Britanny to szkolna gwiazda. Jest kapitan cheerleaderek i ma chłopaka, który idealnie do niej pasuje - kapitana drużyny footbolowej. Właśnie rozpoczyna się nowy rok szkolny, ostatnia klasa liceum. Jednym z przedmiotów, który wybiera jest chemia. Ten sam przedmiot wybiera Alex, który jest członkiem gangu. Toteż przeżywają niezły szok kiedy nauczycielka każe im siąść w jednej ławce i to do końca roku! Różnią się od siebie wszystkim: ubraniami, zainteresowaniami, towarzystwem i planami na przyszłość. Jednak są też do siebie podobni, choć nie mają o tym pojęcia. Żadne z żyć tych dwojga nie jest takie jak się wydaje. I przez to każde z nich będzie zdeterminowane, aby dociec prawdy.
Nigdy nie miałam styczności z taką postacią jak Britanny. Na pozór to idealna i popularna dziewczyna. Jednak kiedy udało mi się poznać jej prawdzie "ja" zapałałam do niej sympatią. Nie należy do mojego ulubionego typu bohaterek, ale jej troska o najbliższych i odwaga budzą we mnie ogromny szacunek. Mimo, że musi się wpasować w życie popularsów nie ulega presji. Przytaczając tytuł książki Jane Austin jest ona rozważna i romantyczna. Polubiłam ją jeszcze bardziej kiedy okazało się, że do końca książki ani razu mnie nie wkurzyła (jak to zwykle robią bohaterki przedstawionego gatunku).
Alex natomiast zadziwił mnie trochę. Myślałam, że to będzie coś na kształt gangstera, który tylko udaje twardziela, ale tak naprawdę jest niezwykle wrażliwy. Po części się taki okazał, ale mimo młodego wieku był jak prawdziwy mężczyzna. Chociaż i tu czasem mnie denerwował swoim oślim uporem.
Ta książka to już druga z rzędu kiedy mamy okazję poznać myśli obu bohaterów. Szczerze powiedziawszy wyszło to bardzo dobrze. Nie do końca wiem jak powinien myśleć młody chłopak, ale uważam, że ten był bardzo zbliżony do owego. Powieść czytałam przez jakieś 3 dni. Głównie przez brak czasu, ale drugim powodem był zastój akcji. Przez dość długi początek niewiele się dzieje, ale powiem Wam, że warto się przemóc, bo potem się rozkręca!
Nie pamiętam kiedy ostatnio tak płakałam przy książce. No nie pamiętam! Mimo iż, znowu trochę mdliły mnie czułe apostrofy młodych zakochanych to ostatnie strony mnie powaliły na kolana. Te 336 stron jest przykładem, że istnieje miłość łącząca prawdziwą namiętność i pożądanie z więzią emocjonalną. I jak się już zapewne domyśliliście płakałam przez tą drugą. I przez pewien wypadek.
Muszę powiedzieć, że przewidziałam tylko jedno wydarzenie, a właściwie fakt. Pierwszego się domyśliłam dość wcześnie (zawsze się trzeba spodziewać intrygi) związanego z ojcem Alexa. Ale był też moment prawdziwego zaskoczenia na końcu książki. Ogólnie trudno było stwierdzić jak się potoczą ich losy, ale TO zupełnie zbiło mnie z tropu. Tym bardziej będę wspominać dobrze tę książkę.
Język oczywiście był młodzieżowy. Nie oczekujcie jakiegoś zaawansowanego słownictwa, bo go tam nie znajdziecie, jednak był na tyle zgrabny, że nie przeszkadzała mi jego klarowność.
Jedynym minusem były moje skojarzenia. Chwilami porównywałam "Idealną chemię" do hiszpańskiej wersji filmu "Trzy metry nad niebem". Nie twierdzę, że było bardzo podobne, po prostu chwilami przy lekturze przychodził mi ów film na myśl.
Pozycja z pewnością spodoba się moim rówieśniczkom jak i niepoprawnym romantyczkom. Zaznaczam także, że jeśli są dziewczyny poniżej 13 roku życia, które mają zamiar się zabrać za lekturę, mogą się nieco dziwnie poczuć czytając ją, ponieważ rozdziały z punktu widzenia Alexa są powiedzmy - myślami dojrzewającego nastolatka.
Podsumowując powieść podobała mi się niesamowicie i czekam aż Amber wyda seqele serii!
Ogólna ocena: 7/10