Kto z Was nie czytał choć jednej książki Paulo Coelho? Do niedawna to ja byłam jedną z osób, która znała tego autora wyłącznie z krążących tu i ówdzie cytatów pochodzących z jego powieści. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Drzewo Babel otrzymałam jednak egzemplarz "Alchemika" i postanowiłam ten jedyny raz zrobić wyjątek i poznać styl jednego z najpoczytniejszych, współczesnych autorów. Czy i mnie Coelho oczarował swoją prozą?
Samego autora chyba przedstawiać nie trzeba. Coelho to istny człowiek orkiestra, który przerwy między pisaniem kolejnych powieści wypełnia podróżowaniem lub komponowaniem muzyki. Nam, czytelnikom dał się poznać jako twórca powieści (powiastek?) filozoficznych pełnych skrzydlatych słów funkcjonujących poza jego utworami. "Pielgrzym", "Alchemik", "Brida", "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam", czy "Weronika postanawia umrzeć" to chyba najpoczytniejsze dzieła tego autora. Ciekawa, czym Coelho przyciąga do siebie rzesze czytelników, postanowiłam za sprawą "Alchemika" odkryć tajemnicę jego talentu. I oto wnioski, do których doszłam.
By napisać poczytne dzieło literackie trzeba najpierw posiadać znakomite rozeznanie w tradycji literackiej, która ukształtowała naszą, europejską kulturę. Oprócz tej niezbędnej wiedzy Coelho posiada również niezwykłe wyczucie, dzięki któremu nie przeciąża czytelnika nadmiarem odniesień. Bohaterem "Alchemika" czyni on Santiago - Andaluzyjskiego pasterza, którego jedynym skarbem jest niewielkie stado owiec. Tego, kto już zauważył nawiązania do religii chrześcijańskiej, uprzedzam, że to dopiero początek. Otóż ów pasterz sam podjął decyzję, że całe swoje życie poświęci hodowli. Jedyną atrakcją w tej żmudnej pracy są dla niego nieustanne podróże i interesujące lektury. Od jakiegoś czasu trapi bohatera jednak dziwny sen. Jego sens objawia Santiago staruszka, która poleca mu, by udał się do Egiptu i odnalazł skarb. A potem pasterz spotyka na swej drodze Melhizedecha (tak, tego biblijnego), który tylko potwierdza zdanie wróżki. I tak nasz opiekun stada postanawia porzucić swoje owce i wyruszyć w długą, nieznaną podróż. U początku tej drogi nie ma jednak pojęcia, że spotka na niej tak wiele niepowodzeń i wielokrotnie stanie się ofiarą własnego marzenia. A wszystko po to, by stworzyć Własną Legendę.
Historia nie wygląda interesująco? Ot, kolejny, typowy homo viator, który szuka swojego celu w życiu. A właściwie to nawet nie celu a bogactwa. Coelho jednak nie poprzestaje na kreacji głównego bohatera. Otacza tego nieco zagubionego pasterza różnymi personami, które w jakiś sposób uczestniczą w kolejnych przygodach przeżywanych przez Santiago. I tak poznamy Sprzedawcę Kryształów, Anglika o podejrzanych zainteresowaniach, Fatimę, a wreszcie tytułowego Alchemika. Jaka relacja połączy Alchemika z naszym bohaterem i czy Santiago odnajdzie swój egipski skarb?
"Alchemik" udowodnił mi, że istnieją twórcy, którzy potrafią opowiedzieć prostą historię w taki sposób, by mimo oczywistości przekazu zainteresować nią czytelnika. Liczne nawiązania do tradycji chrześcijańskiej połączone z odniesieniami do islamu czynią z tej powieści konglomerat kultur i religii tak aktualny w dzisiejszej rzeczywistości. To chyba właśnie te zabiegi przyniosły Coelho pisarski sukces, który niewątpliwie potrwa dłużej niż jednorazowa lektura tej powieści. Myślę, że żadnego z dzieł tego autora szczególnie polecać nie trzeba. Coelho to marka sama w sobie, która trwać będzie dopóty, dopóki powstawać będą następne, równie interesujące dzieła tego autora.