Po pierwszych 50 stronach drugiego tomu “Wojny lotosowej” poczułam przesyt. Miałam już dość następnego cyklu, gdzie młoda, samotna , skrzywdzona przez świat, ale posiadająca jakieś zdolności ponadnaturalne dziewczyna ratuje świat. W tym wszystkim musi jeszcze rozstrzygnąć wątki sercowe. Uniwersa się zmieniają, zamieszkują je różne ludy i inne stwory, ale schemat pozostaje ten sam. Sięgnęłam więc po klasykę. Nie ma w niej wątków pobocznych, zbędnych opisów, niepotrzebnych dywagacji, każde zdanie ma sens.
Gdy zaczęłam czytać tą książkę skojarzyła mi się książka „ Marzenie celta”. Wieki mijają, a natura człowieka się nie zmienia. Tam zdobywano Afrykę i Amerykę Południową i traktowano tubylców jak zwierzęta pociągowe. Tutaj ludzie zdobywają planetę na której żyją Nidory (podobne do słoni) i Sulidory( człekokształtne, owłosione stwory). Ponieważ nie mają pisma, ani żadnych zdobyczy techniki nikt się nie zastanawia, że są to istoty inteligentne, mające swój język i kulturę. Po pewnym czasie pod wpływem nacisków z zewnątrz ludzie opuszczają tą planetę. Zostaje tylko garstka do obsługi wycieczek ludzi, aby mogli zwiedzać planetę i oglądać jak w zoo istoty tam żyjące. Jednym z kolonizatorów był Gundersen. Po wielu latach wraca na tą planetę wiedziony poczuciem winy i chęci jej odkupienia, a także chęcią głębszego zrozumienia tych istot. Pragnie też rozwiązać zagadkę związaną z Nidorami i ich powtórnymi narodzinami. Czy tak jest jak w Piśmie Świętym, aby się powtórni narodzić trzeba najpierw obumrzeć. Musi zdobyć zaufanie Nidorów, aby mógł przyjrzeć się rytuałowi. A może jedna weźmie w nim udział. Czy lub kim się stanie przy powtórnych narodzinach? Jaką drogę zewnętrzną i wewnętrzną trzeba pokonać ?
Jest to powieść o zgłębianiu siebie i świata wokół nas, o pozbywaniu się arbitralnej wyższość. O tym, że jak coś jest inne i niezrozumiałe, to nie znaczy, że jest gorsze i że wszędzie są blaski i cienie. Wspaniała, oryginalna powieść, która się nie zestarzeje. Polecam ją wszystkim, nie tylko miłośnikom SF, gdyż to, że dzieje się na innej planecie ma znaczenie drugorzędne.