Losy nastoletniej dziewczyny i jej młodszego brata, pochodzących z niższych warstw społecznych, przeplatają się ze światem Ajterów, mrocznych cieni i młodocianych adeptów magii. Z jakimi stratami musi liczyć się dorastająca Vayenne? Do jakiego stopnia inicjacja wiąże się z balansowaniem na cienkiej linie zawieszonej wysoko nad skalnym ustępem? Czy dojrzewając pozbywamy się własnej wrażliwości, a może tylko przeobrażamy tę jej niepasującą część, w taki sposób by przystawała do reszty? Komu warto zaufać pośród morza dziesiątek ochoczo kiwających głów, na których osadzają się podobne emocje? Czy bohaterowie podryfują w stronę tego samego lądu, a może rozbiją się o nieugięte ambicje, niezachwianą odwagę i wolę walki? Zwycięży sprawiedliwość? Miłość? Przyjaźń? Więzy krwi? Upór lub potęga zła? A co jeśli kluczem okaże się równowaga? Harmonia sił natury Rady Dwunastu i Czterech, członków Armii i ich zwierzchników, Tropicieli, Komunikatorów... Autorka odsłania z precyzją kolejne wydarzenia, zupełnie jak gdyby rozpościerała powiewające na wietrze zasłony, którymi przykrywa część tajemnicy. Podążamy za jej wskazówkami wchodząc coraz to głębiej, zapominając o tym, że jeszcze przed chwilą staliśmy u wejścia do Twierdzy. Akcja płynie swobodnie wraz z nurtem rzeki Velinny, by za chwilę przyspieszyć z jej wartkim prądem, a na niej unoszą się wykreowane postaci. Wydarzenia nie mieszają się bezładnie, a przenikają do czytelnika starannie przygotowane, tocząc za sobą zwroty akcji na wykreowanych płaszczyznach. Znajdziemy tu miejsce na najczystsze wzruszenia, wrócimy pamięcią do dziecięcych nadziei, świata dla którego liczy się miłość rodzeństwa, więzi tworzących się pomiędzy uczniami. Odnajdziemy też zawiłe labirynty intryg wznoszone przez dorosłych i pojawiające się pytanie o to, czy naprawdę wszystkie skute lodem serca da się jeszcze przetopić w inne, bijące ciepłem formy ludzkiej wrażliwości. Wrażenia po przeczytaniu książki oscylują pomiędzy uczuciem ciekawości co wydarzy się w kolejnej odsłonie, a poczuciem ulgi, że nareszcie wzięłam do ręki fantastykę, w której jest przestrzeń nie tylko na opisy struktur wykreowanego świata, ale i na wzruszenia, emocje. Na przeżywanie. Bohaterowie są wielowymiarowi i chociaż posiadają swoje charakterystyczne cechy, to jednak nie oscylują one wokół czarno-białej perspektywy dobra i zła. Podążają za swoimi motywami wybierając szaty w różnych odcieniach. Dokonują trudnych wyborów, które nierzadko znajdują się poza zasięgiem ich woli. Opis walki wręcz przywodzi na myśl taniec złożony z kaskady płynnych kroków. Powietrze przecinają natarcia i uniki, szybkie jak błyskawica. A wokół pojawiają się aury. Pomimo tej żywiołowej dynamiki ruchów, za chwilę przyjdzie nam pożegnać się ze światem Ajterów i okolicznymi wioskami. Tęsknię już za kolejną sceną rozmowy w karczmie, nie mniej niż bohaterowie za zawadiackim dowcipem Orena...