John Marsden zaczął pisać, ponieważ uczniowie w prestiżowej szkole, w której pracował, nie chcieli czytać. Jego debiut „So much to tell sou” powstał w zaledwie trzy tygodnie, ale natychmiast trafił na listy bestsellerów. Po pierwszym sukcesie Marsden przez kilka lat łączył karierę pisarską z pracą pedagoga. Później zrezygnował z pracy w szkole, ale nie z pracy z młodzieżą - organizował warsztaty pisarskie, w których brali udział także młodzi ludzie z Turcji czy Indonezji. Sukces tych warsztatów zainspirował go do założenia w 2006 roku szkoły, w której nie tylko pełni funkcję dyrektora, ale też prowadzi lekcje.
Ellie wraz z szóstką przyjaciół wybrała się na wyprawę do Piekła. Czyli do szczególnego i niedostępnego miejsca w górach. Na wycieczce połączyły ich trwalsze więzy przyjaźni, a nawet czegoś więcej. Gdy szczęśliwa młodzież wracała do domu, zauważyła, że coś jest nie tak. Wszystko wokół było bez życia. Dookoła pustka. Okazało się, że ich kraj został opanowany i prawie wszystkich poza nimi pojmano. Zostali sami. Bez żadnych zasad. Bez nikogo. Teraz muszą sobie poradzić z zupełnie innym życiem i przetrwać. Jednak to im nie wystarcza. Chcą coś zmienić, a jest to bardzo niebezpieczne. Postanawiają znaleźć trochę światła w swoim życiu, pomóc rodzinom, nie zważając już na nic.
Bohaterowie powieści są wyraźnie zarysowani i świetnie ich poznajemy. Ponadto widzimy zachodzące w nich zmiany. Ich charaktery, przyzwyczajenia i zachowanie muszą zajść radykalną przemianę, na tle niesamowitych wydarzeń. Postacie te, mimo że są w młodym wieku, przestają myśleć o rzeczach takich jak: randki, makijaż, zadania domowe czy imprezy. Staje się to im obce, jakby z innej planety. Dorośleją, biorą prawdziwą odpowiedzialność za swoje czyny i decyzje oraz zaczynają być bardziej rozsądni. Mimo że niekiedy wyobraźnia nadal ich ponosi, co z reguły nie sprowadza nic dobrego, nie mają wyjścia i zaczynają myśleć całkiem racjonalnie, a ich dzieciństwo i niewinność zostają utracone bezpowrotnie. Zauważają też, że wartości takie jak przyjaźń, miłość czy empatia są bardzo ważne. Na naszych oczach grupka zwykłych dzieciaków zamienia się w dość zdyscyplinowaną grupę dojrzałych osób.
Miejsce, gdzie kiedyś mieszkali wydaje się im obce. Pogrążone w rozpaczy i nędzy. Ich stare domy są splądrowane i zniszczone. Zwierzęta umarły lub są tego bardzo bliskie. Nigdzie nie ma ich rodzin. Właśnie do takiego miejsca wracają nasi bohaterowie. Jednakże nie mogą tam zostać, jeżeli nie chcą zostać złapani lub co gorsza zabici. Szukając azylu, trafiają powtórnie do Piekła. Ta nazwa w ogóle nie pasuje, gdyż stało się ono zbawienne, było wręcz rajem dla zrozpaczonych przyjaciół. Ale tylko na początku. Wtedy zaczął się objawiać brak cywilizacji. Nikomu nie może starczyć odosobniony od świata obszar. Mimo że ich uratowało, staje się dla nich nie tylko zbawieniem, lecz także przekleństwem. Tęsknią za domem, ale teraz ich domem stało się Piekło.
Fabuła jest oryginalna, jednak i tu widzimy kilka schematów. Ale zauważyłam, że ich już chyba nigdzie nie da się uniknąć, więc na to przymknęłam oko. Ciekawe wydarzenie, z którymi mamy do czynienia, wciągają nas, jednak nie całkowicie. Miejscami widać także nudne momenty, które trochę zmniejszają zainteresowanie czytelnika. Mimo dość poważnych niektórych tematów, ogólnie książka jest lekka i czyta się ją całkiem szybko. Poza tym kolejne zdarzenia następują płynnie po sobie i mamy zachowaną spójność tekstu.
Styl pisania autora jest lekki i nie sprawia kłopotów w trakcie czytania. Jednakże mimo że pisze dość interesująco i potrafi zaciekawić czytelnika, to nie przelewa na papier swych emocji. Gdy czytałam byłam zaabsorbowana wydarzeniami, jednak nie do końca przeżywałam książkę, a jest to bardzo duży minus tej powieści, szczerze mówiąc to największy. Aczkolwiek i tak uważam, że spisał wszystko interesująco. Ellie jest w tej powieści narratorem i spisuje historię w czasie przeszłym, jako że to wszystko już się wydarzyło. Jednakże tutaj nastało kolejne zdziwienie. Otóż, jak ta dziewczyna, tak dokładnie to wszystko zapamiętała, razem z dialogami, odczuciami i faktami? Do tego jeszcze nie doszłam i to także odrobinę mnie zraziło.
Pozycja ta spodobała mi się, ale nie trafiła do mnie całkowicie. Ten brak pełnych emocji i przeżycia historii, bardzo mnie zasmucił. Uważam, że lektura ta miała wielki potencjał, który został wykorzystany tylko częściowo. Jednakże i tak warto poznać tych wspaniałych bohaterów, Piekło, które może okazać się rajem oraz niesamowite wydarzenia. Jestem pod wrażeniem tego co stworzył Marsden, jednak to właśnie wykonanie mnie zawiodło. Mimo tych kilku wad, polecam „Jutro” i sądzę, że każdy powinien rozpocząć z nim swoją własną przygodę.
Moja ocena 7,5/10