"Czasem trzeba kogoś pokonać, aby samemu nie runąć w otchłań, wiesz?"
"Fallen princess" to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Do sięgnięcia i zakupu tej pozycji przekonał mnie nie tylko opis, ale również te piękne wydanie. No powiedzcie mi, kto teraz nie ma słabości do barwionych brzegów? 😅
Zoey całe swoje życie była przekonana, że odziedziczy dar uzdrawiania. W tym kierunku była szkolona nie tylko w akademii, poprzez uczęszczanie na odpowiednie zajęcia, ale również przez własną matkę. Przygotowywała ona ją do tego, że kiedyś przejmie jej rolę.
Mając 17 lat podczas balu jej dar decyduje się ujawnić. Przy czym nie jest to dar, na który czekała. Bal kończy się gwałtownie w momencie, w którym przewiduje śmierć chłopaka, który chwilę później umiera. Od tego momentu nic nie jest takie same. Życie dziewczyny gwałtownie się zmienia i to nie w tym kierunku, w którym liczyła.
Z dnia na dzień musi się przeprowadzić do innego akademika i rozpocząć całkiem nowe dla niej studia. Jej protesty, jak i działania matki niestety nic nie dają. Z popularnej dotychczas dziewczyny żyjącej samej w pięknym pokoju spada na samo dno. Zamieszkuje w pokoju, który znacząco odbiega od jej dotychczasowego. Dodatkowo jej współlokatorka też nie cieszy się popularnością. Uczniowie nie pałają do niej sympatią i tego nie ukrywają. Wykorzystują wszelką okazję żeby ją skrzywdzić czy jej dokuczyć. Niestety również swoje zachowanie w stosunku do niej zmieniają jej przyjaciele. Zaczynają jej unikać, a nawet wręcz otwarcie nie chcą przebywać w jej towarzystwie. W ogóle tego nie rozumiałam i było mi bardzo żal dziewczyny. Przecież nic się w praktyce nie zmieniło. Tak, ma inny dar niż miała mieć, ale jednak dalej jest tą samą osobą. Dochodzi nawet do tego, że pozbawiają ja prawa do pełnienia swoich dotychczasowych funkcji.
"Nie pamiętałam, kiedy czułam się tak przygnębiona i pozbawiona wszelkiej nadziei. Prawdopodobnie nigdy wcześniej. Ponieważ nigdy nie było sytuacji, w której wszystko, co miało dla mnie jakąś wartość, zostało mi odebrane. Poczułam tak silny ucisk w klatce piersiowej, że zapragnęłam zwinąć się w kłębek na łóżku i nigdy więcej nie wstać. Wiedziałam jednak, że to nie wchodzi w grę”.
Zachowanie przyjaciółki i chłopaka bardzo mnie rozczarowało. Zarówno Violet, jak i Beau stają się dla niej przyjaciółmi tylko wtedy, kiedy nikt ich nie widzi w jej towarzystwie. Jak są w obecności innych to ją ignorują i unikają wszelkiego kontaktu fizycznego z jej strony. Nie robią tego w sposób bardzo otwarty, ale to widać. Było to bardzo smutne. Trochę mnie w tym zakresie irytowała naiwność bohaterki. Bo zachowanie przyjaciół było bardzo widoczne a Zoey nie chciała przyjąć tego do wiadomości. Nawet wtedy kiedy miała mały wypadek jej chłopak nie przybył z jej pomocą i nie spytał się czy wszystko jest okej, mimo że był tego wszystkiego świadkiem. Heloł, dziewczyna krwawi, a on co?
"Zamykasz oczy na to, co oczywiste. Wszyscy cię depczą i traktują jak śmiecia, a ty się na to zgadzasz"
Zmiana wydziału powoduje również że bohaterka zyskuje opiekuna, który ma pomóc jej nadrobić materiał i przystosować ją do swojej nowej roli. Jest nim Dylan Dea - żniwacz, który nie ukrywa, że nie jest zadowolony z przyznanej mu roli. Ale nie ma on innego wyjścia.
Z czasem Zoey odnajduje się w szkole. Zdobywa przyjaciół, z którymi podejmuje się śledztwa, aby odkryć co tak naprawdę stało się z zmarłym chłopakiem. Jednak nie jest to do końca takie łatwe zadanie, ponieważ ktoś bardzo nie chce dopuścić do tego, aby dowiedzieli się prawdy. Stara się za wszelką cenę im przeszkodzić. Tylko czy mu się uda? Ich dążenie do odkrycia prawdy sprowadza na nich niebezpieczeństwo...
"Myśleli, że tu nie pasuję? Fajnie. Też tak myślałam. Myśleli, że jestem rozpieszczoną córunią członkini Rady, która nie ma pojęcia o magii i naszym świecie? No to się pomylili. Matka nauczyła mnie wszystkiego, czego nie obejmowała ścisła tajemnica Rady- a było tego całkiem sporo. Między innymi i to, że osoba z nazwiskiem King nigdy się nie poddaje. Niczemu i nikomu”
"Fallen princess" to była bardzo ciekawa książka. Przyjemnie się czytało. Historia jest w narracji pierwszoosobowej co bardzo lubię.
W toku historii widać przemianę bohaterki. Duży wpływ w tym zakresie miał Dylan. Dziewczyna zaczyna stopniowo akceptować swój dar i uczy się jak z niego korzystać. Przestaje udawać, że wszystko jest dobrze. Zaczyna robić tak jak ona chce. W końcu nawet postawiła się mamie. A swoją drogą zachowanie jej matki mi się nie podobało. Życie dziewczyny gwałtownie się zmieniło, a matka nie daje jej wsparcia, które powinna jej w tej sytuacji udzielić.
Wątek romantyczny występujący w książce był raczej niewielki, ale stawiam, że to dlatego ponieważ zaczyna on się dopiero pojawiać i domyślam się, że znajdzie swój rozwój w pozostałych tomach.
Zakończenie było fajne, nawet zaskakujące. Jednak historia nie była zakończona w taki sposób, który powodowałby konieczność sięgnięcia po następny tom. Tak, z pewnością sięgnę po kontynuację, bo historia mi się bardzo podobała, ale nie ma tego oczekiwania co będzie dalej z tej racji w jaki sposób się to zakończyło. Polecam, miłego!