Z książkami Kasi Bester znamy się i lubimy od dawna, a właściwie od momentu, kiedy w moje łapki wpadła pierwsza część świątecznej serii, czyli „Świąteczne nieporozumienie”. Od tego czasu czytam wszystko, co wyszło spod pióra autorki, a jej świąteczne książki są moimi ulubienicami.
W „Świątecznym nieporozumieniu” mieliśmy okazję poznać Harper i Holdena i zakręconą historię ich miłości. „Romans pod choinkę” to historia Raya Coltona – najlepszego przyjaciela Holdena i Everly, która przyjechała do Nowego Jorku na chwilę i tak została. W najnowszym tomie splatają się losy bohaterów poprzednich części, a głównym wątkiem powieści jest opowieść o Imogen – siostrze Holdena, niezależnej, zapracowanej i samotnej. I o Williamie Allisterze – gburze zza wielkiej wody. Mężczyzna prowadzi brytyjski oddział firmy, w której pracuje Imogen, do niedawna stewardesa, obecnie asystentka, sekretarka i opiekunka swojego szefa. Po Świętach kobieta ma lecieć do Londynu, aby spotkać się z „bufonem”, jak nazywa Willa i razem z nim wziąć udział w spotkaniu z hiszpańskim klientem zainteresowanym produktami firmy. Imogen obawia się tego czasu, bo od kilku miesięcy koresponduje z Willem w sprawach służbowych i wydaje jej się on sztywnym służbistą, który dodatkowo ma problem z decyzyjnością. W jak wielkim jest błędzie dowiaduje się, kiedy spotyka Williama osobiście. Mężczyzna jest nie tylko przystojny, ale też zabawny i interesujący. Coś zaczyna się między tą dwójką dziać, jednak wkrótce Imogen wraca do swojego życia w Nowym Jorku, a Will zostaje w Londynie. Miał być tylko seks, ale oboje nie potrafią o sobie zapomnieć. Nawet wtedy, kiedy z życiu Willa pojawia się jego była narzeczona i chce go odzyskać. Czy czas i odległość pozwolą Imogen i Willowi o sobie zapomnieć?
Cały czas zastanawiam się, czy on przypadkiem nie cierpi na jakieś rozdwojenie osobowości lub coś w tym stylu. Maile pisze męczący pierdoła, a na żywo spotykasz uprzejmego przystojniaka.
Po raz kolejny możemy za sprawą świątecznej powieści Kasi Bester poczuć magię Świąt już w październiku. Tym razem jednak akcja nie dzieje się tylko w okresie Świąt, ale, jak już zdradza tytuł, pomiędzy jedną Gwiazdką a drugą. Akcja powieści rozpoczyna się tuż przed Świętami, ale zaraz potem Imogen jest już w podróży do Londynu, gdzie ma spotkać się z „bufonem” Willem, który prowadzi brytyjski oddział firmy, w której kobieta pracuje. I chociaż Święta w powieści mijają naprawdę szybko, można poczuć ten wyjątkowy klimat i niesamowitą magię. Dla czytelników, którzy znają poprzednie części, ten świąteczny okres będzie spotkaniem z bohaterami poprzednich części, bo wszyscy zbierają się razem podczas pewnej uroczystości. Jeśli tęskniliście za Harper, Holdenem, Rayem, Everly, a nawet za Ruby i Chrisem, wszystkich ich spotkacie już na samym początku powieści. I nie będzie to koniec ich obecności w niej, bo losy tych wszystkich ludzi w wyjątkowy sposób splatają się w finałowym tomie świątecznej serii.
Książki świąteczne Katarzyny Bester są jedyne w swoim rodzaju. Nie są przesłodzone ani odrealnione. Opowiadają o prawdziwym życiu, pełnym wzlotów i upadków, zachowując przy tym swój magiczny, nieco baśniowy klimat. W końcu ich akcja dzieje się w najbardziej wyjątkowym okresie w ciągu roku. Tak samo jest tym razem. Imogen nie przepada nie tyle za Świętami, co za ogromem przedświątecznych dekoracji i całym tym świątecznym zamieszaniem. A mimo tej niechęci bohaterki do Świąt wyraźnie można odczuć ich niesamowity klimat. I nawet mimo faktu, że ta początkowa, typowo świąteczna akcja, rozgrywa się w większości w trakcie ważnego rodzinnego wydarzenia (jakiego, nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianki). Autorka nie zawodzi również i tym razem swoim poczuciem humoru, które pokochałam już w pierwszym tomie i dzięki któremu jej książki są tak charakterystyczne. Nie brakuje w książce ostrego języka, ciętych ripost i przekomarzanek słownych, a także trafnych spostrzeżeń na temat życia i innych. Słowne potyczki bohaterów to mistrzostwo i nawet przekleństwa, których pada w książce sporo, a które zazwyczaj niezbyt dobrze znoszę, w tym przypadku w ogóle mi nie przeszkadzają. Bo wynikają z charakteru bohaterów, wychodzą z ich ust naturalnie, a bohaterowie nabierają przy tym wiarygodności. W tym miejscu muszę pochwalić kreację postaci. O ile Imogen dała się trochę poznać już wcześniej, o tyle Williama poznajemy od początku. I od razu robi bardzo pozytywne wrażenie, chociaż początkowo bardzo irytuje Imogen swoimi e-mailami. To bardzo ułożony człowiek, pracowity, odpowiedzialny, pomocny i troskliwy. I taki kochany! Zazdroszczę takiego faceta każdej kobiecie, która z nim będzie. No ideał! Imogen z kolei jest trochę taką zadziorą, ale też jest bardzo pozytywna. Troszczy się o swojego szefa, chociaż nie musi i robi to jeszcze zanim dowiaduje się o jego życiowej tragedii. Lubi ludzi, otacza się samymi dobrymi osobami, takimi, które dają jej energię do życia. Jest pracowita i nieco zwariowana. To taki typ dziewczyny, z którą chciałoby się konie kraść. Od razu przekonuje człowieka do siebie. Podoba mi się, jak rozwija się relacja tej dwójki. Kiedy są razem, atmosfera od razu robi się gęsta, a w powietrzu iskrzy. Ale oni zachowują się tak, jakby niczego nie zauważali. Odległość robi swoje, bo Will mieszka w Londynie, a Imogen w Nowym Jorku. Pewne niedomówienia również nie pozwalają tej relacji wejść na wyższy poziom. Na początku ona myśli, że on ma już swoją „kocicę”, później on widzi ją w dwuznacznej sytuacji i też coś sobie dopowiada. W międzyczasie pojawia się jego była narzeczona, która chce go odzyskać. No nie mają lekko, nie ma co. W książce naprawdę dzieje się bardzo dużo, a liczbą nieporozumień fabuła ostatniej części bije poprzednie na głowę. Najlepsze jest jednak zakończenie, a w tym przypadku również epilog, którego narratorem jest Holden, chociaż przez całą powieść byli nimi Imogen i Will. Uwielbiam takie zakończenia historii, w których możemy dowiedzieć się, co dzieje się w życiu bohaterów trochę później. A tak właśnie tu jest, bo Holden opowiada, na jakim etapie są trzy lata później. Tym razem nie w Święta, a w sylwestra. Słowa uznania należą się też Skosztujowi. Ten kot rozkładał mnie na łopatki za każdym razem, kiedy pojawiał się w powieści. Widać wyraźnie, że autorka jest wielbicielką tych czworonogów, bo doskonale zna ich zachowania i zwyczaje, co z wprawą opisuje w powieści.
„Dwie Gwiazdki” to idealne dopełnienie historii bohaterów znanych z wcześniejszych części, ale też całkiem nowa, świeża opowieść o miłości, przyjaźni i więzi rodzinnej silniejszej niż cokolwiek innego. Książka jest lekka, a mimo to porusza też nieco trudniejsze tematy. Pokazuje, że nie można oceniać kogoś na podstawie szczątkowych, często błędnych informacji, jakie posiadamy. A już tym bardziej na podstawie opinii innych, bo można się bardzo pomylić. W książkach Kasi Bester zachwyca przede wszystkim unikatowy humor, ale też lekkość, z jaką autorka opisuje często bardzo trudne problemy, jej dystans do bardzo wielu spraw i bohaterów przede wszystkim, a także łatwość w przekazywaniu emocji i uczuć, bez sztuczności czy nadętości. Kocham i bardzo Wam tę powieść i poprzednie części polecam!
We współpracy z Wydawnictwem Dlaczemu.