„Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto jest bez winy? Niech pierwszy wstanie ten, kto nie kocha Simona Rogersa!”
„I’m your past” to książka autorstwa Weroniki Dobrzynieckiej wydana przez Wydawnictwo Borgis.
Simon Rogers jest gwiazdą. Jest bożyszczem nastolatek. Jest znany, uwielbiany, potwornie bogaty. Niczego nie powinno brakować mu do szczęścia, a jednak Simon ma wszystkiego dość. Nie cieszy go koncertowanie, udzielanie wywiadów, nie cieszą go rozmowy z fanami. W zasadzie mało co go obchodzi. Lecz Simon dobrze udaje. Nikt nie wie, że życie Simona kręci się wokół uzależnień, agresji, samotności i wielu nieprzepracowanych spraw. W końcu matka Simona, a zarazem jego menadżerka, bierze sprawy w swoje ręce i postanawia zatrudnić psychiatrę – Marissę Smith, aby pomogła Rogersowi. Żeby nie było za prosto – Rogers w przeszłości skrycie kochał Marissę. Czy dziewczyna będzie w stanie pomóc Simonowi? Czy uczucie Simona przeminęło, czy jednak rozkwitnie na nowo?
Autorka pokazuje, że pozornie idealny świat niekiedy jest największym shitem, jaki tylko możemy sobie wyobrazić. Nie raz patrzymy na zdjęcia gwiazd w Internecie, uśmiechnięte postaci na okładkach gazet, pewne siebie osoby kroczące po czerwonych dywanach i myślimy sobie „Cholera, chcę tak żyć!”. I pewnie, sława, pieniądze, rozpoznawalność, o wiele szerszy wachlarz możliwości… Ale co za tym idzie? Również presja otoczenia, nieziemskie wymagania, oczy całego świata skupione na jednostce, brak możliwości popełnienia błędu bez rozdmuchiwania tego na światową skalę, brak prywatności… Weronika Dobrzyniecka stara się uświadomić, że nie możemy na wszystko patrzeć przez różowe okulary.
Podobało mi się to, że autorka, kreując głównego bohatera na gwiazdę muzyki pop, nie skupiła się właśnie jedynie na pozytywach. Byłoby zbyt słodko aż do porzygu, a tak to mamy w zasadzie brutalny świat showbiznesu, w którym wszystko toczy się swoimi prawami. Alkohol, narkotyki, przygodny seks, niebotyczne wymagania, depresja, narzucona osobowość, zagłuszanie wyrzutów sumienia, presja otoczenia… Podobało mi się również to, że zarówno Simon, jak i Marissa, okazali się być złożonymi postaciami, które można bez końca eksplorować. Nieraz zachowywali się paskudnie i mieli swoje wady, które nie były wybielane. Simon bardzo często zachowywał się jak największy buc i frajer, wykorzystując swoją pozycję, pieniądze i popularność. Zawsze otrzymywał to, co chciał, nawet kosztem kogoś innego. A później odpychał pomocną dłoń Marissy, choć tylko czytelnik wie, co tak naprawdę chodziło wtedy Simonowi po głowie.
Styl pisania autorki jest bardzo lekki i przyjemny. Wydaje mi się, że niektóre wątki są zbyt bardzo przeciągane, ponieważ momentami chciałam już przejść dalej i byłam lekko znużona, ale nie przeszkadzało to jakoś bardzo w ogólnym odbiorze historii ze względu na to, że w książce bardzo dużo się dzieje. Pozytywnie, negatywnie, znowu pozytywnie… Autorka funduje nam emocjonalny rollercoaster, który przeżywamy, starając się dowiedzieć jak najwięcej o Simonie i Marissie. Widzimy bohaterów takimi, jakimi są, chociaż oni sami wzajemnie muszą dopiero do siebie dotrzeć.
Książka była też trochę przewidywalna, ale z serii tych, których przewidywalność służy. Właśnie tego oczekujemy i to dostajemy. Jesteśmy zaskakiwani, jasne, wychodzą na jaw tajemnice z przeszłości, traumy i problemy, ale to, co myślimy, że się wydarzy, dzieje się.
Cieszę się, że autorka podeszła tak do tematu, ponieważ za sprawą burzliwej relacji między Simonem a Marissą, pokazała, że gwiazda czy nie gwiazda, to tak czy inaczej człowiek. Z problemami, doświadczeniami, wrażliwością. I ważne jest to, żeby tej ludzkości nie zatracić.
Jeśli macie ochotę na słodko-gorzką historię poprowadzoną w świecie showbiznesu, to sięgnijcie po „I’m your past”.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Borgis.