Południe Stanów Zjednoczony zawsze odgrywało znaczącą rolę w życiu Elizabeth Flock. Mimo iż wychowała się w Connecticut, w dzieciństwie często odwiedzała rodzinę w Teksasie dzięki czemu przesiąknęła bogatą gawędziarską tradycją Południa. Przed ukończeniem osiemnastego roku życia zapisała się na uniwersytet Vanderbilta, a tuż po otrzymaniu dyplomu pracowała już dla magazynu "Vanity Fair". Kolejnym etapem w jej życiu było San Francisco i praca dla "Time'a" oraz "People". Przez pięć lat była reporterem prasowym, później ściągnięto ją do telewizji, gdzie szybko się zakotwiczyła. Jej pierwsza powieść "But Inside I'm screaming"- zbeletryzowana relacja dziennikarki walczącej o to by nie zwariować, ukazała się w 2003 roku dzięki wydawnictwu "Mira Books". Elizabeth Flock mieszka w Chicago wraz z mężem i dwoma pasierbicami, gdzie pracuje nad kolejnymi powieściami.
Samantha ma wszystko - domek z ogródkiem, męża i trójkę upragnionych dzieci, mimo tego wcale nie czuję się szczęśliwa. Każdy dzień jest taki sam. Kiedyś niezależna i odnosząca sukcesy kobieta, dziś jest przede wszystkim matką. Jej codzienność obraca się wokół rodziny, nie ma czasu na to by zająć się sobą, co gorsza jednak, coraz trudniej znaleźć jej wspólny język z mężem. To co kiedyś wydawało się spełnieniem marzeń, teraz stało się jedynie męczącą codziennością. Wbrew samej sobie Samantha zaczyna się zastanawiać jak mogłoby wyglądać jej życie, gdyby przed laty podjęła inne decyzje...
Cammy ma szesnaście lat i przeżywa właśnie okres buntu. Poczucie wyobcowania podsyca dodatkowo informacja o jej adopcji. Mimo upływu lat Cammy nie potrafi się pogodzić z zaistniałą sytuacją. Chociaż dręczą ją z tego powodu wyrzuty sumienia, dziewczyna decyduje się odnaleźć matkę. Nie wpływa to jednak korzystnie na jej relację z rodziną. Na oślep poszukując swojego miejsca na świecie, zaczyna obracać się w nieciekawym towarzystwie. Cammy upada jednak coraz niżej. Alkohol, narkotyki, seks... Wszystko to staje się jej codziennością, którą stara się opisać w dzienniczku - poetyckim zapisie jej samotności.
Matka i córka - dwie osoby, które gdzieś się zagubiły. Tak bliskie i tak odległe równocześnie. Łączy ich jedno pragnienie choć nie zdają sobie z tego sprawy. Dla Samanthy ucieczką od szarej rzeczywistości stają się spotkania z tajemniczym nieznajomym, dla Cammy - obsesyjne poszukiwanie matki i wiara, że razem stworzą szczęśliwą rodzinę. Punktem zwrotnym w ich życiu staje się jeden dzień. Dzień, który w założeniu miał przecież nie różnić się od innych...
Elizabeth Flock stworzyła powieść, która niewątpliwie wzbudzi podziw wśród licznego grona czytelników, znajdziemy w niej bowiem wiele wydarzeń, które mogą odnaleźć dla siebie odzwierciedlenie w życiu codziennym. W sposób niezwykle intrygujący przedstawia problemy ludzi z "marginesu społecznego". Ludzi obok, których przechodząc z trudem powstrzymujemy odrazę lub, co gorsza, nie czujemy absolutnie nic. Elizabeth Flock zaczyna swoją historię od samego początku pozwalając nam tym samym zapoznać się z Cammy, a nawet zapałać do niej cienką nicią sympatii. Wraz z bohaterami wspominamy przeszłość, która w niczym nie zapowiadała jednak zbliżającej się tragedii, czyniąc całą powieść jeszcze bardziej przejmującą.
Historia Cammy i Smanthy generuje wiele bolesnych i trudnych pytań, głównie tyczących się sfery rodzinnej. Bezustannie przewija się tam pytanie "kto jest winien". Autorka nie decyduje się jednak na jednoznaczną odpowiedź, choć uporczywie przewija się ona w naszej podświadomości. Analizowałam ową sytuację jeszcze długo po skończeniu lektury. Tworzyłam własne scenariusze, obsadzając w roli czarnego bohatera najróżniejsze postacie nikt nie był jednak tym odpowiednim. Być może odpowiedzialność nie ponosi żadna z nich, być może jest ona podzielona między wszystkimi....
Relacje matki z córką nie są jednak jedynym problemem rodzinnym, który porusza Elizabeth Flock. Amerykańska autorka analizuje również sytuację małżeńską swoich bohaterów. Pozwala nam wejść butami prosto do życia Samanthy, która po dwudziestu latach małżeństwa nie potrafi już okazać cieplejszych uczuć swojemu małżonkowi. Wraz z bohaterką analizujemy po kolei koleje jej życia starając się odszukać moment w którym na idealnym obrazku pokazała sie pierwsza skaza, robimy to jednak tylko i wyłącznie po to by zrozumieć, że prawda w gruncie rzeczy jest o wiele bardziej skomplikowana.
Pani Flock okazała się również prawdziwą mistrzynią w odniesieniu do kreacji portretów swoich bohaterów. Jej postacie są brutalnie wręcz rzeczywiste, a przez to nie zwykle wiarygodne. Czytelnik z łatwością może odnaleźć w nich cząstkę siebie, co niewątpliwie ułatwia odbiór lektury. Również fakt, że jesteśmy obserwatorami wydarzeń z dwóch różnych punktów widzenia stanowią o wartości tej lektury. Wgląd do sytuacji z tak skrajnie odmiennych stanowisk umożliwa nam poznanie wzajemnych stosunków matki i córki, a także dogłębniejsze zrozumienie historii. I choć pod względem stylistycznym narracja z punktu widzenia Cammy plasuje się nieco niżej, powieść pani Elizabeth Flock w ogólnym rozrachunku stanowiła dla mnie przyjemną odskocznię od rzeczywistości.
"Dogonić rozwiane marzenia" to powieść, która, mimo drobnych niedociągnięć, szczerze mnie zachwyciła. To właśnie takie lektury jak ta pozwalają nam spojrzeć na sytuację rodzinną z innego punktu widzenia i docenić swoje tymczasowe życie, dlatego też warto poświęcić na nią chwilę czasu.