Czy człowiek może być z gruntu zły? Odrzucić od siebie emocje czyniące nas ludźmi, takie jak chociażby współczucie, skrupuły, skruchę i żal, by w wyrafinowany sposób działać jedynie z myślą o własnej korzyści, bez względu na wszystko i wszystkich? Większość materiałów o największych zbrodniarzach, seryjnych mordercach i innych bezwzględnych potworach pokazuje, że nawet oni mieli choć jedną osobę, co do której żywili ciepłe emocje, mieli słabość. A jeśli nikt nie jest w stanie wykrzesać z człowieka pozytywnych uczuć? Jeśli po przysłowiowych trupach dąży do własnych celów, nie mając jakichkolwiek wyrzutów sumienia? Czy można nadal nazywać go człowiekiem? To przecież rak, nowotwór, który trawi społeczeństwo i bezkarnie oraz dumnie kroczy po ulicach, szukając kolejnych ofiar.
Iwo Rak, mężczyzna, który nie wyróżnia się aparycją, za to jest mistrzem w manipulacji każdym, bez względu na płeć, wiek czy stanowisko. Znał wiele osób, na każdego zbierał materiały, które mogłyby go obciążyć. Wiedział, jak zaimponować mężczyznom i co zaoferować kobietom, by traciły dla niego głowę. Nie dałby rady powiedzieć prawdy w jakichkolwiek okolicznościach, bo przywykł do własnej kreacji rzeczywistości. W drugim tomie karty losu tego dotąd nieuchwytnego dla wymiaru sprawiedliwości mężczyzny odwracają się, a dobra passa ulega zakończeniu, jednak nie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a dzięki ciężkiej i wyczerpującej pracy kilku osób. Ale czy na pewno to jego ko...