Dotknąć prawdy to debiut literacki Antoinette van Heughten. Debiut rewelacyjny, który (moim skromnym zdaniem) powinien trafić do jak najszerszego grona odbiorców.
Autorka, z wykształcenia prawnik, prywatnie osoba wspierająca ośrodki zajmujące się dziećmi chorymi na autyzm, znająca zagadnienia poruszane w książce z własnej obserwacji, stworzyła mieszankę wybuchową, której nie powstydziłby się żaden z cenionych autorów thrillerów psychologicznych.
Danielle, ceniona prawniczka, samotnie wychowuje syna cierpiącego na zespół Aspergera, mieszczącego się w spektrum autyzmu. Max niczym szczególnym nie różni się od rówieśników, pozornie jest taki sam, chodzi do szkoły, ma dziewczynę, jego pasją są komputery (w tej dziedzinie okazuje się wręcz geniuszem). Niestety choroba w znacznej mierze wpływa na jego umiejętności społeczne, utrudnia kontakty z otoczeniem i nie pozwala na zaakceptowanie zmian, z którymi zdrowy człowiek nie miałby większego problemu. Dlatego gdy chłopak zostaje wyrzucony z kolejnej szkoły i dodatkowo rozstaje się z dziewczyną, wpada w depresję, zaczyna brać narkotyki i ma myśli samobójcze. Na szczęście Danielle w porę odkrywa niebezpieczne skłonności syna i umieszcza go w jednym z najbardziej cenionych szpitali psychiatrycznych dla dzieci w Maitland.
W szpitalu dochodzi do gwałtownego pogorszenia stanu Maxa, chłopiec staje się agresywny, nieobliczalny, wielokrotnie traci kontakt z rzeczywistością. Lekarze stawiają bezlitosną diagnozę, Max cierpi na poważne zaburzenia psychicznie i nigdy nie będzie w stanie normalnie funkcjonować w społeczeństwie, najlepszym rozwiązaniem jest umieszczenie chłopaka w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym.
Danielle nie może pogodzić się z wynikami badań Maxa, przecież jej syn miał tylko lekką depresję, a lekarze mieli pomóc mu z tego wyjść, dlaczego więc stan chłopca tak diametralnie się pogorszył?
Kobieta świadoma krzywdy wyrządzanej dziecku postanawia zabrać go ze szpitala, ku swojemu przerażeniu znajduje Maxa przy zwłokach okrutnie zamordowanego Jonasa, innego pacjenta szpitala. Max zostaje oskarżony o morderstwo a Danielle o próby zatarcia śladów.
Tylko matka wierzy w niewinność syna i za wszelką cenę próbuje odnaleźć prawdziwego sprawcę zbrodni. Podejmuje dramatyczne próby oczyszczenia syna z zarzutów, tajemnice, które odkrywa podczas prywatnego śledztwa zaszokują niejednego czytelnika.
Książka rozwija się stopniowo. Początkowo płynie leniwie by po chwili przyśpieszyć do granic możliwości. Ostatnie strony utworu czyta się z zapartym tchem i wypiekami na twarzy, aż ciężko się od niej oderwać chociażby na chwilę.
Chociaż od samego początku trafnie typowałam sprawcę morderstwa takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam i tutaj, za element zaskoczenia, należy się autorce wielki plus.
Niektóre pomysły autorki na podkręcenie akcji wydają się lekko przesadzone, jak chociażby przerażające znalezisko w szafie mordercy (mam nadzieję, że Ci co czytali domyślą się o co chodzi ;). Czemu to miało służyć? Jeżeli tylko podkreśleniu wypaczenia i bestialstwa sprawcy autorka trafiła w dziesiątkę, innego sensu niestety nie odnajduję.
Zakończenie, nie do końca szczęśliwe, daje nadzieję na kontynuację historii, jeżeli takie powstanie z prawdziwą przyjemnością po nie sięgnę.
Z niecierpliwością czekam również na pozostałe książki Antoinette van Heughten, której debiut zapowiada się na prawdę bardzo obiecująco.