🎉RECENZJA PRZEDPREMIEROWA🎉
Dzień dobry,
W dzisiejszy, poniedziałkowy poranek przychodzę do Was z recenzją książki, której premiera już w tę środę! „Granice zła” autorstwa Scarlett Cole, jest czwartą częścią cyklu Tatuaże, którą muszę szybko nadrobić😅 Zgłosiłam się do recenzji głównie dlatego, że mam słabość do motocykli i jak dowiedziałam się, że jednym z głównych bohaterów będzie motocyklistą, to wiedziałam, że muszę ją mieć🙈
Może najpierw fabuła:
Głównymi bohaterami tego tomu są:
Li - pewna siebie kobieta, która w młodości była zmuszana przez rodziców, do ukrywania swojego charakteru i pasji. Dopiero jako dorosła kobieta żyje jak chce - pracuje w salonie tatuażu i robi co kocha.
Drugim bohaterem jest Reid - motocyklista, który w przeszłości przeszedł wiele. Niestety przeszłość nie daje o sobie zapomnieć i cały czas jego wyrzuty sumienia, zżerają go od środka - bohater nie potrafi sobie czegoś wybaczyć... (kto jest ciekawy czego, zapraszam po sięgniecie do tej książki🙉).
Kobieta i mężczyzna spotykają się przypadkiem i od tamtej pory nie potrafią o sobie szybko zapomnieć. Jedną rzeczą, która ich łączy - poza miłością - jest przeszłość oraz skrywane rany, które wciąż maja wpływ na ich przyszłość oraz teraźniejszość. Jak zakończy się ta historia? Czy uczucie, które zawładnęło tą dwójką jest na tyle silne by byli w stanie stawić czoła całemu złu? Dowiecie się sięgając po tę pozycję!
Jeśli chodzi o moją opinię, to na początku myślałam, że będzie to kolejny banalny romans, który nic nie wniesie do mojego życia. Ci co mnie znają wiedzą, że dla mnie nie jest ważna relacja między głównymi bohaterami, a otaczająca ich rzeczywistość. A to co zaserwowała mi autorka było genialne (oczywiście nie oceniam tutaj scen łóżkowych i innych takich, ponieważ to nie dla mnie).
Jeśli chodzi o bohaterów, to zostali dopięci na ostatni guzik, dzięki swoim odmiennym charakterom oraz problemom, które nie dają im spokoju, stworzyli fabułę, od której w drugiej połowie książki, jest ciężko się oderwać.
Kiedy byłam już blisko końca tej historii nie potrafiłam przestać jej czytać - z każdą kolejną stroną autorka szokowała mnie coraz bardziej. Raz podsuwała mi słodkie sceny, a raz gorzkie, przez które przez chwilę musiałam wstrzymać oddech, bo nie mogłam pojąć co się dzieje.
Nie tylko intrygi skupiły moją uwagę, ale i tematy poruszone przez autorkę. Mam tutaj na myśli m.in. akceptację rodziny - historia Li i fakt, że rodzice nie popierali jej pomysłów i tatuaże będące dla niej dumą, dla nich stanowiły powód do wstydu.
Jeśli chodzi o bohatera, który od początku mnie wkurzał jest nim bez wątpienia ojciec głównej bohaterki, który dla sławy oraz pieniędzy jest w stanie zrobić wszystko - i to dosłownie. Przez niego miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę!
Podsumowując, „Granice zła” mimo, że ma wątek miłosny, jest historią o życiu, które zawiera chwile dobre i złe oraz które może trafić się każdemu z nas.