"Idealna chemia" autorstwa Simone Elkeles nie jest powieścią fantasy, nie oczekiwałam więc po niej niczego specjalnego. Chciałam przerwy od magii, fantastycznych światów, niezwykle walecznych postaci, wolałam zagłębić się w zwykły świat, poznać historię normalnych ludzi bez nadzwyczajnych zdolności. Pomyślałam, że coś takiego dobrze mi zrobi - jak wrócę do fantasy, czytanie będzie sprawiać mi jeszcze większą przyjemność. A przynajmniej taki był mój zamiar. Tymczasem po tej książce będę do tego wszystkiego podchodzić całkiem inaczej niż planowałam...
Brittany jest idealną dziewczyną - bogata, śliczna, ma wszystko, czego chce. Tak widzą ją ludzie, ona sama chce być tak postrzegana. Nie chce, by ktokolwiek oprócz jej najbliższej przyjaciółki Sierry, wiedział jak jest naprawdę. A tak całkiem idealnie nie jest - Brittany ma starszą upośledzoną siostrę, którą ciągle się zajmuje, matkę, która częściej niż czasem miewa napady wściekłości, a z jej chłopakiem Collinem po wakacjach coraz gorzej się układa. A tak ścisłej mówiąc - Brittany kocha swoją siostrę, zajmuje się nią ile tylko może, ale zyje z ciągłym poczuciem winy, bo matka ją wywyższa... Nasza bohaterka stara się być idealna, bo tego od niej wszyscy wymagają...
Alex bynajmniej nie ma tak dobrego wizerunku jak Brittany. Należy do gangu - Latynoskiej Krwi, a samo to coś o nim świadczy. Każdy, kto nie mieszka w południowej części miasta zwyczajnie się go boi. Jego kumpli też... On jednak też nie jest na prawdę tym, za jakiego go mają, tak jak Brittany tworzy swój wizerunek.
I w pewnym momencie, dokładnie pierwszego dnia czwartej klasy, te dwie tak różne i jednocześnie tak podobne osobowości połączy chemia. A tak dokładnie - nauczycielka przedmiotu. Brittany ma robić projekt na chemię z Aleksem. Ani on, ani ona nie są z tego zadowoleni. Z czasem jednak, początkowo z powodu głupiego zakładu, rodzi się uczucie...
Ani okładka, ani tytuł, ani opis (ani nazwy rozdziałów, tak swoją drogą...) nie pozostawiają wielkiego pola do manewru naszej wyobraźni. Wiemy więc jak to się skończy. A przynajmniej ja wiedziałam. Mimo to nie moglam się powstrzymać, by zapoznać się bliżej z książką. Kusiła mnie od premiery. A gdy wreszcie ją dorwałam, nie byłam już taka pewna, że mi przypadnie do gustu.
Pierwsze, co mi się bardzo spodobało, to narracja. Rozdziały przeplatają się tak, że raz narratorką jest Brit, potem Alex i tak w kółko. Rozdziały nie są zbyt długie, ale często jeden jest kontynuacją poprzedniego, tylko z innej perspektywy, więc nie tylko wczuwamy się w akcję, ale i wiemy co czuje i jeden i drugi bohater, jak to wygląda z jego/jej strony, co on/ona o tym myśli, i tak dalej. Ubarwia to książkę, nie jest uciążliwe, ani w żaden sposób nie przeszkadza.
Kolejnym atutem książki jest postać Aleksa. Z zewnątrz niebezpieczny gangster, wewnątrz całkiem inny czlowiek (tu bym się rozpisała, ale nie chcę spoilerować...). W miarę, jak akcja rusza, nasi bohaterowie się lepiej poznają, a i my więcej się o nich dowiadujemy, Alex odkrywa przed nami swoje prawdziwe "ja". Z Brittany sprawa prezentuje się podobnie, ale to właśnie groźny gangster ujął mnie za serce, a nie stereotypowa kapitan czirliderek.
Fabuła jest dość przewidywalna, choć końcówkę nie całkiem tak sobie wyobrażałam. Jestem jednak zdania, że choćby nawet zdarzenia byłyby wszystkim znane, wszystko zależy od tego, jak są one przedstawione, opisane. A pod tym względem nie mam nic do zarzucenia. Polubiłam styl autorki i z pewnością przeczytam wszystko, co wyjdzie spod jej pióra.
Bardzo podobały mi się też dialogi - były niemal idealne. I tu myślę głównie o słownictwie. Jako, że bohaterami są nastolatkowie, dialogi (i opisy w sumie tez) były takie... no, wiecie, jak czytalam, czułam, że bohaterowie są w takim, a nie innym wieku, nie były sztuczne i za to ogromny plus!
Oczywiście, głównym wątkiem była miłość. Nie taka szczenięca, ale prawdziwa miłość. Piękne jest to, jak Brit i Alex zmienili się dzięki temu uczuciu.
A nawiązując do wstępu - nie wiem, czy wrócę do fantasy z taką chęcią, jak oczekiwałam, być może wręcz przeciwnie - tak spodobała mi się ta pozycja, że będę możliwie jak najczęściej sięgać po młodzieżówki. Choć było w książce trochę niedociągnięć, zdecydowanie polecam nastolatkom i osobom lubującym się w takiej literaturze, mam nadzieję, że tak, jak ja, się nie zawiedziecie. :)