„Gone. Zniknęli. Faza trzecia: kłamstwa” to już trzeci tom przygód Sama Templa i jego przyjaciół uwięzionych w ETAPie. Książka autorstwa Michaela Granta to fascynująca przygoda,która przenosi czytelnika w inny świat.
Książka rozpoczyna się w momencie gdzie zakończył się tom drugi. W ETAPie brak światła. Po zniszczeniu elektrowni w mieście brakuje prądu i wody. Co najgorsze jedzenia jest co raz mniej. Drake nie żyje. Miastem rządzi Rada. Sam i reszta jego przyjaciół,którzy przeżyli walką próbują się pogodzić z tym co przeszli i jakich okrucieństw zaznali. Sam nie może zapomnieć o Drakeu. Do tego wszystkiego w Perdido Beach pojawia się Prorokini,która twierdzi,że poprzez dotknięcie magicznej kopuły,która otacza miasto widzi ona co się dzieje poza nią. W tej części znów mamy do czynienia z Ekipą Ludzi kierowaną przez Zila. Szykują się oni na wojnę z tak zwanymi odmieńcami. Gdyby tego wszystkiego było mało osoby,które zostały pogrzebane powstają z grobu.
Jak Sam poradzi sobie z całą sytuacją? Czy Drake naprawdę nie żyje? A może to tylko złudzenie Sama? Czy Prorokini mówi prawdę? Czy jedynym rozwiązaniem,aby wydostać się z ETAPu jest śmierć? Czy wojna z Zilem dojdzie do skutku? Jak Sam i Rada poradzą sobie z brakiem wody i prądu? Czy głód dosięgnie Perdido Beach?
Tego wszystkiego możecie się dowiedzieć sięgając po książkę autorstwa Michaela Granta pod tytułem „Gone. Zniknęli. Faza trzecia: kłamstwa”.
Trzecia część przygód Sama i jego przyjaciół wciągnęła mnie tak samo jak wcześniejsze części. W tej powieści mamy do czynienia z co raz większą ilością tajemnic i problemów z jakimi muszą się zmierzyć główni bohaterowie. Głód,brak wody,brak prądu,zbliżająca się wojna z Ekipą Ludzi i Prorokini to tylko niektóre problemy przed jakimi został postawiony Sam Temple. On sam jeszcze przeżywa spotkanie z Drakiem i próbuje się z nim uporać,a już musi stawić czoła nowym problemom. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze opieka nad ukochaną Astrid oraz jej bratem Petem. Sam musi naprawdę być silny. Jednak wszystkim zdarzają się słabsze dni. W tej części autor ukazuje Sama jako chłopaka,trochę słabszego psychicznie niż w poprzednich dwóch częściach. W tej książce bardzo denerwowała mnie postawa Astrid. Nie wspierała ona Sama,lecz zawsze miała do niego o coś pretensje. To czasami działało mi na nerwy. Jednak pod koniec książki Astrid zrozumiała swoje błędy i znów zyskała moją sympatię. Oprócz starych postaci mamy tu również gamę nowych osób. Autor używa prostego i zrozumiałego dla wszystkich czytelników języka.
Podsumowując książkę polecam wszystkim fanom serii Gone oraz Michaela Granta. Po tę powieść powinny również sięgnąć te osoby,które dopiero chcą zapoznać się z twórczością tego autora.