Gdański depozyt recenzja

GDAŃSKI DEPOZYT

Autor: @juliaorzech ·3 minuty
2012-05-13
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Wielkimi krokami zbliża się druga wojna światowa, a tymczasem w Gdańsku wykluwa się intryga z prawdziwym skarbem w tle. Zmysłowa maszynistka, dwulicowi kochankowie, zagadkowy pośrednik, poczciwi polscy urzędnicy odsłaniający drugą twarz, femme fatale o urodzie damy z Siedmiogrodu oraz wywiady kilku państw – wszyscy są uwikłani w tajemniczą sprawę gdańskiego depozytu*
Czytając taką informację na okładce książki Piotra Schmandta Gdański depozyt poczułam się w pełni zachęcona do lektury. Przyznam od razu na początku, że nie czytałam w swoim życiu zbyt wielu powieści kryminalnych, co ostatnimi czasy postanowiłam zmienić. Jestem w trakcie czytanie kultowej powieści A. Christie (recenzja wkrótce), tym bardziej więc zasiadłam wygodnie do czytania Depozytu.
Historia zaczyna się od przedstawienia rozterek skromnej maszynistki Komisariatu Generalnego Rządu RP, na temat konieczności przesiadywania w pracy, w piękne majowe popołudnie. Stasia, bo tak ma na imię owa maszynistka, rozmyśla o żonie swojego szefa Dyrektora Noskowskiego, która ma to szczęście, że nie musi siedzieć i przepisywać nudnych dokumentów, może spać do późna, godzinami przesiadywać przed toaletką i przeglądać magazyny mody. Dywagacje te przerywa jej wejście do biura pana referenta Osowskiego, którym młoda Stasia jest zainteresowana. Niestety W. Osowski kieruje się wprost do gabinetu dyrektora Noskowskiego, nie znajdując czasu na nic więcej, jak tylko miłe przywitanie panny Stasi. Po chwili obaj panowie wychodzą poruszeni i zdenerwowani. Oto właśnie do Komisariatu Generalnego Rządu RP przychodzi list od tajemniczego Georga Rooka, w którym to informuje on, o istnieniu pewnego depozytu gdańskiego i składa ofertę jego przejęcia. Nadmienia jednak, że sprawę trzeba załatwić poufnie ze względu na niewyjaśnione do końca ustalenia w sprawie prawa do posiadania tego majątku, należącego niegdyś do Eufrozyny Ostrogskiej. O sprawie wiedzą trzy osoby: Dyrektor Noskowski, referent Osowski i major Szalewski. Trójkącik bardzo charakterystyczny i dostarczający powieści momentów niezwykle humorystycznych. Panowie postanawiają na własną rękę przejąć depozyt, oczywiście za odpowiednią sumę. Niestety wszystko się komplikuje, kiedy w sprawę wplątane zostaje wiele innych tajemniczych osób, w tym w kilka bardzo wyrazistych postaci kobiecych. Nie będę oczywiście zdradzać więcej szczegółów, gdyż chcę swoją recenzją zachęcić was do przeczytania tej książki.
Powieść nie należy do lektur łatwych ze względu na wielowątkową fabułę. Nie wolno czytać jej z przerwami. Ja, na początku z braku czasu sięgałam do niej co drugi dzień i po prostu pogubiłam się w gąszczu postaci i wątków. Zaczęłam więc jeszcze raz, tym razem czytałam regularnie i z dużym skupieniem, co pozwoliło mi skupić się na niezwykle ważnych dla tej powieści szczegółach i szczególikach. Inaczej się po prostu nie da. Myślę, że autor celowo tak zagmatwał całą historię, aby czytelnikowi ciężko było rozpracować zagadkę. Właściwie dopiero przy końcu, sprawa samego depozytu, jak i osób biorących udział w próbie jego przejęcia zaczyna się wyjaśniać. Wtedy też przestałam się „ źlić” na autora, za to całe poplątanie. Mogę więc , chociaż jako debiutant stwierdzić, że akcja została poprowadzona w mistrzowski sposób. Mimo że miałam pewne podejrzenia, nie byłam w stanie rozgryźć zagadki do końca, a to przecież duży plus dla tego typu powieści. Przedwojenny klimat Gdańska zaś, przedstawiony został tak prawdziwie, że w wyobraźni widziałam kawiarnię Meyerhof, razem ze Stasią delektowałam się smakiem pralinki nugatowej „Lindy” i w myślach wybierałam piękne buciki z miękkiej skórki „U Krejsfelda”, do których uprzejma sprzedawczyni niepostrzeżenie dorzuca upominek w postaci pasty „EOS”. Nie znam Gdańska, więc nie jestem w stanie ocenić tego, z jaką dokładnością autor przedstawił przedwojenny plan miasta, natomiast biorąc pod uwagę jego zainteresowania, mniemam, że zrobił to świetnie.
Na uwagę zasługuje także zróżnicowany język postaci, zależny od statusu społecznego i pochodzenia. Tutaj na miejsce pierwsze zdecydowanie wysuwają się postacie majora Szalewskiego i szklarza Wicusia, które to jak już wcześniej wspomniałam dostarczają czytającemu niewybrednych wątków humorystycznych.
Jeszcze jednym atutem, przynajmniej dla mnie, jest okładka tej książki, która doskonale obrazuje klimat w jakim znajdziemy się, zanurzając się w kartach Gdańskiego depozytu.
Czytając początkowo tę powieść nie miałam w zamyśle ocenić jej wysoko, natomiast po dobrnięciu do ostatniej strony, kieruję swoje ukłony ku autorowi. To naprawdę świetny kryminał. Czuję się w pełni zachęcona do zgłębiania innych książek tego gatunku.
*nota wydawnictwa

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Gdański depozyt
Gdański depozyt
Piotr Schmandt
7.1/10
Cykl: Gdański depozyt, tom 1
Seria: ABC

Pasjonujący kryminał w kolorze sepii, niekiedy z przewagą czerni. Wielkimi krokami zbliża się druga wojna światowa, a tymczasem w Gdańsku wykluwa się intryga z prawdziwym skarbem w tle. Zmysłowa masz...

Komentarze
Gdański depozyt
Gdański depozyt
Piotr Schmandt
7.1/10
Cykl: Gdański depozyt, tom 1
Seria: ABC
Pasjonujący kryminał w kolorze sepii, niekiedy z przewagą czerni. Wielkimi krokami zbliża się druga wojna światowa, a tymczasem w Gdańsku wykluwa się intryga z prawdziwym skarbem w tle. Zmysłowa masz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Gdański depozyt to kryminał retro, którego fabuła umiejscowiona została w latach trzydziestych ubiegłego wieku w Wolnym Mieście Gdańsk. Wielkimi krokami zbliża się druga wojna światowa, a tymczasem w...

@ewfor @ewfor

„Gdański depozyt” to najnowsza książka Piotra Schmandta, autora do tej pory mi nieznanego. Gdy tylko w zapowiedziach zobaczyłam jej okładkę wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Spodziewałam się krymina...

@Stayrude @Stayrude

Pozostałe recenzje @juliaorzech

Zwykła książka kucharska
Zwykła książka kucharska

Uwielbiam przeglądać książki kucharskie, napawać oczy smakowitymi zdjęciami, wdychać prawie namacalny zapach przypraw, ziół, wanilii i cynamonu. Mogę godzinami kartkować ...

Recenzja książki Zwykła książka kucharska
Tyrmandowie. Romans amerykański
Tyrmandowie. Romans amerykański

To było tak dawno… Dobrze, że było. Bez Niego, bez naszej wspólnej historii, byłabym dziś innym człowiekiem.* Nazwisko Leopolda Tyrmanda obiło mi się o uszy dosyć późno,...

Recenzja książki Tyrmandowie. Romans amerykański

Nowe recenzje

Tylko dobre wiadomości
Z optymizmem patrzeć w przyszłość
@Moncia_Pocz...:

Już dość dawno nie sięgałam po książki Agnieszki Krawczyk, choć kiedyś czytywałam je systematycznie. Postanowiłam nadro...

Recenzja książki Tylko dobre wiadomości
Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Jestem oczarowana
@stos_ksiazek:

Ależ wyciągnęłam się w tę książkę. Po prostu przepadałam! Nie spodziewałam się, że „Pomiędzy wiarą a przekleństwem” Joa...

Recenzja książki Pomiędzy wiarą a przekleństwem
Wegetarianka
Od wegetarianizmu do choroby psychicznej
@sweet_emily...:

Miałam się zachwycić, a pozostał niesmak, rozdrażnienie i ścisk w żołądku. Podjęcie decyzji, aby zostać wegetarianką w...

Recenzja książki Wegetarianka