Po burzliwych i znaczących wydarzeniach w Królestwie Górskim Bastardowi przyszło zapłacić wysoką cenę za pomoc swojemu władcy oraz utrzymanie się przy życiu. Jego ciało, choć pozornie wyszło z potyczki bez większych obrażeń fizycznych, stało się teraz jego utrapieniem. Zrezygnowany, nie wie co ze sobą uczynić i obawia się wrócić do Koziej Twierdzy, uważając siebie za niepotrzebne nikomu brzemię. Tymczasem, w stolicy królestwa, nadchodzą wielkie zmiany. Wcześniejszy spisek nie został do końca rozwiązany, przez co nikt nadal nie jest w pełni bezpieczny. Zdrajcy czają się za każdym rogiem, a ich postępowanie nie zawsze udaje się przewidzieć, dopóki nie jest już za późno.
Intryga rozpoczęta w tomie pierwszym, zamiast zakończyć się, zacieśnia się coraz bardziej. Coraz to nowe osoby są w całość zaangażowane i nie wiadomo komu można ufać, a komu nie. Kozia Twierdza przestaje być bezpiecznym miejscem dla kogokolwiek, jednak nie sposób jej opuścić. W tym samym czasie kuźnica zbiera jeszcze większe plony, kolejni zarażeni pojawiają się coraz bliżej królewskiej siedziby, a Zawyspiarze coraz śmielej, zacieklej i częściej atakują nadbrzeżne osady, budząc w ludziach jeszcze większy strach. Władcy starają się, jak mogą i robią wszystko, aby poprawić obecną sytuację królestwa i swojego ludu, jednak nie jest to najłatwiejsze zadanie, zważywszy na okoliczności i napięcia panujące pomiędzy członkami rodziny królewskiej.
Jakie zadania tym razem spadną na barki Bastarda Rycerskiego? Czy uda mu się odzyskać pełnię sił? Czy znajdzie on w sobię siłę i chęci, aby ponownie móc służyć swojemu panu? Jakie są obecne plany spiskowców? Które postawione przez nich cele uda się im osiągnąć? Kto tym razem straci życie?
"Nasze wygórowane ambicje, zadania, jakie przed sobą stawiamy, granice, jakie próbujemy narzucić światu, wszystko to tylko cień drzewa na śniegu. Zmieni się wraz z wędrówką słońca, zginie z nadejściem nocy, a kiedy stopnieje śnieg, rozpłynie się po ziemi. Tylko drzewo będzie trwało." [s. 240]
Robin Hobb już po pierwszym tomie tej trylogii zyskała sobie moją sympatię, a tą częścią dodatkowo utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie myliłam się co do niej i jej twórczości. Pisarka bowiem sprawnie kieruje wszystkimi watkami, zacieśnia całą intrygę, przez co czytelnik nie jest w stanie wszystkiego się domyślić, dopóki nie przyjdzie na to czas, wyznaczony przez samą autorkę. W książce tej dzieje się wiele, w większości jednak źle. Bohaterom przychodzi zmierzyć się z wieloma trudnościami i przeciwnościami losu, poczucie klęski i zagrożenia towarzyszy im na każdym kroku, przez co napięta atmosfera utrzymuje się przez całą powieść, choć czasami z mniejszym bądź większym natężeniem.
Co do bohaterów, to właśnie oni stanowią jeden z najlepszych i najmocniejszych elementów tej powieści. Budzą w czytelniku wiele emocji, nie tylko sympatię, czy nienawiść. To oni są motorem napędowym całej historii, która dzięki tak wyrazistym postaciom, ich zachowaniom i rozterkom, nabiera z upływem stron na intensywności. Coraz bardziej zaczyna także intrygować sam Trefniś. Jest to niezwykle interesująca i tajemnicza postać, a każde jej słowa i wskazówki dotyczące pochodzenia czytelnik spija z największą uwagą. Choć rozmowy Bastarda z Błaznem niekiedy drażnią, aczkolwiek tylko przez wzgląd na niecierpliwość i zaślepienie tego pierwszego, to i tak stanowią one jedne z najciekawszych momentów w książce.
"Nie brakuje czasu temu, kto zawsze żyje w teraźniejszości." [s. 759]
Autorka tak kieruje całą fabułą, że wzbudza w czytelniku prawdziwą burzę emocji. Szczęśliwe chwile przeplatają się z przykrymi zdarzeniami, przez co czytelnik ani na chwile nie może odpocząć, bowiem na każdej stronie spodziewa się całkowicie innego obrotu spraw. Dodatkowo pisarka raczy nas kolejnymi skrawkami z historii wykreowanego świata, różnymi legendami czy zwyczajami, dzięki czemu całość nabiera realniejszych kształtów. Wszystko to i jeszcze więcej powoduje, że tom drugi jest jeszcze lepszy od pierwszego, co nie zdarza się często.
"Królewskiego skrytobójcę" czyta się przyjemnie i niezwykle szybko. Książka, pomimo swojej dużej objętości, kończy się błyskawicznie, pozostawiając czytelnika z niedosytem i chęcią poznania dalszych losów ulubionych bohaterów, szczególnie, że zakończenie mocno trzyma w napięciu do ostatniej linijki. Polecam zarówno tę książkę, jak i pierwszy tom trylogii, wszystkim miłośnikom dobrej fantasy. Jest to powieść, której nie może zabraknąć na Waszej liście przeczytanych pozycji. Ja już nie mogę doczekać się kontynuacji tej serii, ale także sięgnięcia po inne pozycje z tego uniwersum, gdzie prym wiodą inni bohaterowie i ich przygody oraz dzieje, a Was zachęcam najpierw do zapoznania się z "Uczniem skrytobójcy", jeśli już tego nie zrobiliście. :)
" - Jak pchły na zdychającym psie - wyrwało mi się.
- A kto zdycha?
- My wszyscy. Codziennie umieramy po trochu." [s. 552]