Do czytania zachęcił mnie już sam opis książki, zamieszczony na okładce. Treść zapowiadała się niezwykle kusząco, tak, jak kuszące bywa zło. Jako rasowego pożeracza thrillerów, kryminałów i książek sensacyjnych wszelkiej maści i kalibru, cieszyła mnie już sama perspektywa mordowania księży katolickich (w książce wyłącznie rzecz jasna!). Dlatego do lektury kryminału Kavy zasiadłam z dużymi nadziejami i z niezwykle dobrym nastawieniem. Dodatkową zachętą była niedawna lektura „Złego dotyku”.
Przyznać muszę, że uwielbiam turpistyczne opisy zbrodni w wydaniu Alex Kavy. Z dużym zainteresowaniem czytam zawsze serwowane przez nią informacje, typu fazy rozkładu ciał. Nie jest to z mojej strony chora fascynacja, a jedynie ciekawość wynikająca z soczystego języka autorki i szczegółów odnoszących się do kwestii biologicznych i fizjologicznych. Bo dowiedzieć się można naprawdę wielu interesujących rzeczy, które napawać mogą jednocześnie obrzydzeniem, ale i szacunkiem dla świata przyrody, którego nierozerwalną częścią jesteśmy. „Trzy muchy mogą złożyć wystarczająco dużo jajeczek, i tym samym wyprodukować wystarczająco dużo czerwi, żeby pożreć ludzkie ciało tak szybko, jak dorosły lew.”
„Zło konieczne” to kolejne spotkanie z dobrymi znajomymi z „Dotyku zła”. Do akcji, jak w wielu powieściach Kavy wkracza przebojowa agentka FBI, Maggie o’Dell. Poza o’Dell, ponownie spotykamy psychopatycznego księdza Kellera, nieustraszonego szeryfa Nicka Morettiego i jego siostrę Christine, dociekliwą dziennikarkę. Nie jest to jednak kontynuacja wzmiankowanej wcześniej powieści, a odrębna opowieść, w której losy bohaterów ponownie splatają się ze sobą, wbrew ich woli.
Tym razem mamy do czynienia z dwoma oddzielnie prowadzonymi śledztwami, którymi zajmuje się dzielna agentka FBI. Obydwie zbrodnie łączy jedno, poza osobą Maggie rzecz jasna – są niezwykle makabryczne. Pierwsza sprawa, w którą zostaje wciągnięty ojciec Keller, to morderstwa dokonywane przez nieznanego sprawcę na księżach podejrzanych o molestowanie chłopców. Jest to pewna niekonsekwencja, biorąc pod uwagę fakt, iż Keller nie molestował chłopców, a mordował z zimną krwią. Drugie śledztwo z kolei bezpośrednio dotyczy bliskiej Maggie osoby, bo przyjaciółki i mentorki w jednym, Gwen. Morderca prowadzi z nią swego rodzaju grę, naprowadzając na ślady kobiet, którym obcina głowy.
W pewnym momencie obydwie sprawy łączą się ze sobą, nie zdradzę jednak w jaki sposób, by nie odbierać nikomu przyjemności czytania.
To, co jest tak bardzo zniewalające w pisarstwie Kavy, to mieszanie czytelnikowi w głowie. Za każdym razem, gdy myślałam, że jestem na właściwym tropie mordercy, okazywało się, że Kava tak sprytnie zagmatwała sprawę, że wyprowadziła mnie, uważnego czytelnika w pole, a poszlaki które wskazywały ewidentnie na daną osobę jako zabójcę, były jedynie fałszywymi dowodami. Jedno było pewne, pośród całego morza niepewności. Alex Kava po mistrzowsku wodziła mnie za nos, co doprowadzało mnie do szewskiej pasji. Wyobrażałam sobie wówczas, jak bezsilna i wściekła musiała być o’Dell, która tropiąc morderców wiedziała, że wie niewiele…
A najpiękniejsze w tej powieści, jest jak zwykle u Kavy zakończenie. Pełne niedomówień. Można dzięki temu snuć domysły, czy aby na pewno mordercą jest naznaczona przez o’Dell osoba. I zawsze pojawiają się myśli typu: „A co, jeśli…”, „Co by było, gdyby…” , „a może…” Takie zakończenie, a w zasadzie (nie)dokończenie daje nadzieję na kontynuację wspaniałej przygody z o’Dell.