalny, to jednak ta nutka niepokoju, którą zaszczepiła we mnie autorka spowodowała, że ciężko było się zorientować kiedy łapie mnie za nos i wodzi w innym kierunku.Dzięki temu fabuła jest jeszcze ciekawsza, bo ciężko się domyślić co może się wydarzyć na kolejnej stronie.
Czy wspomniałam już, że "Cień Judasza"to debiut? Tak, tak. Powieść jest naprawdę dobra, a właśnie to dopiero początek przygody pisarskiej Anny Kusiak. Myślę, że może to być kolejne nazwisko na polskim rynku wydawniczym, którego będziemy szukać na półkach z kryminałami w księgarniach.
Muszę przyznać, że to jedna z ciekawszych książek, po jakie w tym roku sięgnęłam, a powiem nieskromnie, że mam ostatnio dobrą passę, na szczęście. Jednak ta chwyciła mnie za gardło i nie pozwoliła się odłożyć do ostatniej strony, a trzymała od... dosłownie od pierwszych zdań. Bo są takie książki, które się czyta jednym tchem, nie trzeba wtedy nawet herbaty, herbatników, ani koca. Ot, po prostu jest się te kilka godzin na głodzie czytelniczym i najpierw to ten trzeba zaspokoić.
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Zwłaszcza, że to polska autorka, czytajmy ich książek jak najwięcej!
A Wydawnictwu Zysk i S-ka bardzo dziękuję za egzemplarz i możliwość przeczytania i podzielenia się wrażeniami jeszcze przed premierą.