Desire recenzja

✨ Recenzja
To już trzeci tom serii, a ja pokochałam ten urokliwy pensjonat i rodzeństwo, które więcej dzieliło niż łączyło.

Tym razem rządy w tym urokliwym pensjonacie objęła Seila najstarsza z rodzeństwa. Tuż po przyjeździe do Redwood dowiaduje się, że jej mąż Leonard chce rozwodu i złożył wniosek do sądu. Wsparcie w trudnych chwilach okazuje jej Ryan, jeden z pracowników. Młody mężczyzna jest nią zauroczony już od dawna i coraz śmielej jej to okazuje. Seili on też nie jest obojętny.
Szkopuł w tym, że ona jest starsza i w trudnym momencie życia, a on ma dziewczynę. Poza tym on niedługo wraca na studia do Portland, a ona do pracy do Nowego Jorku i będzie ich wówczas dzieliło jakieś trzy tysiące mil. A wiadomo jak to ze związkami na odległość bywa. Poza tym krótka historia miłosna z przeszłości Seili może istotnie wpłynąć na ich relację.

Czy pożądanie okaże się silniejsze niż rozsądek?
Czy ich relacja ma szansę się rozwinąć?

Cudownie było znów powrócić do urokliwej i klimatycznej winnicy, a także rancza. Autorce udało się stworzyć niepowtarzalny klimat - spokoju i relaksu, ale też wytężonego wysiłku i pracy zespołowej. Można było się prawie zanurzyć w zapachu wina i poczuć jego smak. Dowiedzieć się jak się mają sprawy reszty rodzeństwa.

I tak jak w poprzednich tomach nie brak emocji, pierwszych pocałunków od których rozum odparowuje i pożądania, które rozkłada na łopatki. Było bardzo pięknie, namiętnie i romantycznie. Ryan wręcz nosił Silę na rękach i traktował jak księżniczkę i wszystko wskazywało, że w tym tomie obejdzie się bez większych dramatów. Pensjonat działał jak należy i się rozwijał. Jednak autorka znów w niespodziewanym momencie wcisnęła hamulec w fabule, że wszystko stanęło na głowie. Droga autorko no tak nie można podnosić ciśnienia w krwiobiegu. Grozi to zawałem lub wylewem. To nie były drobne komplikację, tu walnął taki meteor, że powstał krater na kilka kilometrów.
Co takiego się wydarzyło? Tego zdradzić nie mogę, ale polecam wam przeczytać. Emocje i uczucia tańczą tu wspaniałe namiętne tango.

Uwielbiam styl autorki, jest lekki i przyjemny. Bohaterowie każdego tomu są świetnie wykreowani, mają swoje za uszami owszem, ale umieją się przyznać do błędu. Czasem uciekają od problemów, ale finalnie stają z nimi oko w oko.
Wspólna praca nad dorobkiem życia ich rodziców zbliżyła ich do siebie. Prawie każde z nich znalazło na ranczu miłość życia. Autorka przepięknie uchwyciła wszystkie te przemiany w każdym z nich.

Nie brak tu scen intymnych, są jednak napisane pięknie i ze smakiem. Widać warsztat pisarski, który od lat się kształtuje. Autorka skupia się na uczuciach, a nie na samych cielesnych doznaniach i dlatego mamy tu rewelacyjny romans. Przez wszystkie tomy przepłynęłam, ale nie obyło się bez wzruszeń i wstrzymywania oddechu. Największe turbulencje przeżyłam w pierwszym i trzecim tomie i o mało nie zeszłam na zawał.

Zakończenie tego tomu jest otwarte i mimo, że ma nie być czwartego tomu, to ja po cichutku będę na niego liczyć.