O Kingu już kiedys słyszałam, jednak jego twórczością zainteresowałam się stosunkowo niedawno. W internecie czytałam m.in.: "mistrz horroru, rzemieślnik i artysta, jeden z najbardziej poczytnych pisarzy na świecie". Wybrałam się do biblioteki i w dziale "Literatura amerykańska" odnalazłam półkę z literą "K". I ot co mi wpadło w rękę: "Dolores Claiborne".
Znane przysłowie mówi, aby "nie oceniać książki po okładce". Jednakże jesteśmy wzrokowcami i pierwsze wrażenie wywiera właśnie okładka. Na szczęście w tym przypadku nie pomyliłam się - treść była równie tajemnicza i fascynująca jak oprawa. Od pierwszych słów pani Dolores, zgłębiamy książkę z niesamowitą ciekawością "co będzie dalej?". Po pierwszych dwóch stronach orientujemy się, że jest to monolog głównej bohaterki, jej prywatna opowiesć. Nie chcę oczywiście zdradzać szczegółów, ale mogę śmiało stwierdzić, że jest to bardzo intrygujący zabieg. Główna bohatrka zostaje podejrzana o zamordowanie swojej pracodawczyni i niespodziewanie przyznaje sie do popełnienia całkiem innej zbrodni. Wiemy, że w pokoju w którym znajduje się (podczas swoich wyznań) pani Claiborne, jest więcej osób, ale ich nie słyszymy.
Dolores Claiborne to kobieta po 60-tce o silnym charakterze i ciętym języku. Na początku swojej historii mówi nam: "Wszystko co robiłam, robiłam z miłości". Jej życie nie było łatwe. W wielu ksiązkach spotykamy sielankowe życie pieknych kobiet z nielicznymi problemami sercowymi. W książce Kinga jest zupełnie na odwrót. Sprostał on wyzwaniu i przedstawił całkiem inny obraz otaczającej nas rzeczywistości. W tym dreszczowcu Dolores jako licealistka zakochuje sie w chłopaku o "gładkim czole". Moment w którym wzięli ślub, otworzył etap życia pełnego konfliktów małżeńskich, zranionych uczuć oraz ciężkiej pracy.
Książka nie ma rozdziałów, czyta sie ją jednym tchem. Omawiane dzieło Kinga zalicza sie do tzw. "trylogii kobiecej". Jeżeli chodzi o gatunek literacki jest ona thrillerem psychologicznym (mimo, że pan Stephen głównie rozpoznawany jest z horrorów). Muszę przyznać, że (chociaż jeżeli przeczytacie lub już przeczytaliscie książkę to będzie to brzmiało wręcz ironicznie) narracja jest na wysokim poziomie. Historia Dolores naprawdę wciąga. Nie jest trudna w odbiorze: główna bohaterka nie szczędzi nam wypowiedzi takich jak "Bo coś mi się zdaje, że to nie zapach perfum Chanel Numer 5 rozchodzi się po pokoju od strony twojego tyłka, co?", ale dodaje to książce nutkę humoru, w obliczu jej ciężkiego życia.
Chociaż wspominałam o dowcipnych wątkach, historia ta jest smutna i wzruszająca. Prawdziwy dreszczowiec. Książka jest warta przeczytania, a juz później nie zapomnimy o Dolores i będziemy wracać do jej opowieści. Ja tak mam. Czasami sobie o niej przypominam i zastanawiam się nad tajemnica kobiecej psychiki.