Passacaglia recenzja

Czego można się spodziewać po Bachu?

Autor: @czytamduszkiem ·3 minuty
2020-03-03
Skomentuj
2 Polubienia
Gdy wzięłam w dłonie książkę Sławomira Wernikowskiego, przez myśl przebiegł mi cień rozczarowania. Takie maleństwo? Takie niby nic, dywagowałam na temat formatu. Ale za to ładna okładka. No, i tytuł! Ba! Kto teraz takie tytuły nadaje? Kto w ogóle wie, co to jest passacaglia?! Przyznam się, że sama bym nie wiedziała, gdyby nie pasjonat profesor-meloman ze szkoły podstawowej, który dosłownie zadręczał moje uszy melodiami różnych maści (a trzeba Wam wiedzieć, że generalnie muzyka mi w życiu nie przeszkadza), ale dzięki niemu ostało się w mojej pamięci nieco utworów, nieco taktów i nieco wiedzy.
Passacaglia to muzyczna idee fixe zbioru opowiadań Sławomira Wernikowskiego nomen omen pod tym samym tytułem. Najwyraźniejsza jest w pierwszym opowiadaniu, gdzie mowa wprost o jednym z najsłynniejszych utworów organowych Bacha. Słychać jej basowe pomrukiwania, czuć jej ciężar znaczeniowy i widać jej plecionkową konstrukcję. W pozostałych wibruje śladem a to wiolonczeli, a to wspomnieniem dłoni pianisty lub niewidoczna, acz wyczuwalna, tańczy tremolo w dialogach.
Opowiadania Wernikowskiego są jak passacaglia skoncentrowane i skondensowane. Koncentrują się na chwili, na krótkich (z pozoru przelotnych) momentach w binarnych relacjach (to pokłosie matematycznych korzeni autora), bo w większości przypadków konstrukcja opiera się na duetach, choć wyjątkowo mamy też solówkę w opowiadaniu „Ciotka” i trio w „Krzyku”. Kondensują się na wymianie zdań, czyli na współczesnym dialogu, tak zwanej nowoczesnej rozmowie. Myśli i słowa bohaterów niejednokrotnie mijają się, przechodzą obok, chybiają, a gdy trafiają, to ranią i szarpią. Ostre niczym skalpel, nabierają szybkości rozpędzonej piłki tenisowej, uderzając, zostawiają ślad w postaci niedopowiedzenia. Teraz kolej na odwet i już druga strona bierze zamach słowem. Ripostując krótkim sztychem, naznacza przestrzeń zadrą niezrozumienia. I znowu błyskawiczna replika wyprowadzana z przekąsem. Rozmówcy energicznie fechtują słowem, bo to, w ich ocenie, być może jedyny sposób na rozładowanie i odreagowanie piętrzących się w nich emocji. Niemal skrótowe, niepełne, jakby niedokończone zdania mają utożsamiać współczesny trend, by wyrazić coś szybciej, a skoro szybciej, to także krócej. Lecz jak się okazuje, nie zawsze krócej znaczy lepiej. Stąd postaci z opowiadań zdają się gubić takt w sferze komunikacji. Wniosek? Tylko prawdziwy mistrz precyzji może pozwolić sobie na skróty myślowe. Dlatego podobnie jak Bachowska passacaglia, choć zwarta, zachwyca maestrią i bogactwem wariacji, tak opowiadania Wernikowskiego wyróżniają się wysoką formą kompozycyjną i świetną modulacją przekazu prowadzącego do zamierzonego efektu.
Bohaterami opowiadań Wernikowskiego są osoby na swój sposób ułomne, kalekie wewnętrznie i emocjonalnie niedostrojone. Inteligentna call girl trafiająca na utalentowanego inżyniera samouka z alkoholową kartoteką czy próbujący zmierzyć się w swych wspomnieniach ze społecznym wizerunkiem zmarłej ciotki członek rodziny naznaczony piętnem agorafobii bądź opętany niemal nerwicą natręctw muzyk podejmujący się wyjaśnienia tajemniczego zaginięcia kobiety (niemal jak bohater w „Obietnicy” Duerrenmatta). Każdego z nich uwiera współczesny świat. Jeden zmaga się z obojętnością, inny sam borykając się z brakiem stabilności i niedocenienia, musi stawić czoła życiowemu konformizmowi. W każdym spiętrzone frustracje skutkują retorsjami w postaci napiętych do granic emocji. A gdzie jak nie w dialogach dać upust uczuciom? Dlatego w dialogach u Wernikowskiego wybrzmiewa basowe warczenie braku nadziei, głębokimi tonami pomrukuje wrażenie osamotnienia, a poczucie krzywdy schodzi do najniższych rejestrów. I znów jak w passacaglii autor wprowadza do dyskusji delikatne akordy uśmiechów, nikłe nutki wskazujące na zalążek zastanowienia nad sytuacją, aż po tonację z lekko drżącym światełkiem będącym być może początkiem zrozumienia i zaspokojeniem skrytych pragnień. Te dwie równoległe (choć znaczeniowo nie równoważne) linie melodyczne nieustannie zbliżając się, przeplatając, narastając, tylko czasami zwalniają, by po chwili jeszcze intensywniej przybrać na sile, i doprowadzić do finałowej kulminacji.
„Passacaglia” Sławomira Wernikowskiego nad wyraz pozytywnie zaskoczyła mnie szczególną wprawą operowania słowem i budowania odcieni przemijającej chwili. Ten zbiór jest także wręcz matematycznie precyzyjny w kompozycji. Z pełnym przekonaniem polecam go każdemu, kto lubi minorowo wzruszające, a zarazem melodyjne uderzenia pióra i zapewniam, że czas poświęcony „Passacaglii” przyniesie czytelnikowi cenne literackie wrażenia.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2019-09-15
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Passacaglia
Passacaglia
Sławomir Wernikowski
8/10
Seria: Piętnastka

Passacaglia to zbiór siedmiu debiutanckich, na wskroś współczesnych opowiadań o niezwykle skomplikowanych relacjach międzyludzkich; historii w różnych klimatach i nastrojach – od ckliwego romansu do ...

Komentarze
Passacaglia
Passacaglia
Sławomir Wernikowski
8/10
Seria: Piętnastka
Passacaglia to zbiór siedmiu debiutanckich, na wskroś współczesnych opowiadań o niezwykle skomplikowanych relacjach międzyludzkich; historii w różnych klimatach i nastrojach – od ckliwego romansu do ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @czytamduszkiem

Tydzień z życia Adeli
W domach z betonu dziwny jest świat...

Jestem przekonana, że gdyby Czesław Niemen peregrynował „Tydzień z życia Adeli”, zaśpiewałby „Dziwny jest ten świat”. Jednak Agata Suchocka, autorka książki, którą Wam ...

Recenzja książki Tydzień z życia Adeli
Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować
Królowa jest tylko jedna?

Czy to w życiu, czy to w fikcji literackiej królowa jest tylko jedna! I mimo iż główna bohaterka powieści Agnieszki Dydycz „Nigdy nie będę młodsza. Ale kto mi zabroni pr...

Recenzja książki Nigdy nie będę młodsza, ale kto mi zabroni próbować

Nowe recenzje

Potwory
Zbrodnia w świecie opery
@almos:

Poprzednia książka pani Potyry, 'Pakt', średnio mi się podobała, ale postanowiłem dać autorce kolejną szansę. Niestety ...

Recenzja książki Potwory
Burza
Burza
@Anna30:

Podjęłam się przeczytania książki pt. ''Burza'' I tom cykl The Darkening ze względu na nieznajomość twórczości autorstw...

Recenzja książki Burza
Imogen, oczywiście
Oczywiście!
@candyniunia:

Macie takie słowo, którego nadużywacie? Nasza tytułowa bohaterka, Imogen, ma. Oczywiście. Tak, tytuł zawiera jej ulub...

Recenzja książki Imogen, oczywiście
© 2007 - 2024 nakanapie.pl