Co cztery pokolenia przez boga, zostaje co cztery lata wybrana jedna osoba. Jest ona bardzo ważna dla wszystkich, ponieważ przy urodzeniu otrzymuje Boski Kamień a dodatkowo zadanie które musi spełnić.
Teraźniejszą osobą, która została wybrana, jest dziewczyna o imieniu Elisa. Wszyscy są zdziwieni a szczególnie ona, że musi zdołać temu powołaniu. W końcu nie jest ona najurodziwsza czy zdolna do niektórych rzeczy które są wymagane od wybrańców.
A co najgorsze, w dniu szesnastych urodzin Elisa żeni się z królem Alejandro, który jest dla niej zupełnie obcym człowiekiem. Czy dziewczyna poradzi sobie z rządzeniem kraju? Nie mówiąc już o spełnieniu tak ważnego zadania.
Książka już od pierwszych słów bardzo mnie zaciekawiła. Ponownie tym że pojawiła się dość oryginalna tematyka która jest mocno punktowana w tych czasach. Jednak trochę miałam obawy że nie podążę za lekturą lub nie zapamiętam tych różnorodnych nazw, które później będzie mi ciężko kojarzyć, co tak naprawdę to znaczyło. Jednak tak się nie stało. Nazwy może nie były aż tak proste, lecz szybko weszły mi do głowy. Może z niektórymi miałam mały problem, ale powracałam do wcześniejszych stron i od razu wiedziałam co to było. Przy tej powieści nie potrzebowałam dłuższego czasu żeby "wkręcić się" w historię Elisy. Książka wciągnęła mnie już od pierwszych stron. Pierwsze strony to ukazanie ślub Alejandra i Elisy, co mnie bardzo zaciekawiło. Następnie małymi kroczkami napędzała się akcja co świadczyło ze rosła moja zachęta do dalszego czytania.
Bohaterowie jak na plus, jednak małe przewijanie się wydarzyło. Polubiłam w zupełności wszystkich, także główną osobę czyli Elisę lecz nie była ona idealna. Czasami wkurzało mnie jak ona użalała się nad sobą, jaka to jest biedna ponieważ nic nie potrafi. To naprawdę było irytujące, na szczęście do zniesienia. A w zupełności polubiłam Rosario. Ten mały chłopczyk stał się moim ulubieńcem i troszkę żałowałam że było tak mało z nim scen. Szczerze mówiąc to skradł on moje serce.
Autorka jednak podjęła mankament który z resztą trochę przeszkadzał mi w książce. W pewnym momencie, według mnie, akcja powinna być podzielona na dwa pola widzenia z obu miejsc. Carson skupiła się tylko na jednym miejscu, bohaterach, a chciałam wiedzieć co dzieję się u innych osób. Za bardzo mi tego brakowało, naprawdę szkoda że skupiła się na tylko jednej z perspektyw.
Zakończenie było bardzo szokujące, w zupełności tego się nie spodziewałam. To wszystko znowu spowodowało przyśpieszenia akcji jak również mojej ciekawości. Naprawdę zupełnie się nie spodziewałam, tego co tu zaznałam. To było aż cudowne. Jednak mam nadzieję że autorka nie osiądzie na laurach i w dalszych częściach, również podaruję nam dawkę emocji.
Kilka razy słyszałam że seria jet bardzo podobna do "Szklanego tronu". Niestety, tej książki nie czytałam, lecz jeśli poznam ją wcześniej niż drugą część, to pojawi krótka opinia co do podobieństwa może pojawić się w recenzji właśnie drugiej części tej trylogii.