Nie wiem, czy ktoś oprócz mnie jeszcze zastanawiał się, jakby wyglądał świat, gdyby nagle, w jednej sekundzie zniknęli wszyscy dorośli, lekarze, nauczyciele, rodzice oraz osoby, które skończyły 15 lat. Myślę, że nie jestem jedyna. Ciężko sobie to wyobrazić. Zapanowałby jeden, wielki chaos. Bo jak wyobrazić sobie świat, na którym żyją tylko osoby do 14 roku życia włącznie? Już ta wizja sama w sobie wydaje się być śmieszna. Nierealna. Z całą pewnością byłoby ciężko, bo przecież my nadal polegamy na dorosłych, rodzicach, nauczycielach. Na świecie zapanowałby nieład i nieporządek. W zasadzie i ja bym wtedy zniknęła, więc tym bardziej sobie takiej sytuacji nie wyobrażam, nie wiedząc, gdzie jestem, gdy mnie tu nie ma. Na samym początku wypadałoby pogratulować panu autorowi tak wybitnego pomysłu. Nie spotkałam się jeszcze z taką fabułą, nad którą zastanawiałabym się długo, długo po przeczytaniu książki. Książka ta napisana jest bardzo lekkim stylem, przyjemnym dla oka. Dzięki temu czyta się ją naprawdę szybko i przyjemnie, zbytnio się przy owej lekturze nie wysilając. Co prawda nie ma w niej zbyt wiele zabawnych czy dowcipnych sytuacji, ale te, które są, jedynie potęgują naszą sympatię nie tylko do tej książki, ale również dla autora, który potrafi sprawić, że tak mile spędzamy przy owej lekturze czas. Jest w niej dużo akcji, w zasadzie na każdym kroku coś się dzieje. Coś naprawdę niesamowitego, co przyciąga naszą uwagę. Nie ma momentów na znużenie, ani czasu na ziewanie, chwała Bogu! Jest w tej książce naprawdę dużo tajemnic, które stopniowo odkrywamy i które potrafią bardzo nas zaskoczyć. Nie sposób przewidzieć żadnej sytuacji, co sprawia, że do samego końca powieści żyjemy w niewiedzy i w oczekiwaniu na to, co się dopiero wydarzy. A owe wydarzenia nie zawsze są cudowne, puchate i wystrojone w kwiatuszki. Czai się tam groza, niebezpieczeństwo i Ciemność we własnej osobie. Już od samego początku moją największą sympatię zdobył Sam. Najbardziej podobało mi się w nim to, że nie próbował udawać kogoś, kim nie jest. Nie próbował na siłę być bohaterem, nie pragnął władzy w tym świecie pełnym chaosu i zagubienia, gdzie tak wielu próbowało wykorzystać sytuację. Sam był wiernym przyjacielem swoich kompanów, który chciał jedynie pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują. Robił wszystko, co mógł, aby ułatwić dzieciakom (choć sam jest jeszcze dzieckiem) życie w tym trudnym teraz świecie. Często w siebie wątpił i w to, czy będzie potrafił podnieść innych na duchu, lecz nie poddawał się i uparcie szedł naprzód. To tak bardzo mi w nim zaimponowało. Że mimo często bolesnych upadków zawsze znalazł w sobie siłę, aby się podnieść. Aby wstać i iść dalej, a przy okazji tak bardzo troszczyć się o innych. Domyślam się, jak ciężko było tym, w zasadzie, nastolatkom dawać sobie radę, żyć. Bez prądu, internetu, telefonów, jakiegokolwiek kontaktu ze światem. A przede wszystkim bez rodziców oraz innych dorosłych. Dzieci, które mają po 11-14 lat muszą same dbać o siebie, o jedzenie. Nie mają pojęcia o tym, jak leczyć innych, gdy taka pomoc jest potrzebna. Jak ugasić pożar, gdy coś takiego ma miejsce. W świecie, gdzie nie ma dorosłych i dla niektórych dzieciaków pokusa władzy jest naprawdę zbyt silna, aby się jej oprzeć. Warto przeczytać tę książkę chociażby dlatego, aby przekonać się, jak ciężko byłoby nam bez dorosłych. Lektura ta pokazuje nam w zasadzie najbardziej to, że w trudnych chwilach wprost trzeba trzymać się w grupie i pomagać sobie nawzajem, żeby przeżyć i całkowicie nie oszaleć. Samotnicy mają małe szanse na to, aby przetrwać. Mogłabym wyszukiwać naprawdę finezyjne słowa, którymi opisałabym emocje, jakie doznałam podczas czytania tej książki. Ale po co, skoro można zrobić to prościej? Dlatego użyję niegrzecznych, banalnych słów i po prostu napiszę: "Czytałam tę książkę z otwartą gębą". Polecam!