Bracia Slater. Dominic recenzja

~ Wstęp ~
Bronagh Murphy, która z własnego wyboru egzystuje. Nie nawiązuje żadnych bliższych relacji nawet nie rozmawia z rówieśnikami. Dlaczego? Przeżyła jedno z najbardziej bolesnych wydarzeń – stratę rodziców. Wtedy podjęła decyzje, że nie zamierza zawierać przyjaźni. Przecież jak nikogo nie będzie mieć to wtedy nikt od niej nie odejdzie i nie będzie znowu czuła tak wielkiego bólu, prawda?

Wtedy pojawił się ON. Zarozumiały, irytujący, arogancki, przystojny… oh jaki on był przystojny, amerykański chłopak Dominic. Wszyscy padali mu u stóp, bo przecież miał wszystko, urodę jak i gadane. Więc dlaczego Bronagh go znienawidziła? Skreśliła go praktycznie po pierwszym słowie jaki wydobył się z jego ust w kierunku niej...

Jest jeden problem - Nico dostaje wszystko czego chcę. Fakt, że Murphy nie darzyła go ciepłymi uczuciami, tylko spotęgowało jego zainteresowanie nią.

Co może się wydarzyć? Nienawiść i pragnienie w jednym? Brzmi jak mieszanka wybuchowa…

~ Recenzja ~
To było już moje piąte podejście do tej książki, czytam ją raz po raz i zawsze mam tak samo duży uśmiech na twarzy. Widać, że ten tom jest pierwszy, wszystko jest dość chaotyczne, mnóstwo się dzieje, ale nie uważam, żeby nie pasowało to do tej historii. Autorka opisuje tutaj życie nastolatków, więc bardzo dobrze, że jest tu od groma emocji – takich gwałtownych, a czasami nie zrozumiałych. Dzięki temu możemy się poczuć jak zagubiona osiemnastoletnia Bee, która sama nie wie czego chce, nie wie jak się odnaleźć, co ma powiedzieć, co zrobić. Przecież egzystowała ona przez większość swojego życia, więc gdy wkroczył on, jej codzienność się posypała. Pojawił się nieznajomy czynnik, który uwierał jej rutynę, jak kamień w bucie. A Dominic nie był wcale lepszy, próbował zwrócić uwagę pięknej Irlandki na mnóstwo sposobów, każdy kolejny był gorszy. Szukał i chwytał się wszystkie co miało dla niego sens.

Jest to dla mnie wzruszająca historia, po mimo, że była chaotyczna. Pokazuje ile może zmienić jedna osoba i to jeszcze taka, po której nie spodziewalibyśmy się niczego dobrego. Relacje braci i Bee z Branną chwyciły mnie za serce. To wszystko mi pokazało, że MIŁOŚĆ jest odpowiedzią na wszystko. Potrafi kogoś odbudować, pokazać drogę, a przede wszystkim sprawić, że nawet najbardziej skrzywdzony człowiek może stać się w końcu szczęśliwy.


Polecam bardzo serdecznie! <3