Dusza człowieka jest niezgłębionym naczyniem, które potrafi zaskoczyć nawet właściciela. Tak naprawdę jest bytem oddzielnym, niezależnym, istniejącym według własnych praw. Możemy zapewniać wszystkich wokół, że zapanujemy nad nią albo jesteśmy jej częścią. Ale czy tak naprawdę to ona nie panuje nad nami? To nie my jesteśmy jej własnością? Tak naprawdę wszystko zależy od tego, czy wierzycie w istnienie duszy i w jakim rozumieniu. Dla mnie to pojęcie zawsze kojarzy się z początkami filozofii i w pewnym ujęciu również psychologii, więc z chęcią zamieniłabym "duszę" na "psychikę". Jednak znaczenie pozostaje to samo i tak samo w sferach domysłów i właśnie filozofii.
W ostatnim czasie zapoznaję się z literaturą japońską. Swoją przygodę z nią rozpoczęłam poprzez mangi, by przejść bezpośrednio do klasyki literatury japońskiej. Mam bardzo mieszane uczucia co do niej, gdyż mój odbiór przedstawianych treści jest niespójny. Zarazem czuję mroczną fascynację, by właśnie przez nią czuć też odrzucenie. Tym razem zdecydowałam się zapoznać z opowiadaniami w zbiorze "Gąsienica". Wydawało mi się, że to będzie coś odmiennego. W dużej mierze takie były, ale potwierdziło moją teorię co do tego, że przez tę kulturę przechodzi niespotykany rodzaj mroku.
Na razie ujmując "Gąsienicę" jako całość, muszę przyznać, że styl autora jest bardzo niedopracowany. Brakuje finezji w doborze słów i gramatyce, choć nie jestem w stanie wyczuć, czy pochodziło to bezpośrednio od pisarza, czy jest to kwestia tłumaczenia. Niemniej przez język autora przemawia pewnego rodzaju barwność i unikatowość, która prowadzi czytelnika przez ciemne oblicze duszy człowieka, dając obrazowy wgląd w uczucia bohaterów.
Niezmiernie doceniam, że na początku polskiego wydania znajduje się wstęp do opowiadań. Pozwala to już na samym początku przygody z twórczością pisarza poznać lepiej jej kontekst, po krótce historię Ranpo Edogawa i nakierunkowuje, gdzie poszukiwać sedna. A w tym przypadku bez wątpienia warto podchodzić do lektury z jakąś wiedzą. To nie są opowiadania stricte w naszym europejskim rozumieniu. Jako czytelniczka mogę jednoznacznie stwierdzić, że my mamy swój własny schemat, który może nie jest na co dzień wyczuwalny, lecz w porównaniu do literatury innych części świata nie można go nie zauważyć.
Pisarz używa ciekawych zabiegów narratorskich i wykazuje w tym aspekcie dużą dozę kreatywności. Niekiedy poznajemy opowieść poprzez list, innym razem są to słowa całkowicie innej osoby i przy tym często występuje narrator wszechwiedzący. Tutaj ponownie mam wrażenie, że w naszej kulturze narracja jest zamknięta w ciasnych stereotypach. Oczywiście narracje są różne, ale jest to rzadsze i widać pewien kłopot z wykorzystaniem możliwości różnorodności narracji.
Zbiór opowiadań rozpoczyna "Test psychologiczny", który okazał się moim wielkim rozczarowaniem. Nie chodzi o to, że ta historia ma zły warsztat, czy nieciekawą fabułę. Po prostu brakuje dopracowanie i wielkim problemem jest inspiracja. Nie wiem, czy to wynika z wcześniejszego wstępu, czy jest to rzeczywiście tak bardzo powiązane, ale od pierwszych stron da się wyczuć fascynację "Zbrodnią i karą" Dostojewskiego. Mam wrażenie, że "Test psychologiczny" jest pigułką tego dzieła, tylko dużo gorszą i nie skupiającą się na małych, ale tak istotnych motywach pobocznych. Sytuację w dużej mierze ratuje już kolejne opowiadanie, czyli "Czerwony pokój". Przy nim nadal czuję rozczarowanie, ale już pojawia się zafascynowanie, obrazowe postrzeganie świata i uczuć bohaterów. Ostatecznie "Czerwony pokój" robi na mnie wrażenie, lecz nadal to za mało. Jeśli miałabym wybrać opowiadanie, które wreszcie zaspokaja mój niedosyt, to byłaby to tytułowa "Gąsienica". To właśnie ta historia pozostawia mnie przepełnioną mrocznymi emocjami, skonfundowaną i z poczuciem olbrzymiego dyskomfortu.
Wszystkie opowiadania łączy to mroczne oblicze duszy, które niesie ze sobą hipnotyzujące, ale też negatywne emocje. Tutaj pasja, która osobiście kojarzy mi się z czymś pięknym i niesamowitym, przeradza się w obsesję, by spętać duszę człowiekowi i zawładnąć nim na zawsze. Jej macki owijają całe istnienie i doprowadzają do autodestrukcji. Jest to tak odmienne od tego, co promuje europejska literatura, że trudno uświadomić sobie, że pasja w tych dwóch rozumieniach ma ten sam rdzeń. Czytając, miałam poczucie, że powietrze przy mnie robi się coraz bardziej gęste i coraz bardziej dusi i zmusza, by wreszcie obsesja przejęła stery.
"Gąsienica" okazała się zbiorem opowiadań pozwalających zdobyć nowe spojrzenie na świat, lecz niekoniecznie lepsze. Na pewno trudniejsze i bardziej mistyczne. Jednak mimo tego obezwładniającego efektu, nadal niesie ze sobą rozczarowanie i nie zachęca, by dalej zapoznawać się z twórczością pisarza. Niemniej myślę, że jeśli polskie przekłady pozwolą, to dam jeszcze szansę klasyce japońskiej w wykonaniu tego twórcy.