Kategoria książek popularnonaukowych jest bardzo szeroka, pisane są przez dziennikarzy lub przez samych naukowców, którzy często snują wspomnienia z własnej pracy. Różny jest też stopień trudności i złożoności tekstu, który czytamy. Niektóre pomimo przedrostka popularnonaukowe wymaga od czytelnika pewnej wstępnej wiedzy i przeznaczone są dla osób, które nie są specjalistami z danej gałęzi wiedzy, ale interesują się daną dziedziną i pragną pogłębienia swojej wiedzy. Natomiast są też takie, które zakładają zerową wiedzę na dany temat i mają zachęcić czytelnika do poznania danej dziedziny nauki. Do tej ostatniej kategorii zaliczyłabym „Co pożera wszechświat?”
W przemowie autor pisze, że książka jest naukową historią kryminalną. Ja bym raczej nazwała zbiorem zagadek naukowych dotyczących kosmologii. Rozdziały są bardzo krótkie, parokartkowe z prowokacyjnymi tytułami, jak: „Co pożera wszechświat?”, „Jak jest szybkość przestrzeni”, „Skąd pochodzi materia?”, czy „Czy wszechświat się nie udał?”. Pomimo takiego rozdrobnienia autor przedstawia całość kosmologii, jako nauki o pochodzeniu, rozwoju i przyszłych losach wszechświata, jako całości. Odbywamy razem z autorem podróż od samej krawędzi czasu, poprzez naszą epokę, aż po nieskończenie odległą przyszłość. Już Galileusz stwierdzał, że wszechświat jest szyfrem matematycznym, późniejsi naukowcy odkrywali matematyczny porządek wszechświata i że świetnie daje się opisać matematycznie. Jednak w tej książce nie ma żadnych wzorów matematycznych, wszystko jest opisane prostym językiem. Książka ta jednak nie jest trywialna, przedstawia szczegółowo odkrycia kosmologiczne i podejmuje fundamentalne kwestie filozoficzne, które im towarzyszą. Autor podejmuje takie kwestie, jak: dlaczego wszechświat w ogóle istnieje, dlaczego przybrał taką postać, jaką ma; dlaczego prawa przyrody są takie, a nie inne. Także pytania nas dotyczące, jak układ martwych, pozbawionych celowości cząstek zrodził świadomość i byty myślące zdolne, z lepszym lub gorszym skutkiem poznawać i zrozumieć świat. Autor, przedstawiając dokonania kosmologii na dzień dzisiejszy, dzieląc na wiedzę pewną, na tezy, które dzisiaj przyjmujemy, ale mogą się zmienić, pytania na, które na dzień dzisiejszy nie znamy odpowiedzi, ale może poznamy i pytanie na, które może nigdy nie zdołamy odpowiedzieć. Paul Davies uważa, że skoro umiemy wydobyć sens z przyrody, to musi w niej tkwić coś takiego jak sens. Rozumie przez to, że przyroda o czymś nam opowiada – o pewnym łączącym wszystkie rzeczy racjonalnym porządku, który ludzki umysł, nie wiadomo, dlaczego, umie pojąć.
Rzadko się zdarza, żeby naukowiec potrafił pisać w tak zrozumiały i przy tym dowcipny sposób. Paul Davies ma dar tłumaczenia w prosty sposób nawet tak skomplikowanych kwestii, jak teoria strun, czy mechanika kwantowa. Oczywiście dla kogoś, kto przeczytał już dziesiątki książek dotyczących kosmologii, może być miejscami nużąca. Natomiast jest to świetna pozycja na rozpoczęcie swojej przygody z literaturą popularnonaukową, szczególnie zaś z kosmologią.