Brak mi słów, żeby opisać, jak bardzo spodobała mi się ta książka. Jest szalenie urocza, ale nie przesłodzona. Za fasadą dobrego wychowania, wytwornych manier i sztywnych konwenansów kryje się coś więcej niż historyczny romans. To mądra i przenikliwa opowieść o cierpieniu i odwadze, dumie i poniżeniu, honorze i nienawiści, szacunku i pogardzie, "wykluczeniu" z rodziny i skomplikowanych relacjach międzyludzkich, a także o obezwładniającej namiętności, lęku przed zaangażowaniem, rosnącej zazdrości, trudnych wyborach i przeznaczeniu, które – prędzej czy później – dogoni każdego. Z pewnością każdy znajdzie tu cząstkę siebie, identyfikując się z danymi emocjami, które splecione są z naszą ludzką egzystencją.
Zdecydowanie największą zaletą powieści są jej bohaterowie – różnorodni, pełnokrwiści, nieidealni, z własnymi bolączkami i pragnieniami. Dzięki temu z łatwością można ich sobie wyobrazić i bez najmniejszych przeszkód zrozumieć ich motywacje czy też wczuć się w ich położenie. Muszę przyznać, że bardzo polubiłam lady Jocelyn, ponieważ daleko jej do szarej, spokojnej myszki. Potrafi powiedzieć szczerze, co myśli. Umie też postawić na swoim i nie waha się ryzykować w ''słusznej sprawie''. Innymi słowy to bystra, żywiołowa, wrażliwa na krzywdę innych osóbka. Z kolei hrabia Charles jawi się jako wybuchowy, despotyczny i oziębły gbur. Jednak zyskuje przy bliższym poznaniu. Pod tą maską cynizmu i arogancji ukrywa się sympatyczny, troskliwy i nieszczęśliwy weteran wojen napoleońskich, który wiele przeszedł w swoim młodym życiu. Postacie drugoplanowe również zasługują na uwagę. Nie są bowiem jedynie tłem dla opisywanych wydarzeń, lecz swoją obecnością ubogacają fabułę, tworząc ją bardziej interesującą i energiczną.
Kolejnym dużym atutem owej publikacji jest fenomenalnie poprowadzony wątek miłosny, pełen ciągłego napięcia, konfliktów, niedomówień, niestabilności i nieustanej gry pozorów. Wdowa Ashton jako mała dziewczynka mieszkała niedaleko posiadłości hrabiostwa Winstonów i czasem bawiła się z siostrami i kuzynostwem Charlesa. Aczkolwiek samego hrabiego zapamiętała jako wiecznie naburmuszonego chłopaka, który nieustannie rzucał jej spojrzenia pełne odrazy. I najwidoczniej pomimo upływu lat jego antypatia do niej nie osłabła. A jednak mimo tej nieuzasadnionej wrogości lady Jocelyn coraz częściej zaczyna myśleć o nim inaczej niż tylko jako o pracodawcy.
''— Tupnęła z bezsilności nogą, a w jej oczach pojawiły się łzy. Jej chlebodawca był najbardziej nieznośnym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek znała. Działał jej na nerwy jak nikt inny, a przecież za-wsze była spokojną i miłą dziewczyną. Wyzwalał w niej emocje, jakich wcześniej nie doświadczyła. Był dokuczliwy, niegrzeczny i arogancki. Mimo to czuła do niego jakiś dziwny pociąg.''
Tymczasem nieoczekiwanie na jej drodze staje lord Nicolas Devon – przyjaciel Charlesa (razem służyli w artylerii w tym samym batalionie). Mężczyzna jest całkowitym przeciwieństwem Diabelskiego Hrabiego. Czarujący, dobry i miły. Tak jak ona kocha zwierzęta, marzy o ustatkowaniu się i cieple domowego ogniska. A co najważniejsze – jest nią ewidentnie zainteresowany.
''Czuła się przy nim bezpiecznie i stabilnie, a tego w tych czasach kobieta potrzebowała najbardziej.''
W zaistniałej sytuacji kobieta postanawia odwzajemnić zaloty swojego adoratora. Z drugiej zaś strony ciągle nie może zapomnieć o hrabim. Jak to się wszystko skończy? Autorka zaprasza nas w podróż po meandrach ludzkich zachowań, reakcji, interakcji, aby uświadomić nam, jak trudna do okiełznania i złożona jest miłość. Nie wystarczy pokochać, trzeba jeszcze umieć wziąć tę miłość w ręce i pielęgnować starannie jak ogród. W przeciwnym razie skazana będzie na zagładę. Przygotujcie się na istną karuzelę emocji – od tłumionej rozpaczy, gniewu i smutku, poprzez zazdrość, pożądanie i tęsknotę aż po obezwładniające poczucie bezsilności i tlącej się nadziei.
Niezwykle przypadł mi do gustu styl pisania autorki. Jest bardzo lekki, potoczysty, obrazowy i sugestywny. Dzięki czemu z łatwością mogłam wyobrazić sobie etykietę, ubiory, wystrój wnętrz i obyczaje z tamtejszych lat np. suknie spacerowe, z dobranym do niej kapelusikiem z piórkiem, eleganckie fraki i obcisłe, czarne bryczesy opinające mięśnie ud, sale balowe lśniące w ciepłym świetle świec wetkniętych w kandelabry, wieczorki muzyczne, wystawne przyjęcia lub karneciki, czyli niewielkie notesiki, w którym panie wpisywali kolejność szacownych dżentelmenów, chcących z nimi zatańczyć. Na wielki plus zasługuje również wartka akcja okraszona nutą humoru, niespodziewanych zwrotów, szczyptą intryg i pikanterii. Przy okazji nie mogę nie wspomnieć o czarnym kocurze Rogerze, który dosłownie rozbrajał swoją żywą naturą i skłonnością do przygód. Jestem ogromnie ciekawa, czy drugi tom cyklu pt. ''Niepokorni”, w której głównymi bohaterami będą lord Nicolas Devon i lady Catherine Williams – okaże się równie dobry, jak pierwszy. Już nie mogę się doczekać!
Podsumowując: ''Diabelski Hrabia'' to niesamowicie urzekająca i błyskotliwa opowieść o uczuciach, które przychodzą niepostrzeżenie, zaskakują swoją intensywnością i odmieniają ludzkie dusze. Ta książka wciąga już od pierwszych stron, bawi, rozczula, porusza i wywołuje przyjemny dreszczyk podniecenia. Dajcie się jej uwieść, a nie pożałujecie!