𝑅𝑎𝑘 to historia stalkera z Tindera, który przez czternaście lat oszukiwał i wykorzystywał kobiety, czując się całkowicie bezkarny. Manipulował ludźmi, aż do momentu, gdy został ujęty dzięki determinacji Grzegorza Filarowskiego. To przedsiębiorca, któremu ten mężczyzna w 2020 roku całkowicie wywrócił życie prywatne do góry nogami. Grzegorz Filarowski odgrywa kluczową rolę w tej opowieści, którą opisał we współpracy z dziennikarką Nadią Szagdaj. Książka 𝑅𝑎𝑘 powstała jako dowód na to, co miało miejsce, oraz jako element walki w tej sprawie.
Zakończenie pierwszej części tej historii szokuje czytelnika, a pięści zaciskają się z bezsilności i gniewu. Jak to możliwe, że zwykły obywatel ściga swego ciemiężcę, podczas gdy policja podchodzi do tego zupełnie obojętnie, jakby dramatyczna sprawa bestii, oszusta i kata nie miała znaczenia? To jedynie utwierdzało psychopatę w jego mniemaniu o wyjątkowości i bezkarności. Życie Iwo Raka polegało na naciąganiu swoich ofiar, życiu ponad stan oraz chwaleniu się tym, co do niego nie należało. Bez ludzi, których okradał, tak naprawdę był nikim.
Czy w tej części Iwo Rak wreszcie trafi do więzienia, gdzie jest jego miejsce?
𝐼𝑤𝑜 𝑅𝑎𝑘 𝑏𝑦ł 𝑝𝑜𝑡𝑤𝑜𝑟𝑒𝑚, 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑦𝑚 𝑑𝑙𝑎 𝑤ł𝑎𝑠𝑛𝑦𝑐ℎ 𝑘𝑜𝑟𝑧𝑦ś𝑐𝑖 𝑝𝑜𝑠𝑢𝑛ąć 𝑠𝑖ę 𝑑𝑜 𝑟𝑧𝑒𝑐𝑧𝑦, 𝑘𝑡ó𝑟𝑦𝑐ℎ ż𝑎𝑑𝑒𝑛 𝑧𝑑𝑟𝑜𝑤𝑦 𝑛𝑎 𝑢𝑚𝑦ś𝑙𝑒 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑙𝑎𝑛𝑢𝑗𝑒. […] 𝑅𝑎𝑘 𝑐𝑧ę𝑠𝑡𝑜 𝑑𝑧𝑖𝑎ł𝑎ł 𝑖𝑚𝑝𝑢𝑙𝑠𝑦𝑤𝑛𝑖𝑒, 𝑏𝑒𝑧 𝑧𝑎𝑠𝑡𝑎𝑛𝑜𝑤𝑖𝑒𝑛𝑖𝑎, 𝑎 𝑗𝑒𝑑𝑛𝑎𝑘 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜 𝑢𝑐ℎ𝑜𝑑𝑧𝑖ł𝑜 𝑚𝑢 𝑛𝑎 𝑠𝑢𝑐ℎ𝑜.
Rak wszystkie swoje akcje miał dobrze zaplanowane i przemyślane, co sprawiało, że jego zachowanie stawało się coraz bardziej niebezpieczne i nieobliczalne. Choć nawet niezbyt się ukrywał, policja nie potrafiła go znaleźć. Znajomi nie uważali Iwo za specjalnie lotnego, więc nie do wiary, że wciąż niektórzy postrzegali go jako spryciarza. Nie tylko nie wstydzili się znajomości z tym człowiekiem, lecz także nie mieli wyrzutów sumienia, że nie stawali po stronie tych, których Rak obrażał i niszczył.
Grono znajomych Filipa znacznie się skurczyło, gdyż część z nich zdecydowała się stanąć po stronie Iwo. Przypominało to sytuację w Gotham: niektórzy wybierali Batmana, podczas gdy inni szli za Jokerem. Nie zwracali uwagi na to, że bezwzględny stalker atakował kobiety, które uważali za idiotki; tylko ci, którzy sami padli ofiarą Raka, dostrzegali w nich skrzywdzone osoby. 𝐽𝑎𝑘 𝑚𝑢 𝑘𝑡𝑜ś 𝑝𝑜𝑑𝑝𝑎𝑑ł, 𝑚𝑢𝑠𝑖𝑎ł 𝑝ł𝑎𝑐𝑖ć 𝑧𝑎 𝑡𝑜, 𝑏𝑦 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑔𝑟𝑧𝑒𝑐ℎ𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑢𝑗𝑟𝑧𝑎ł𝑦 ś𝑤𝑖𝑎𝑡ł𝑎 𝑑𝑧𝑖𝑒𝑛𝑛𝑒𝑔𝑜. 𝑊 𝑡𝑒𝑛 𝑠𝑝𝑜𝑠ó𝑏 𝑧𝑎𝑟𝑎𝑏𝑖𝑎ł. 𝐼 𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑎ł𝑜! 𝑁𝑎 𝑘𝑎ż𝑑𝑒𝑔𝑜 𝑐𝑜ś 𝑚𝑖𝑎ł. Potrafił omotać każdego. Ulegali jego „urokowi” zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Rak to człowiek, który uważał się za nieskazitelnego. Jego zdaniem to gazety, program w TV Polsat i człowiek w stroju Batmana uczynili go przestępcą, a on sam nie miał sobie nic do zarzucenia.
Potrafił poruszać się bezszelestnie, oddychać bezgłośnie i przemykać za plecami swoich ofiar jak cień. Bezbłędnie odgadywał ich nastroje, czarując kobiety tak, że każda z nich czuła do niego coś wyjątkowego, zanim okazał się potworem. 𝐿𝑢𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑛𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑑𝑟𝑜ż𝑢 𝑏𝑦𝑙𝑖 𝑛𝑎𝑗ł𝑎𝑡𝑤𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑦𝑚 𝑐𝑒𝑙𝑒𝑚. 𝑊𝑦𝑠𝑡𝑎𝑟𝑐𝑧𝑦ł𝑜 𝑤𝑦𝑐𝑖ą𝑔𝑛ąć 𝑑𝑜 𝑛𝑖𝑐ℎ 𝑟ę𝑘ę, 𝑎 𝑜𝑛𝑖 𝑜𝑑 𝑟𝑎𝑧𝑢 𝑤𝑝𝑎𝑑𝑎𝑙𝑖 𝑤 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑟𝑎𝑚𝑖𝑜𝑛𝑎. 𝐼 𝑏𝑦𝑙𝑖 𝑔𝑜𝑡𝑜𝑤𝑖 𝑧𝑟𝑜𝑏𝑖ć 𝑑𝑙𝑎 𝑛𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑜. Niezależnie od tego, czy byli to mężczyźni, czy kobiety, miał wyjątkowy spryt w urabianiu swoich ofiar, wspomagany dodatkowo przez adwokata, który miał podobne podejście do swoich klientów jak Rak.
Sprawa wygląda na beznadziejną, ponieważ pokrzywdzone kobiety nie chcą zeznawać z obawy przed konsekwencjami. Tylko jeden policjant i jedna reporterka wierzą Filipowi i przejmują się tą sprawą. Reszta wydaje się w ogóle tym niezainteresowana. Policjant, który mu wierzy, jest źle postrzegany na komendzie. Traktowany jest jak samozwańczy szeryf, karierowicz, który psuje policji statystyki, a Gregorczyka uważają za zamożnego gościa, który ma parcie na szkło. Redaktorki także nikt nie traktuje poważnie.
Historia Raka, stalkera z Tindera, wydaje się wręcz nieprawdopodobna, lecz niestety jest prawdziwa. To nie policja, ale Filip Grzegorczyk zmusił Raka do ukrywania się, zanim na niego wydano zakaz zatrzymania. Frustrująca jest opieszałość policji, która nie podejmuje odpowiednich kroków, aby ująć przestępcę. W całą sytuację bardziej zaangażowany jest Filip, który zasługuje na wsparcie, a nie na to, by samodzielnie gonić za psychopatą, który zrujnował jego życie.
𝑅𝑎𝑘 to powieść kryminalna, która wciąga jak najlepsza historia tego gatunku. Atmosfery grozy dodaje fakt, że wszystkie wydarzenia opisane w książce miały miejsce w rzeczywistości. Autorzy zabierają czytelników w emocjonującą podróż przez mroczne zakamarki umysłu człowieka, który uczynił z dręczenia i okradania innych sposób na życie. Był przebiegły niczym wstrętny wąż, wpełzał w życie swoich ofiar, niszcząc je doszczętnie przy akceptacji społeczeństwa i obojętności policji.
Wydaje się to wręcz niemożliwe, że niepozorny człowiek, który nie wyróżniał się niczym z tłumu, sprytnie rozstawiał ludzi w swojej chorej grze, niczym pionki na planszy. Manipulował nimi w taki sposób, że nawet nie zauważali, iż ich przekonania i emocje wmówił im on. Uwodził, nakłaniał, prosił, oszukiwał i zastraszał. Instynktownie wyczuwał, na co dana osoba była podatna, zarówno kobiety, jak i mężczyźni.
Ta historia wydaje się wręcz niewiarygodna. Ofiara zbiera dowody na przestępcę, a jego zatrzymaniem zainteresowany jest tylko jeden policjant. Reszta wymiaru sprawiedliwości w ogóle się tym nie przejmuje, bo rzekomo nie mają środków na zajmowanie się sprawą Raka. Dzięki takiemu podejściu przestępca wciąż pozostawał na wolności i śmieje się wszystkim w nos. Nie mieści się w głowie, że ofiara sama musi ścigać swojego krzywdziciela, ponieważ to, czego dopuścił się ów człowiek, nie było priorytetem do ścigania. Gdyby Filip nie poświęcił swojego czasu i pieniędzy, Rak dalej cieszyłby się wolnością i dręczył kolejne ofiary.
Skala tego problemu zapewne jest dużo większa, niż to, co możemy przeczytać w książce. Ilu jeszcze takich „raków” swobodnie i bezkarnie wykorzystujących niewinnych ludzi, skoro wymiarowi sprawiedliwości bardziej zależy na statystykach niż na ściganiu tego typu przestępców? Reakcja policji, która lekceważyła działania stalkera, jest dla mnie wręcz szokująca. Osoby skrzywdzone przez Raka żyły w panicznym strachu przed nim, ponieważ organy ścigania na to pozwalały. Jak ofiary mają zeznawać, skoro są lekceważone i nie mają pewności, czy w odwecie oszust i kat w najlepszym razie ich nie pobije?
Historia stalkera z Tindera, oparta na faktach, przedstawiona przez autorów, jest niezwykle ważna i istotna. Ilu takich „raków” mamy wokół siebie – ludzi, którzy bagatelizują swoje postępowanie i nie liczą się z pokrzywdzonymi? Grają jak zawodowi aktorzy, manipulując swoimi ofiarami. Socjopaci, cynicy, traktujący innych jak źródła zysku. Żenujące jest to, że wymiar sprawiedliwości ignoruje tego typu przestępstwa, a sprawiedliwości musi dochodzić ofiara, choć ochrona obywateli powinna być podstawowym obowiązkiem policji. Tymczasem nie robią nic. Potem osoby skrzywdzone przez stalkerów, naznaczone traumą, muszą na nowo uczyć się życia bez strachu, ponieważ lata przeżyte w koszmarze odcisnęły na nich niezatarte piętno – uraz pozostanie z nimi do końca życia.
Ta historia wciąż nie ma zakończenia, bo kiedy wydawało się, że wszystkie wątki zostały wyczerpane, pojawiło się coś nowego. Rak to znakomita powieść, którą pochłania się jednym tchem. Oparta na prawdziwych wydarzeniach, stanowi wciągający kryminał z elementami sensacji – jeden z najlepszych, jakie miałam okazję przeczytać. Za książką stoi wyjątkowy duet autorów. Współautorem jest Grzegorz Filarowski, ofiara stalkera, który odegrał kluczową rolę w jego schwytaniu, natomiast literacki sznyt nadała historii ceniona autorka Nadia Szagdaj. Ich wspólna praca zaowocowała doskonałą powieścią, którą warto przeczytać, aby uświadomić sobie, jak niebezpieczne mogą być przypadkowo zawierane znajomości.