Bezsenność w czasie karnawału recenzja

Janusza już z nami nie będzie...

Autor: @Meszuge ·3 minuty
2020-07-17
Skomentuj
3 Polubienia
Starość się Panu Bogu nie udała. Z powodów różnych bardzo, ale tu zwracam uwagę na jeden: wraz z upływem czasu coraz częściej pojawiające się stwierdzenie „już nie”. Umierają jakby częściej ulubieni i podziwiani autorzy, reżyserzy, aktorzy, fotografowie, więc nie będzie więcej ich filmów, książek, zdjęć… już nie. Tym niemniej wolny jestem, jak sądzę, od taniego sentymentalizmu dzieł (słów) ostatnich. Książka nie staje się lepsza przez to tylko, że okazała się ostatnia. Odporność na takie właśnie rozczulanie się pokazałem chyba wystarczająco dosadnie w krytycznej opinii „Ostatniego wykładu” Randy’ego Pauscha i Jeffreya Zaslowa. Stwierdzenie „już nie” (jakże ja go nienawidzę!) oznacza tyle i tylko tyle: Janusz Głowacki nie żyje, nic więcej już nie napisze – a szkoda. Szkoda, bo z grona współczesnych pisarzy polskich warsztat miał najlepszy. Później długo nic i Mika Dunin oraz Jerzy Seipp. W przypadku Głowackiego nie interesowały mnie, albo w stopniu niewielkim, jego przekonania, wierzenia i poglądy. Nie wchodziłem z nim w polemikę, nie szukałem podobieństw. Podobnie było z jego życiem, wydarzeniami, sytuacjami. Ważne było to i tylko to, jak o nich pisał. A pisał fantastycznie, znakomicie!

O tym, że książka „Bezsenność w czasie karnawału” zbudowana jest na wzór i podobieństwo „Z głowy”, wydaje się oczywiste, choć niekoniecznie sam autor taki ostateczny kształt jej nadał. Nie ma to dla mnie znaczenia – liczą się bowiem teksty i ich wymowa, klimat, nastrój. Kolejność i zakończenie wydają mi się mniej ważne.

„Ja te notatki robiłem w różnych miejscach. W Warszawie też. Ale i w Nowym Jorku, Miami, Los Angeles, Moskwie, Stambule, Kijowie, Charkowie. W knajpach, hotelach, na lotniskach, kiedy w nocy zmieniałem samolot, a także w burdelach w Tajpej…”*.

Podczas lektury pierwszych kilkudziesięciu stron coś dobijało się do mojej pamięci, coś chodziło mi po głowie. I w końcu znalazłem:
„Bo czymże jest pisarstwo i co to znaczy być pisarzem? Po latach wydaje mi się, że chodzi po prostu o obecność w rzeczywistości i własnym życiu, obecność całym sercem, umysłem i duszą, i nieustanne poszukiwanie w nich wciąż nowych sposobów, technik i metod na zrozumienie, doświadczenie, pokazanie tego, co – tylko pozornie – wydaje się oczywiste, zwyczajne, może nawet powszednie i banalne. Chodzi również o to, aby być uważnym, bo w rzeczywistości, także w życiu, nic chyba nie jest oczywiste, niewiele – zwyczajne, a jeszcze mniej – powszednie czy banalne.
[…]
Musiał jeszcze minąć jakiś czas, zanim przyjaciel, któremu pokazałem swój kolejny tekst, po przeczytaniu go zawołał zdumiony: »Tobie zdarzają się rzeczy kuriozalne!«. Mogłem się tylko uśmiechnąć. Wiem, że opisane zdarzenie było zupełnie zwyczajnym elementem codzienności, ale teraz i ja najwyraźniej potrafiłem tworzyć wizje rzeczywistości z materii słów”**.

O ile jednak autorowi „Przebudzenia” zdarzało się czasem, rzadko dosyć, to Głowacki robił to automatycznie i odruchowo. Ptaki na parapecie biją się o okruchy? I co w tym ciekawego? Niby nic, ale Janusz Głowacki z każdego wydarzenia, okoliczności, sytuacji, obserwacji, potrafił zrobić COŚ i cynicznie, złośliwie, kpiąco, to skomentować, opisać.

„Bezsenność w czasie karnawału” to tytuł jednego z tekstów w książce, a jest ich w niej wiele, na tematy przeróżne (współczesna Polska, wspomnienia amerykańskie, kariera itd.). Nocne błądzenie po mieście w czasie karnawału, wspomnienia i bieżące przeżycia, obserwacje, przemyślenia, wnioski, obrachunki osobiste starego człowieka, wydają się motywem przewodnim całości.

„…zastanawiam się, czy jak człowiek długo pożył i się napatrzył, to się ma jeszcze prawo uważać za przyzwoitego czy już niekoniecznie. Przecież nawet świnia by się wyrzygała”***.

Z Głowackim nie trzeba się zgadzać – to dzieło sztuki i albo się podoba, albo nie. Jaki sens miałoby upieranie się, że nie zgadzam się z Picassem, Szymanowskim, Rodinem?

Na zakończenie, w „Epilogu”, o ojcu opowiada Zuza Głowacka (naprawdę – Zuza, tak jest w książce, nie Zuzanna, ale właśnie Zuza), starając się jakby ocieplić obraz Głowackiego, opowiadając o jego szczególnym stosunku do zwierząt i lękach. Zdradza tam także, jak sam Janusz Głowacki planował zakończenie „Bezsenności w czasie karnawału”, co jednak, jak wiadomo, nie było mu dane.




--
* Janusz Głowacki, „Bezsenność w czasie karnawału”, Wyd. W.A.B., 2018, s. 35.
** „Przebudzenie. Droga do świadomego życia”, Druga Strona, 2014, s. 13-15.
*** Janusz Głowacki, „Bezsenność w czasie karnawału”, Wyd. W.A.B., 2018, s. 7.

Moja ocena:

× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Bezsenność w czasie karnawału
Bezsenność w czasie karnawału
Janusz Głowacki
7.4/10

Ostatnia książka wybitnego pisarza zmarłego latem 2017 roku. Nawiązująca formą do słynnego Z głowy narracja o współczesnej Polsce, pełna – tak charakterystycznych dla Głowackiego – reminiscencji z życ...

Komentarze
Bezsenność w czasie karnawału
Bezsenność w czasie karnawału
Janusz Głowacki
7.4/10
Ostatnia książka wybitnego pisarza zmarłego latem 2017 roku. Nawiązująca formą do słynnego Z głowy narracja o współczesnej Polsce, pełna – tak charakterystycznych dla Głowackiego – reminiscencji z życ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Meszuge

Kairos
Tragiczne losy Górnego Śląska

Musiałem przeczytać nieco ponad dwa tomy siembiedowej trylogii, żeby znaleźć właściwe określenie na jego warsztat. Jeśli Nikifor Krynicki był przedstawicielem prymitywiz...

Recenzja książki Kairos
Rondo
Złoty róg rozmieniony na drobne

Książka bardzo dobrze wydana. Solidna, twarda oprawa, czytelna i nie za mała czcionka, przyzwoitej jakości reprodukcje zdjęć – a to ważne, zważywszy na fakt, że fotograf...

Recenzja książki Rondo

Nowe recenzje

Taniec z diabłem
Taniec z diabłem
@na_ksiazke_...:

Przyznam się bez bicia , że Santino jest moim pierwszym przeczytanym dziełem od autorki , choć robiąc przegląd półek że...

Recenzja książki Taniec z diabłem
Za nadobne
Za nadobne
@WystukaneRe...:

W polskiej literaturze mamy mnóstwo nazwisk do wymienienia, których warto wypatrywać w księgarniach. Zarówno kryminały,...

Recenzja książki Za nadobne
Wahadełko w magii
Wahadełko prawdę ci powie...
@Mirka:

@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługując...

Recenzja książki Wahadełko w magii