Łucja Fice ma w swoim dorobku literackim utwory dotyczące opiekunek i pielęgniarek wyjeżdzających za granicę w poszukiwaniu zarobku. Jej najnowsza książka, „Druga strona grzechu” jest niejako ukoronowaniem tej tematyki i rozliczeniem z życiem, podróżą w głąb siebie. Czytałam ją w zamyśleniu i z szeroko otwartymi oczami, bo to utwór wyjątkowy, wymykający się wszelkim kategoriom. Ni to powieść, ni to esej, ni pamiętnik, choć z pewnością zawiera elementy wszystkich tych gatunków.
Autorka opowiada nam z jednej strony historię dwojga starszych ludzi, których miłość jest trudna, ale nadal mocna. Żona w tym związku jest satelitą, która od czasu do czasu opuszcza dom, by do niego wracać i przeżywać na nowo starą miłość. To mąż jest w tym związku osobą, która czeka, cierpliwie spędza w domu czas, który jego żona poświęca na pracę zarobkową za granicą polegająca na opiece nad starszymi. Jednak prawdziwą przesłanką, dla której kobieta podróżuje, nie jest wcale chęć zdobycia pieniędzy, ale poznawania innych ludzi i siebie – w oddalaniu od codzienności, zwykłych miejsc, w których funkcjonuje się według utartych schematów.
Wiele jest tematów, których dotyczy ten utwór. Sama autorka zapowiada, że jest to książka o przeczuciach i faktycznie, poświęca im wiele uwagi – relacjonuje sny, niewytłumaczalne impulsy, które każą jej mieć pewność, że stanie się coś niedobrego. Przy tej okazji rozważa relacje między duchowością a światem materialnym, odnosi się do istnienia Boga i jego ingerencji w nasz świat, o przepływaniu energii i przekonaniu, że ta dobra przyciąga szczęście, a zła – gorsze samopoczucie, lęk. Sny, zwłaszcza te prorocze, autorka uważa za przejaw metafizycznego przenikania światów, różnych wymiarów.
Łucja Fice za podstawę swoich rozważań przyjmuje zasady fizyki jako nauki – chętnie rozprawia o dynamice, grawitacji, energii, budowie atomu. Podejmuje tematy filozoficzne, nad którymi głowiły się największe umysły na przestrzeni wieków – relacjach miedzy duchem a materią, realnością otaczającego nas świata i innych wymiarów, które, być może, istnieją gdzieś w pobliżu, albo w całkiem innej przestrzeni. Zastanawia się nad istotą Boga i w intrygujący sposób interpretuje skuteczność modlitwy jako materializowanie się myśli.
Jednocześnie wiele miejsca autorka poświęca rozważaniom o sytuacji politycznej i społecznej. Twierdzi, że jest biernym odbiorcą życia politycznego, które obserwuje tylko na ekranie telewizora, jednak wypowiada się o uchodźcach, którzy zalewają Unię Europejską i niesieniu im pomocy. Zauważa również chciwość, która dotyka coraz większą część społeczeństwa, a jednocześnie ją niszczy, zauważa coraz gorszą jakość oferty, jaką maja dla nas media.
Śmierć męża bohaterki w czasie, gdy ona sama była za granicą, stanowi punkt, od którego wychodzą wszystkie jej przemyślenia. Kobieta tworzy siatkę ze wspomnień, przemyśleń o starzeniu się, miłości, ocierając się przy tym o fizykę kwantową i metafizykę, sięgając po najważniejsze pytania ludzkości. Wszystko to zostało podane w ujmujący, poetycki sposób, który ma wiele wspólnego ze zmysłowością, a nawet szóstym zmysłem. To również książka o przemijaniu, niezwykłej intuicji, słuchaniu wewnętrznych głosów i dostrzeganiu znaków przekazywanych z innych światów. Autorka odkrywa przed czytelnikami swoje bogate wnętrze, zadziwiającą wrażliwość i swój cały duchowy świat.
Dla mnie osobiście ta książka była niezwykle sensualna podróżą przez świat osoby niezwykle wrażliwej, która poszukuje nowego sensu w życiu, w którym właśnie straciła osobę kochaną najbardziej na świecie. Jest lekturą wymagającą nie tylko ze względu na trudny temat, ale również ładunek emocjonalny z nim związany. Z pewnością jest to pozycja godna uwagi dla dojrzałych czytelników.