„....świat pamięta o dyktatorach, brazylijskich piłkarzach i artystach malujących białe kwadraty na białym tle, ale nikt nie potrafiłby wymienić z imienia i nazwiska ani jednego z tych ludzi, którzy uratowali Europę przed bezprecedensową katastrofą nuklearną. Kto kiedykolwiek słyszał o Aleksieju Ananence, Walerym Bespałowie i Borysie Baranowie? Kto wiedział o tym, że zgłosili się na ochotnika i weszli do zalanego zbiornika czwartego reaktora, żeby uruchomić pompy, które opróżniły go z wody, zanim do środka przeniknął topniejący się rdzeń? Kto wiedział o tym, że gdyby lawa uranu i grafitu dostała się do zbiornika, doszłoby do eksplozji o sile wielu megaton, która uczyniłaby ładny kawałek Europy niezdatnym do życia? No kto?”
Jaskółki z Czarnobyla Morgana Audic to kryminał o którym z pewnością długo nie zapomnę. Bez wątpienia wyróżniają się spośród ostatnio przeczytanych przeze mnie książek. Dlatego jeśli jeszcze zastanawiacie się czy po nie sięgnąć to już na samym początku zdradzę Wam, że naprawdę warto.
Fabuła powieści została osadzona na Ukrainie. W Prypeci, turyści traktujący teren dawnej zony jako skansen resztek komunistycznego świata, znajdują ciało mężczyzny na którym dokonano makabrycznej zbrodni. Okazuje się, że to syn bardzo wysoko postawionego rosyjskiego polityka – Wiktora Sokołowa. Co ciekawe Sokołow mieszkał kiedyś w Prypeci i jedna z bliskich mu osób została zamordowana w noc wybuchu reaktora w Czarnobylu. Do śledztwa włączają się Aleksander Rybałko oraz Josif Melnyk. Pierwszy mieszkał w dzieciństwie w Prypeci a w noc wybuchu reaktora numer cztery stracił ojca. Natomiast drugi to pracujący na posterunku w Czarnobylu policjant. Swoje dochodzenia prowadzą oddzielnie, a każdym z nich kierują inne pobudki aby odnaleźć mordercę Sokołowa. Rybałko liczy na wysoki zarobek, który zamierza przeznaczyć dla swojego chorego dziecka. Melnyk liczy, że jeśli śledztwo potoczy się po jego myśli uda mu się w końcu awansować i uciec z napromieniowanego Czarnobyla.
Odniosłam wrażenie, że ta niezwykle ciekawa, bardzo wciągająca i mroczna zarazem kryminalna intryga to tylko pretekst, który posłużył autorowi żeby przypomnieć nam o trochę zapomnianym przez świat Czarnobylu. Fabuła powieści została bowiem mocno osadzona w jego historii i wybuchu reaktora numer cztery. Dla wielu postapokaliptyczny krajobraz Czarnobyla, Prypeci stanowi teraz turystyczną atrakcję. Nie myślimy o tym, że tragedia, która rozegrała się na oczach świata ponad trzydzieści lat temu nadal odciska piętno na kolejnych pokoleniach Ukraińców, narażonych bezpośrednio na szkodliwe promieniowanie. Niektóre fragmenty Jaskółek z Czarnobyla są bardzo mocne. Nie sposób bowiem przejść obojętnie obok fragmentu dotyczącego pochowunku ciał strażaków, którzy zaraz po wybuchu otrzymali ogromną dawkę promieniowania i których ciała potraktowane zostały jako odpad atomowy. Nie sposób przejść obojętnie obok fragmentu dotyczącego strzelania do żywych, napromieniowanych psów, które musiały zostać porzucone w trakcie ewakuacji.
Morgan Audic historyczne wydarzenia z okresu wybuchu w elektrowni w Czarnobylu doskonale połączył z teraźniejszymi wydarzeniami na Ukrainie. Sporo miejsca poświęcił bowiem przybliżeniu czytelnikowi aktualnej sytuacji politycznej na Ukrainie, konfliktowi ukraińsko-rosyjskiemu, a w szczególności wojnie w Donbasie.
Bardzo polecam lekturę Jaskółek z Czarnobyla nie tylko z uwagi na wciągającą intrygę kryminalną, ale także ze względu na pełną emocji opowieść o Czarnobylu.